Brakuje ci pomysłów na oryginalny urlop? Boisz się lecieć do Egiptu? Nie stać cię na Ustkę? Wolisz wybrać miejsce odpowiedzialnie i przysłużyć się lokalnej społeczności? Możliwości nie brakuje. Możesz całą rodziną oddać się relaksowi w wiejskim SPA, zgłębić tajniki wypieku chleba albo nauczyć się lepić garnki. Nuda? Dreszczyk emocji poczujesz strzelając z łuku w średniowiecznym grodzie albo w scenerii niczym z „Parku Jurajskiego”.
– Społeczna turystyka polega nie tylko na tym, że turysta się wyśpi i naje za niewielkie pieniądze, ale dostaje też coś więcej, pewną wartość dodaną. Turystyczne przedsiębiorstwa społeczne na ogół powstają z ogromnej pasji, tworzącym ją ludziom nie chodzi o biznes, choć działają w realiach rynkowych, ale w swoją działalność są zaangażowani emocjonalnie. Są przede wszystkim nastawieni na realizację misji, a nie na zysk – tłumaczy Antoni Sobolewski, specjalista z zakresu ekonomii społecznej, rozwoju społeczności lokalnych i rozwoju regionalnego.
Takie inicjatywy mają oddolny, obywatelski charakter, są zakorzenione w lokalnych społecznościach, tworzone w oparciu o ich zasoby. W efekcie budują kapitał społeczny, przyczyniają się do poprawy sytuacji ekonomicznej mieszkańców, ograniczenia bezrobocia, podnoszenia jakości życia, integracji wspólnoty, a ostatnio są też bardzo modą formą spędzania urlopu. – Są atrakcyjne, bo mają w sobie autentyzm. Na ich tle inne komercyjne oferty są pozbawione wyrazu – dodaje Sobolewski.
Rumiankowe SPA i mazurskie wesele, czyli wakacje na wsi
Dla terenów wiejskich, gdzie nikt hotelu nie zbuduje, turystyka społeczna to niejednokrotnie jedyna szansa rozwoju. – To fantastyczny instrument do integracji społeczności wiejskiej, wcześniej zagrożonej wykluczeniem, odkrywania lokalnej kultury, przywrócenia tradycyjnych zachowań, których kultywowanie po 1989 r. w wielu miejscach zanikło. Mieszkańcy Hołowna otrzymali możliwość pracy na miejscu, bez konieczności wyjazdu ze wsi, otworzyli się na świat, a jednocześnie wzrosło ich poczucie własnej tożsamości i duma z ich małej ojczyzny. Wykorzystanie lokalnych zasobów, budowa wiosek tematycznych to przyszłość turystyki społecznej – ocenia Antoni Sobolewski.
Jeszcze w tym roku Kraina Rumianku zamierza rozwinąć się gospodarczo i zając się profesjonalnym wyrobem olejku rumiankowego, który ma bardzo szerokie zastosowanie: nawilża i wygładza skórę, chroni przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych, odżywia cebulki włosów, odkaża. – Następnym krokiem będzie produkcja, na większą skalę niż do tej pory, naturalnych mydełek z tłuszczów roślinnych, oczywiście z dodatkiem rumianku – opowiada Grażyna Łańcucka, wiceprezes Stowarzyszenia na rzecz Aktywizacji Mieszkańców Polesia Lubelskiego.
Sukces nie byłby możliwy, gdyby nie inicjatywa Łańcuckiej i prezes Gabrieli Bilkiewicz (w 2011 roku odznaczona Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski za wieloletnią działalność społeczną), które postanowiły w Hołownie stworzyć wioskę tematyczną. To jedna z metod ożywiania gospodarki wsi, której zaletą jest to, że nie wymaga dużych pieniędzy i angażuje wielu mieszkańców. To miał być sposób na nowe formy zarabiania i remedium na panujące bezrobocie. Ponieważ w typowo rolniczej gminie Podedwórze dominują plantacje rumianku, który uprawiany jest na skalę przemysłową, to właśnie z tego zioła mieszkanki postanowiły uczynić motyw przewodni swojej działalności. To był strzał w dziesiątkę.
