Tydzień Obywatelski: Dla niewidzących, niesłyszących i o lokalnych liderach
Inspirująca opowieść o ludziach, którzy zmieniają lokalną społeczność i fascynująca gra miejska dla niewidzących i niesłyszących. Tak wyglądał wczorajszy dzień Tygodnia Obywatelskiego.
Jak pokazywać świat osobom, które nie mogą go zobaczyć? – Słowa trzeba dobierać starannie, ważna jest tonacja głosu i plastyczność mówienia. Jedno słowo jest słodkie – np. lato – drugie szorstkie, tak jak liść – opowiada Mieczysław Janiszewski. Podczas wczorajszej gry miejskiej „Popatrz – Zobacz” opowiadał m.in. o pomniku Kopernika, ale nie o tym z Krakowskiego Przedmieścia. – W Warszawie są trzy pomniki słynnego astronoma. Kilkadziesiąt metrów od Polskiego Związku Niewidomych na Konwiktorskiej 7 jest jeden z nich, stojący – mówi Violetta Morawska, liderka Nieformalnej Grupy Dialogu „Budujemy MOSTY”, współorganizatorka gry miejskiej. – Byliśmy też na ulicy Bonifraterskiej, gdzie znajduje się tablica poświęcona Jerzemu Braunowi – harcerzowi i powstańcowi, autorowi znanej mieści „Płonie ognisko i szumią knieje”.
Mieczysław Janiszewski opowiadał też o zapomnianych patronach ulic. Osoby niewidzące słuchały, a niesłyszący wpatrywali się w tłumaczy języka migowego, którzy przekładali słowa przewodnika na język migowy.
Dr Paweł Grabowski porzucił warszawskie Centrum Onkologii, by założyć hospicjum na Podlasiu. Zrezygnował z dobrej pensji, prestiżu i wygodnego życia w wielkim mieście. Marek Chmielewski, rolnik z wsi Orla zajął się z kolei przywracaniem pamięci o Żydach, którzy żyli przed wojną we wsi. Obaj są bohaterami reportaży, zebranych w książce „Tutaj drzwi trzeba otwierać powoli”. Można ich było spotkać w siedzibie Stowarzyszenia Mieszkańców Ulicy Smolnej. Podczas otwartej dyskusji z mieszkańcami, zastanawiano się, skąd lokalni liderzy biorą motywację.
Marek Chmielewski już wielokrotnie obiecywał sobie, że skończy wreszcie z tym całym społecznikostwem. Wiele razy zastanawiał się, czy nie uszczęśliwia kogoś na siłę. – Takie załamania trwają zwykle kilka dni, ale później spotyka się odpowiedniego człowieka i wszystko mija, jak ręką odjął – opowiadał podczas spotkania. Mówił, że jego siłą napędową jest gen społecznej wrażliwości. Pawła Grabowskiego też dopadają gorsze dni. – Jest grupa ludzi, dla których jestem po prostu popieprzony. Są też tacy, którzy uważają, że na pewno kręcę na boku jakieś lody – opowiadał. On stara się tym jednak nie przejmować, a od wypalenia chroni go głębokie poczucie sensu.
Wczoraj w ramach Tygodnia Obywatelskiego można było również wciąć udział
w szkoleniu z etykiety biznesowej, warsztatach z wiązania krawatów albo w spotkaniu z varsavianistami i porozmawiać o historii Grochowa. Dla najmłodszych przygotowano animacje w podwórku kamienicy przy ulicy Wileńskiej 13 oraz twórcze warsztaty na terenie II Ogrodu Jordanowskiego.