O historii festiwalu Transkaukazja i o jego tegorocznej edycji, która rozpoczęła się 10 czerwca - od wzniesienia kaukaskiego toastu, a kulminacja nastąpi 25 czerwca podczas koncertu na pl. Teatralnym - opowiada w Gazecie Wyborczej Stołecznej Witek Hebanowski.
W 2002 r. Witek Hebanowski znalazł się w Baku w ramach wymiany młodzieżowych liderów przemian demokratycznych. Miał 25 lat, skończone studia na wydziale nauk społecznych, działał w Amnesty International. Kaukaz zrobił na nim kolosalne wrażenie. - Baku zupełnie nie przypominało innych części byłego Związku Radzieckiego. Klimat śródziemnomorski, agawy, socrealistyczna, stylizowana na orient architektura, a jednocześnie mnóstwo kamienic secesyjnych, które w dodatku budowali Polacy - wspomina. - Szokiem było to, że region spoza euroatlantyckiej strefy tak ciekawie się rozwija. Jest różnorodny, otwarty i jeszczenie odkryty przez turystów, którzy zaczną tam przyjeżdżać, kiedy wszystkie konflikty zostaną rozwiązane.
Zapamiętał rozmowę z kierowcą marszrutki wiozącej jego grupę z lotniska.
Polacy: - Co, u was też długo metro budują?
Kierowca: - A nie, metro już jest. Trzy linie.
Witek wraz z koleżanką z Amnesty Beatą Szcześniak wpadli na pomysł, by zrobić coś, co udowodni Polakom, że Wschód jest ciekawszy do poznania, niż im się wydaje. Tylko jak to zrobić? Nie ściągnie na Kaukaz 37 mln rodaków. A może by tak ściągnąć Kaukaz do Warszawy?
Pobierz
-
201105310712070550
661336_201105310712070550 ・38.72 kB