Negocjacje prowadzone w pośpiechu przez polski rząd w sprawie kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów nie rozwiązują rzeczywistego problemu, jakim jest brak daty odejścia Polski od węgla, a pozew Czech do TSUE to tylko jedna z konsekwencji nieodpowiedzialnej polityki energetycznej rządu i spółki PGE – zauważają ekolodzy z EKO-UNII, Fundacji „Rozwój TAK – Odkrywki NIE”, Greenpeace i Fundacji Frank Bold, wzywając do realnej i szybkiej daty odejścia od węgla do produkcji energii w Polsce.
Międzynarodowy konflikt z mieszkańcami Czech i Niemiec o skutki działalności kopalni Turów narastał od dawna. Mieszkańcy oraz rząd czeski od lat sprzeciwiali się rozbudowie odkrywki i dowodzili skutków działania kopalni: obniżania poziomu wód gruntowych, hałasu oraz zanieczyszczenia powietrza. Już w 2019 roku podczas konsultacji transgranicznych czeski rząd oficjalnie zajął negatywne stanowisko w sprawie dalszych prac wydobywczych w Turowie, a pod koniec lutego br. Czechy wniosły przeciwko Polsce skargę do TSUE.
– TSUE nakazał natychmiastowe wstrzymanie prac wydobywczych w kopalni na wniosek Czechów, stając tym samym po stronie mieszkańców przygranicznego regionu Liberec. Polska powinna teraz zastosować się do tego orzeczenia, niezależnie od podejmowanych prób porozumienia się ze stroną czeską. Jawna odmowa wykonania orzeczenia TSUE może podawać w wątpliwość wykonanie przyszłej umowy między Polską a Czechami – mówi Dominika Bobek, radczyni prawna z Fundacji Frank Bold.
Organizacje ekologiczne na czwartkowej konferencji prasowej wskazały, że sprawa Turowa ma szerszy kontekst i może stać się impulsem do zaplanowania odejścia od węgla w Polsce. Polski rząd, a także znajdująca się w centrum sporu o Turów spółka PGE, największy polski emitent CO2, wciąż nie mają strategii odejścia od tego surowca w energetyce. Tymczasem, jak twierdzą naukowcy, aby uniknąć najbardziej katastrofalnych skutków zmian klimatu, wszystkie kraje Unii Europejskiej, w tym Polska, powinny odejść od spalania węgla do 2030 roku.
– Sprawa Turowa to konsekwencja nieudolnego podejścia polskiego rządu do sprawiedliwej transformacji energetycznej i trwania z oślim uporem przy węglowym status quo. A tylko zaplanowanie przez rząd szybkiej i realnej daty zakończenia wydobycia węgla i produkcji energii w Turowie może rozwiązać problemy, bez spowodowania katastrofy społecznej w Bogatyni, gdy kopalnia zostanie zamknięta z dnia na dzień. Doraźne zasypanie 200 milionami złotych konfliktu z Czechami nie załatwia problemu wytwarzania energii z coraz bardziej nieopłacalnego węgla – zauważa Radosław Gawlik, prezes Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA.
Elektrownia Turów produkuje rocznie średnio nieco ponad 3 proc. krajowej energii. Według ekspertów kompleks w Turowie mógłby zakończyć działalność już w 2026 roku.
– Mitem jest, że bez funkcjonowania Turowa zabraknie nam prądu w gniazdkach. Zaś dane ekonomiczne są bezlitosne: wzrost kosztu kapitału i ubezpieczenia wraz z rosnącymi cenami uprawnień do emisji CO2 doprowadzą do zamknięcia elektrowni i kopalni Turów najpóźniej w 2030 roku. Czas pogodzić się z rzeczywistością i podać datę zamykania bloków w elektrowni oraz zaplanować programy osłonowe dla osób zwalnianych w wyniku powolnego, lecz nieuniknionego spadku zatrudnienia w kompleksie. To zadania dla PGE oraz ministra Jacka Sasina – przestrzega Kuba Gogolewski, koordynator projektów w Fundacji „Rozwój TAK – Odkrywki NIE”.
Ostatni tydzień był niespokojny w polskiej energetyce. Wydarzenia, takie jak dwie awarie zatrzymujące pracę elektrowni Bełchatów czy decyzja TSUE w sprawie Turowa, podniosły temperaturę dyskusji wokół transformacji energetycznej.
– Ostatnie dni dobitnie pokazują, że węgiel wcale nie jest gwarantem bezpieczeństwa energetycznego, a zamiast szumnie zapowiadanego ładu, w energetyce panuje chaos. Premier Morawiecki i jego rząd muszą w końcu przestać ignorować potrzebę transformacji energetycznej i pilnie przygotować plan szybkiego odejścia od węgla. Potrzebujemy nowoczesnego, rozproszonego systemu opartego o odnawialne źródła energii, a także inwestycji w efektywność energetyczną. W dobie kryzysu klimatycznego tylko tak można zapewnić prawdziwe bezpieczeństwo energetyczne, ale i bezpieczną przyszłość – komentuje Joanna Flisowska, szefowa działu Klimat i Energia z Greenpeace Polska.