Globalizacja, która wcale nie tak dawno postrzegana była wyłącznie jako zjawisko pozytywne, dające niespotykane dotąd możliwości komunikacji, kontaktów, korzystania z produktów i usług, zaczyna trochę przeszkadzać. Mieszkańcy Warszawy tęsknią do lokalności, oddolnych działań realizowanych we wspólnej przestrzeni publicznej.
Polak – pesymista
Kapitał społeczny, inicjatywy oddolne, działania lokalne od kilku lat nie schodzą z ust badaczy społecznych oraz takowych aktywistów. Zagadnieniom tym poświęcono także spotkanie Warszawskiego Forum Polityki Społecznej pt. „Warszawa jako miejsce rozwoju kapitału społecznego i wspólnot lokalnych – wyzwania dla miejskiej polityki społecznej", które odbyło się 22 maja w Pałacu Ślubów w Warszawie.
Współautorka Społecznej Strategii Warszawy na lata 2009-2020, Anna Giza-Poleszczuk, wyjaśniła, jak obecnie powszechnie używane, a może nadużywane sformułowanie „kapitał społeczny” było rozumiane przez twórców dokumentu w czasie, gdy go opracowywali, a zatem siedem lat temu. Kapitał społeczny obecnie traktowany jest jako remedium na wszystkie bolączki.
Zespół piszący strategię podszedł zaś do niego bardzo pragmatycznie i uznał, że w najprostszym ujęciu jest to gotowość do współpracy, otwartość, dostrzeganie wartości dodanej wynikającej ze wspólnych działań, budowanie relacji z ludźmi w rożnych wymiarach.
Autorzy strategii uznali przy tym, iż nie jest uwarunkowany genetycznie, a można się go po prostu nauczyć. Tu nieocenione jest doświadczenie, pozwalające nabyć przekonanie, iż współpraca może przynieść dużo korzyści, ludziom warto zaufać. Doświadczenie – a nie apele do rozumu nawołujące do zaufania. Zamiast apelować, należy stworzyć przestrzeń do współpracy.
Jaką barierę w tym zakresie zdefiniowali autorzy strategii? Okazały się nią negatywne stereotypy Polaka jako pesymisty. Wyniki badań ilościowych dotyczących tego, jak siebie postrzegamy jako wspólnotę społeczną wyraźnie pokazują, iż charakteryzujemy się w zdecydowanej większości poprzez cechy negatywne: Polacy nie ufają sobie, są ponurzy, zamknięci w sobie, pesymistyczni etc. Te autostereotypy nas osłabiają. Sprawiają, iż powstrzymujemy się od okazywania radości, optymistycznego podejścia do życia, bo „nie wypada".
Jednak w życiu prywatnym mamy przeważnie dobre doświadczenia dobrych relacji koleżeńskich, sąsiedzkich, wspólnotowych. Wobec tego żyjemy w świecie, w którym indywidualne jednostki postrzegamy jako ludzi godnych zaufania, przyjacielskich etc., ale oficjalnie się z tym nie ujawniamy, przystosowując się do ogólnej negatywnej percepcji. I na tym, jak mówiła Anna Giza, zespół budował ówczesną filozofię strategii: postawił na drobne lokalne przedsięwzięcia, a nie centralne utopijne projekty. I to, jak podsumowała pani profesor, zadziałało. Pierwsze pozytywne efekty widoczne są już teraz.
Kapitał społeczny a aktywność lokalna
Przemysław Piechocki z Centrum Komunikacji Społecznej, w przeciwieństwie do pragmatycznej i bardzo prostej definicji kapitału społecznego przytoczonej przez prof. Annę Gizę, podał wiele ujęć tego pojęcia. Doszedł jednak do podobnych konkluzji, określając go jako klej spajający społeczeństwo. Jednym z jego oczywistych wymiarów jest aktywność społeczna. Przemysław Piechocki przedstawił badania dotyczące tej kwestii. Szczególnie ciekawy był indeks aktywności społecznej w odniesieniu do sytuacji w poszczególnych dzielnicach w 2013 r.
Najsłabiej wypadły tu Targówek i Białołęka, co autor prezentacji wytłumaczył następująco: Białołękę, zamieszkują w większości osoby nowo przybyłe, z kredytami, które muszą je spłacać, wobec czego nie mają czasu na angażowanie się w działania sąsiedzkie. Na Targówku zaś dominują ubogie w kapitał kulturowy blokowiska. A która dzielnica wyróżnia się pozytywnie pod kątem aktywności lokalnej? Okazuje się, że jest to Praga Północ, co burzy funkcjonujący wciąż określający ją stereotyp jako obfitującej w patologie.
Przestrzeń dospołeczna
Zagadnienie lokalności i kapitału społecznego w odniesieniu do przestrzeni publicznej omówiły Dominika Brodowicz i Anna Domaradzka, z UW i SGH. Zwróciły uwagę, iż używając metafory kleju społecznego, dobrze pamiętać, że niekoniecznie chcemy być ze sobą zlepieni. Przeciwnie – pragniemy zachować przestrzeń, w której możemy pozostać indywidualistami. Wspólnemu spędzaniu czasu lub też indywidualnemu. ale niejako na oczach innych. sprzyjają np. powstające od stosunkowo niedawna siłownie na świeżym powietrzu.
Obecnie obserwujemy w Warszawie ogromną potrzebę mieszkańców wyjścia ze swoich czterech ścian, obcowania w przestrzeni publicznej. Z jednej strony to aktywność oddolna, z drugiej – efekt realizowania strategii Warszawy. Sprzyjają temu nowe place zabaw, targowiska, siłownie plenerowe, sztuka w przestrzeni publicznej.