Krainę Rumianku, która dysponuje 25 miejscami noclegowymi, co roku odwiedza nawet siedem tysięcy gości. Można się tam udać nawet w podróż poślubną. Tak zrobiła pewna młoda para, która wolała wiejskie SPA niż uroki Tanzanii. Podczas tegorocznych V Targów Turystyki Wiejskiej i Agroturystyki AGROTRAVEL w Kielcach zajęła I miejsce w konkursie na „Najciekawszy pakiet turystyki wiejskiej” (wcześniej uznano ją za najbardziej innowacyjny produkt turystyczny). W sezonie zatrudnienie znajduje tutaj 15 osób, w tym pięć na umowę o pracę.
Stowarzyszenie przygotowało specjalną ofertę dla rodzin. – Dzieci pod opieką instruktorów mogą lepić z gliny, rodzice w tym czasie korzystać z zabiegów, a później wspólnie na przykład upiec chleb czy ciasto drożdżowe, zrobić masło, utkać płótno lub wybrać się na wycieczkę rowerową – wymienia Łańcucka. Kraina Rumianku jest też nastawiona na współpracę ze szkołami. Dużą popularnością wśród uczniów cieszy się gra terenowa „Awantura w Krainie Rumianku”.
– Nasze przedsiębiorstwo to pomysł na pozarolniczą działalność gospodarczą, opartą na starych, ginących zawodach rzemieślniczych, tradycyjnych technologiach i zwyczajach. Prowadzimy produkcję i usługi w zakresie garncarstwa, kowalstwa, krawiectwa, witrażu, produkcji papieru czerpanego, agroturystyki i turystyki zielonej – opowiada prezes Anna Krzyżak. Obecnie Garncarska Wioska zatrudnia 11 osób na umowę o pracę.
Z roku na rok odwiedza ją coraz więcej gości: grupy zorganizowane, osoby indywidualne. W ubiegłym roku było ich około 9 tysięcy. Największym powodzeniem wśród odwiedzających cieszą się warsztaty garncarskie, jarmarki, które odbywają się w pierwsze soboty każdego miesiąca, koncerty, festiwale. W samej Garncarskiej Wiosce nie ma miejsc noclegowych, ale osoby, które chcą przyjechać na dłużej mogą zanocować w okolicach Nidzicy: w Zajeździe Myśliwskim Wikno, Pensjonacie GAWRA Wikno, Pensjonacie GRAWEN Nidzica, Hotelu Kamińskim Nidzica czy Pensjonacie OSTOJA Kamionka.
Goście odwiedzający wioskę są zachwyceni panującym tu klimatem, ciszą i spokojem. – Są zaskoczeni, że nic nie słyszeli o takim ładnym miejscu. Polecają nas znajomym, bywa, że ci sami goście wracają kilkakrotnie. Okoliczni mieszkańcy włączają się w działania przedsiębiorstwa, powstało kilka firm: stolarnia, pierogarnia. Mieszkańcy Kamionki remontują też swoje domy z myślą o pokojach do wynajęcia. W zeszłym roku Garncarska Wioska rozpoczęła inwestycję Rajski Ogród, gdzie dzieci, młodzież i dorośli mogą poznawać różne gatunki roślin. W planach jest budowa laboratorium przyrodniczego oraz Parku Dydaktycznego. Swoje działania przedsiębiorstwo kieruje również na edukację ekologiczną – na terenie Garncarskiej Wioski w przyszłym roku zostanie udostępniony model interaktywnej oczyszczalni ścieków (w tej chwili jest w trakcie modernizacji).
