Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
ngo.pl używa plików cookies, żeby ułatwić Ci korzystanie z serwisuTen komunikat zniknie przy Twojej następnej wizycie.
Dowiedz się więcej o plikach cookies
– Mamy w kulturze problem, który powoduje, że część mężczyzn staje się sprawcami przemocy, a część kobiet staje się ofiarami. I to nie jest kwestia testosteronu. Bo gdyby tak było, to wszyscy mężczyźni byliby agresywni, a tak nie jest – mówi Joanna Piotrowska z Feminoteki.
Jesteśmy świeżo po przyjęciu przez Sejm i Senat ustawy ratyfikującej konwencję antyprzemocową. Co to zmienia z perspektywy Feminoteki i osób, które na co dzień pracują z kobietami doświadczającymi przemocy?
Joanna Piotrowska: – To jest krok milowy. Ta konwencja mówi o przemocy wobec kobiet, a proszę zauważyć, że w ustawie o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie Polskiej nie ma ani słowa o kobietach. Nawet do preambuły, która nie ma wpływu na treść, nie udało się wpisać, że przemoc dotyka przede wszystkim kobiety i dzieci. Za tą zmianą w preambule w 2010 roku głosowała w komisji sejmowej tylko jedna osoba.
Reklama
Skąd taki opór?
J.P.: – W konwencji jest mowa o tym, że to głównie kobiety doświadczają przemocy, a sprawcami przemocy są przede wszystkim mężczyźni. I to nie jest tak, że to wszystko można zwalić na testosteron. Bo gdyby tak było, to wszyscy mężczyźni byliby agresywni, a tak nie jest. Czyli jest gdzieś w kulturze problem, który powoduje, że część mężczyzn staje się sprawcami przemocy, a część kobiet staje się ofiarami.
Jeśli popatrzymy, ile jest w Polsce osób, które w jakiejś formie zetknęły się z przemocą, zwłaszcza w czasach, kiedy się o tej przemocy nie mówiło, a teraz te same osoby mają 50, 60 lat, to zobaczymy grupę, która kompletnie nie rozumie tego zjawiska. I musimy nad tym pracować. Tymczasem w naszym kraju jest ogromny opór przed tym, żeby do różnego typu programów rządowych wprowadzić słowo kobieta. Ostatnia rządowa kampania dotycząca tej największej grupy doświadczającej przemocy była prowadzona w 2005 roku. To pokazuje, że my naprawdę mamy jakiś poważny problem.
Feminoteka od lat działa na rzecz kobiet doświadczających przemocy. Dziś coraz więcej mówi się o przemocy ekonomicznej...
J.P.: – To nie jest kwestia samej przemocy ekonomicznej, ale ogólnej sytuacji ekonomicznej kobiet, która nie pozwala im wyjść z relacji przemocowej. Właściwie 90% kobiet, które trafiają do nas z problemem przemocy w ciągu roku wyszłoby na prostą, gdyby zapewnić im podstawowe wsparcie psychologiczne i możliwość podjęcia pracy. To są kobiety, które często samotnie wychowują dzieci. Ojciec nie płaci alimentów, one nie mają pracy, a nie mają jej, bo same zajmują się dzieckiem. Nie mają dostępu do przedszkola czy żłobka, a nie stać ich na opiekunkę i koło się zamyka. My marzymy o powrocie do takiej idei, jaką miała Izabela Jaruga-Nowacka, żeby kobiety w tak trudnej sytuacji ekonomicznej dostawały bezzwrotną pożyczkę. Nie zapomogę. Ale właśnie pożyczkę – bezzwrotną, albo zwrotną w jakimś sensownym, odległym okresie czasu.
Od kilku miesięcy Feminoteka realizuje projekt To nie twoja wina. Stop przemocy wobec kobiet. To w zasadzie kontynuacja działań, jakie prowadzicie od lat.
J.P.: – Tak, ten projekt to klasyka pomocowa, na którą o dziwo najtrudniej znaleźć środki. Telefon, porady prawne, psychologiczne. Tę ofertę uzupełnia Akademia Praw Kobiet, gdzie staramy się wyjaśniać, czym właściwie są prawa kobiet, skąd one się wzięły i dlaczego są takie ważne. No i oczywiście wszędzie dajemy WenDo, bo cieszy się ogromnym zainteresowaniem. Nie ma kobiet, które nie potrzebują takich warsztatów. A WenDo jest wciąż innowacyjnym narzędziem pracy – jest trochę ruchu, ćwiczeń, praca z głosem, rozwiązywanie problemów, z którymi kobiety spotykają się na co dzień. I spora dawka wiedzy na temat stereotypów i mitów dotyczących kobiet i mężczyzn.
No właśnie, ciężko jest mówić o przemocy wobec kobiet nie włączając w to mężczyzn.