Miejskie noclegi zaangażowane
Do założenia spółdzielni socjalnej potrzeba minimum pięciu członków. Ważne jest to, że rozpoczęcie aktywności gospodarczej w formie spółdzielni socjalnej przez pięć osób jest tańsze od zarejestrowania działalności gospodarczej osobno przez każdą z tych osób. Młodzi nie chcieli zostać „korpoludami”, jak o pracownikach korporacji mówią socjologowie, woleli sami być sobie sterem, żeglarzem i okrętem. Jako spółdzielni socjalnej udaje im się łączyć działalność gospodarczą z integracją społeczną i zawodową członków.
Wszystkie decyzje podejmują kolektywnie, w ten sposób wszyscy członkowie spółdzielni czują się za nią odpowiedzialni. Postawili sobie też za cel walkę ze stereotypami dotyczącymi spółdzielczości. W okresie 20-lecia międzywojennego na rynku działało ponad 20 tysięcy spółdzielni. Po II wojnie światowej komunistyczny reżim doprowadził do wypaczenia ich idei, spółdzielnie, które przetrwały ten okres, będąc sztandarowym przykładem promowanej wówczas własności grupowej, zatraciły swój społeczny charakter. Sukces LaGrandy dowodzi, że spółdzielnia socjalna świetnie przystaje do współczesnych realiów i wcale nie jest reliktem poprzedniego systemu.
Prowadzący LaGrandę starają się być odpowiedzialni społecznie, unikają produktów wytwarzanych przez firmy łamiące prawa człowieka czy szkodliwych dla środowiska. „Jesteśmy otwarci na każdego człowieka oraz empatyczni wobec grup dyskryminowanych w przestrzeni publicznej” – deklarują na swojej stronie internetowej. Zamierzenia się udały, bo klienci chwalą hostel za panującą w nim atmosferę, indywidualne podejście do każdego gościa, który otrzymuje wszelką pomoc, jakiej potrzebuje. Podobają się wygodnie urządzone, przestronne pokoje pomalowane na żywy, zielony kolor. Swoją ofertę kierują do osób, którym bliskie są ideały ekologiczne, hostel jest przyjazny dla wegetarian i wegan, serwuje wegańskie śniadania. Wegańskiej kuchni można też spróbować w położonej w położonej obok hostelu klubokawiarni.
„Emma” jest też miejscem kilku inicjatyw prowadzonych razem z mieszkańcami i mieszkankami okolicy. Szczególnie serdecznie zaprasza aktywistów i działaczy nieformalnych grup i kolektywów, pracowników i wolontariuszy organizacji pozarządowych, osoby w wieku 50+ oraz organizatorów festiwali. To absolutnie wyjątkowe miejsce, co potwierdzają głosy odwiedzających. – Mam dosyć bezosobowych hoteli, które wszędzie wyglądają tak samo. Ten hostel jest inny, niepowtarzalny. Szczególnie kuchnia ma retro szyk, to wspólna przestrzeń, w której można poznać i wymienić się doświadczeniami z innymi gośćmi – chwali turysta z Londynu.
Ruch w hostelu jest uzależniony od sezonu i dnia tygodnia. Codziennie bywa tu od kilkunastu do 30 osób. – Turyści nie są zainteresowani ideami, tylko jakością i ceną. Reagują dobrze, ale nie ze względu na to, że Emma to „coś więcej”, tylko dlatego, że mamy niską cenę i dobrą jakość usług – mówi Jacek Fenderson. W przyszłości chcą obok świadczenia usług noclegowych promować idee spółdzielcze.
W ocenie Antoniego Sobolewskiego ekologicznym hostelom, bez sprzyjającej im polityki miasta, ciężko będzie się utrzymać. – Hosteli działających komercyjnie jest tak wiele, że wyróżnik ekologiczny i przyjazne ceny mogą nie wystarczyć – ocenia. Przyczynkiem do rozwoju turystyki społecznej w miastach, w opinii eksperta, mogą być tworzone przez pasjonatów gry uliczne czy questing, czyli odkrywanie dziedzictwa miejsca, turystyka z zagadkami, która opiera się na nieoznakowanych szlakach (questach).
Pensjonat powstał jako odpowiedź na potrzebę stworzenia i stabilnego funkcjonowania miejsc pracy dla osób chorujących psychicznie, którzy dotąd pozostawali na marginesie rynku pracy. Skutkowało to negatywnymi rezultatami psychologicznymi, takimi jak: apatia, niskie poczucie własnej wartości, izolacja społeczna. Wszyscy pracownicy są otoczeni wsparciem i odpowiednią pomocą medyczną i terapeutyczną, aby mogli utrzymać się w pracy i podnosić swoje kompetencje zawodowe i społeczne. „U pana Cogito” pracują 24 osoby chorujące psychicznie i 10 osób zdrowych. Praca wpłynęła na wzrost samodzielności i zaangażowania osób po kryzysach psychicznych, pobudziła ich do rozwoju, pozwoliła odzyskać równowagę. Obecnie Stowarzyszenie prowadzi też firmę cateringową, wypożyczalnię rowerów oraz ośrodek recepcyjno-szkoleniowy Zielony Dół.
Zupa z wkładką... społeczną
Kajaki społecznie odpowiedzialne
Dinozaury w Bałtowie
Udało się to osiągnąć dzięki pomysłowości i energii lokalnej społeczności, pozostawionej przez gminne władze samej sobie ze swoimi problemami. Wszystko zaczęło się od odkrycia w Bałtowie skamieniałych tropów dinozaurów. Mieszkańcy zrzeszeni w Stowarzyszeniu Delta i Stowarzyszeniu Na Rzecz Rozwoju Gminy Bałtów „Bałt”, w znaleziskach dostrzegli szansę na skok cywilizacyjny. Postanowili przy pomocy prehistorycznych drapieżników do swojej miejscowości, odznaczającej się dużymi walorami przyrodniczymi (w okolicy żyją m.in. bobry, dzikie kaczki i czarne bociany) przyciągnąć turystów. Najpierw uruchomili spływ tratwami rzeką Kamienną, następnie wymyślili pierwszy w Polsce park tematyczny, którego główną atrakcją są rekonstrukcje dinozaurów naturalnej wielkości.
Turyści amerykańskim szkolnym autobusem mogą zwiedzić Zwierzyniec Bałtowski, w którym biega swobodnie ponad 400 zwierząt, a wśród nich żubry, wielbłądy, różne gatunki jeleni, kóz i owiec, strusie afrykańskie, pawie oraz liczne drapieżniki. Działa także rollercoaster, prehistoryczne oceanarium, kino 5D, ośrodek jazdy konnej – Kraina Koni, tradycyjny park rozrywki z gokartami, karuzelą, basenem z piłkami, kąpielisko z plażą i zjeżdżalniami, a także pole namiotowe i kempingowe. Bałtów przyciąga też zimą – działa tutaj stok narciarski oferujący sześć tras, organizowane są także kuligi. Jeśli więc atrakcje tego kultowego dla rodzin z dziećmi miejsca jeszcze przed tobą, wybór powinien być prosty.
Turystyka dla wszystkich
Beneficjentami „turystyki społecznej” mogą być także wykluczone grupy społeczne, takie jak dzieci i młodzież, osoby niepełnosprawne, osoby starsze, bezrobotni, renciści, a nawet rolnicy. Turystyka może być narzędziem „przywracania” ich społeczeństwu. Szacuje się, że grupy defaworyzowane należą do najrzadziej wyjeżdżających w Polsce. W Szwajcarii i we Francji już na początku XX w. działały organizacje specjalizujące się w organizacji obozów wakacyjnych dla dzieci z mniej uprzywilejowanych rodzin. W Polsce turystykę dla grup wykluczonych organizuje m.in. Związek Harcerstwa Polskiego, Towarzystwo Przyjaciół Dzieci i Caritas. Ceny oferowanych przez nie usług są niższe niż rynkowe, a dostępność szersza. Wiele podmiotów ekonomii społecznej na zlecenie samorządów i pomocy społecznej organizuje na przykład wakacje dla dzieci z grup wysokiego ryzyka.
Źródło: ekonomiaspoleczna.pl