J.P.: – Prowadziłyśmy kiedyś warsztaty z chłopcami, ale po którymś kolejnym razie powiedziałam dość – niech się nimi zajmą mężczyźni. Bo niestety stereotyp jest taki, że nawet gdybym ja tam stawała na głowie, a chłopcy byliby do mnie naprawdę przekonani, to nie mogą tego powiedzieć na głos, bo kobieta to jest coś gorszego. Dlatego tam muszą wejść mężczyźni. Stąd pojawił się pomysł na drugi projekt, który zbiegł się z pomysłem mężczyzn z grupy Głosy Przeciw Przemocy. Postanowiliśmy wspólnie zbudować sieć mężczyzn pracujących z młodymi mężczyznami.
Panowie są chętni?
J.P.: – Jak ogłosiłyśmy informacje o naborze, to zgłoszenia płynęły strumieniami. Zgłosiło się ponad 70 mężczyzn z całego kraju, z których wybraliśmy szesnastu. Dzięki projektowi Kobiety i mężczyźni, chłopcy i dziewczęta RAZEM przeciw stereotypom płciowymw ostatni weekend lutego mieliśmy już pierwsze spotkanie i bardzo jestem ciekawa, co będzie dalej! (przyp. Przeczytaj wywiad z jednym z uczestników Sieci Mężczyzn).
14 lutego mężczyźni i kobiety tańczyli też RAZEM w ramach akcji Nazywam się Miliard. Feminoteka już po raz trzeci organizuje to wydarzenie w Polsce. Dlaczego akurat taniec?
J.P.: – Bo wspólny taniec to radość, ruch, energia. Właśnie dzięki temu, że to jest taniec, a nie stanie ze smutnym transparentem, wiele kobiet miało odwagę wyjść na ulice i mówić o bardzo trudnych rzeczach. Gwałty, przemocy wobec dziewczynek, a w tym roku przemoc wobec kobiet z niepełnosprawnościami. Z roku na rok przyłączają sie do nas kolejne grupy, szkoły, miasta, a dzięki temu te trudne tematy stają się coraz bardziej widoczne.
A czy kobiety, które biorą udział w Nazywam się Miliard angażują się w działania w trakcie roku czy traktują to jako jednorazową akcję?
J.P.: – Te kobiety to niesamowity potencjał! Po drugiej edycji Nazywam się Miliard zorganizowałam spotkanie, na które przyjechało około 40 lokalnych koordynatorek akcji i to od nich wyszedł pomysł na nasz kolejny projekt. Okazało się, że one chcą bardziej angażować się w działania antyprzemocowe, że chcą się stać ekspertkami, działają lokalnie, brakuje im tylko wiedzy i kompetencji, by być partnerkami np. dla samorządów lokalnych.
I tu wracamy do konwencji. Ustawa antyprzemocowa jest jaka jest, ale tak naprawdę realizują ją samorządy. Niestety lokalne programy antyprzemocowe to zwykle bezrefleksyjna kopia programu krajowego. Często są sformułowane bardzo ogólnikowo, brak solidnej diagnozy, lokalnych danych. W podsumowaniu jednego z programów trafiłam na takie zdanie „Przemoc w rodzinie najczęściej dotyka małżonków”. Małżonków! Samo słowo kobieta już jest kontrowersyjne.
Jakie macie plany?
J.P.: – Chcemy przeanalizować jak najwięcej lokalnych programów antyprzemocowych i stworzyć model, z którego będzie można czerpać. Nie wiemy, co uda nam się osiągnąć, ale pierwszy krok zostanie zrobiony. Zmiana trybu ścigania gwałtów, do czego się przyczyniłyśmy też dzięki wsparciu Fundacji Batorego, była możliwa dzięki temu, że wcześniej zebrałyśmy materiały, zrobiłyśmy profesjonalny raport. Miałyśmy twarde dane. Mamy nadzieję, że tak samo będzie w przypadku lokalnych programów.
Praca, którą Pani wykonuje, nie jest łatwa. Cierpienie, ból, często konfrontacja ze ścianą. Dlaczego Pani to robi?
J.P.: – Bo to ma sens. A wtedy życie ma sens. Pamiętam jedno z najbardziej inspirujących spotkań z Ngałang Sangdrol, tybetańską mniszką, która w wieku 13 lat trafiła do więzienia za protybetańskie pieśni. Ktoś zapytał ją, co z perspektywy swoich doświadczeń poradziłaby nam w naszych zmaganiach z przemocą wobec kobiet. Co możemy zrobić? Ona zamilkła i po chwilo powiedziała: trzeba się bardziej starać!
Joanna Piotrowska – założycielka Feminoteki, trenerka samoobrony i asertywności dla kobiet i dziewcząt WenDo, trenerka i ekspertka antydyskryminacyjna, równościowa i antyprzemocowa.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.