Autorki prezentacji wprowadziły pojęcie przestrzeni dospołecznej, a zatem otwartej dla wszystkich – dostępnej zarówno pod względem fizycznym, jak społeczno-ekonomicznym. Jest to przeciwieństwo powszechnej wciąż kultury ogródków kawiarnianych, powodującej wybór dużych centrów handlowych przez tych, którzy pragnąc spędzić czas w przestrzeni publicznej, nie chcą okupywać tego zapłatą za filiżankę kawy czy posiłek. Zgodnie z opinią autorek prezentacji, przestrzeń publiczna powinna być miejscem, w którym nie sklejamy się, ale przyjaźnie mijamy.
Kapitał ma narodowość
Krzysztof Cibor z FISE mówił o wymiarach lokalnej przedsiębiorczości, którą jego organizacja monitoruje w ramach społecznej strategii „Warszawy 2009-2020. Strategia rozwiązywania problemów społecznych”. Wykazał, iż Warszawa z wysokimi średnimi zarobkami, dużym popytem wewnętrznym, dużą bazą klientów dla nietypowych usług i towarów, jest wyjątkowym miejscem jako rynku pracy i lokalnej przedsiębiorczości.
Z drugiej jednak strony pojawia lokalni przedsiębiorcy stoją tu przed wieloma wyzwaniami, np.: konkurencją galerii handlowych, niższymi zarobkami niż w międzynarodowych korporacjach, co wiąże się z przepływem pracowników do większego biznesu. I dalej: dlaczego warto inwestować w lokalną przedsiębiorczość? Odpowiedź jest prosta i można by rzec – stara jak świat – kapitał wydawany lokalnie tak samo jest inwestowany, bezpośredni kontakt z klientem w małych sklepikach powoduje, że nie jesteśmy wobec siebie anonimowi, zaś dzięki małym odległościom nie tracimy czasu na przemieszczanie się i stanie w korkach. Lokalna przedsiębiorczość sprzyja poczuciu zakorzenienia lokalnego, jest bardziej ekonomiczna i ekologiczna niż podobne działania prowadzone na masową skalę.
Jeśli zaś chodzi o dane, wskaźniki dotyczące lokalnego rynku pracy i przedsiębiorczości, Krzysztof Cibor, postulował więcej badań jakościowych, które pozwolą zejść „niżej” – na poziom Warszawy i jej poszczególnych dzielnic.
„Współ-”
Rafał Krenz ze Stowarzyszenie Centrum Wspierania Aktywności Lokalnej przytoczył wyniki badań, zgodnie z którymi 8-12% mieszkańców Warszawy jest aktywnych lokalnie, zaś aż około 90% respondentów deklaruje jasno, iż nie angażuje się w żadne działania lokalne. Przy tym 85% badanych postrzega Warszawę jako dobre miejsce do życia. Czy strategia "dobrego miasta" jest zatem realizowana?
Trudno powiedzieć, ale dzieje się tu bardzo dużo. Warszawa nasyca się inicjatywami lokalnymi, aktywnymi miejscami. Powstają instytucje społeczne, jak Forum Mieszkanek i Mieszkańców, w ostatni weekend odbył się także Festiwal Aktywnych Mieszkańców zainicjowany przez Centrum Komunikacji Społecznej. Dla warszawiaków coraz ważniejsze jest współzarządzanie, współodpowiedzialność, współwłasność. Czy przy coraz większej różnorodności inicjatyw lokalnych dotychczasowe narzędzie współpracy miasta z organizacji i mieszkańcami są wystarczające?
Aktywiści: współautorzy, nie beneficjenci
Bohdan Skrzypczak ze Stowarzyszenia CAL zwrócił uwagę na dylemat rozwoju wspólnotowości w dobie dominacji indywidualizmu. Z jednej strony racjonalne działania obywatelskie, z drugiej – potrzeba poczucia wspólnoty, więzi. Jedno i drugie jest potrzebne, trzeba balansować pomiędzy tymi dwoma biegunami, co jest trudne np. w przypadku instytucji publicznych. Jako dobry przykład autor prezentacji podał filozofię działania miejsca lokalnego Paca 40 – od wzajemności do solidarności. Wyzwaniem dla działań lokalnych jest na pewno uniknięcie zbytniej biurokracji. A ta zagraża takiej aktywności, gdyż często prowadzona jest ona w ramach projektów, przy których współpracują organizacje pozarządowe i instytucje publiczne. Tymczasem mieszkańcy nie chcą być beneficjentami, a współautorami działań.
Od lokalności do współrządzenia
Mimo iż Spotkanie Warszawskiego Forum Polityki Społecznej traktowało o kapitale społecznym w odniesieniu do wspólnot lokalnych, jego uczestnicy nie stracili z horyzontu rozważań szerszej perspektywy. Joanna Erbel, biorąca udział w dyskusji, zauważyła, że „poziom podwórka” jest niewystarczający, zmianie musi ulec sposób podejmowania decyzji w zarządzaniu miastem. Aktywność lokalna nie może zostać wtłoczona wyłącznie w inicjatywy sąsiedzkie. Obywatele powinni być włączani we współrządzenie miastem.
Ze strony mieszkańców bez wątpienia dużo się dzieje. Ale nie mniej aktywna jest strona samorządowa, jak stwierdziła Urszula Majewska, wicedyrektorka Centrum Komunikacji Społecznej. Dobrze działają mechanizmy współpracy: inicjatywa lokalna, budżet partycypacyjny, konkursy grantowe, a opracowywany jest kolejny: program wspierania wspólnot lokalnych. Jesteśmy więc w procesie: Warszawa wypełnia się inicjatywami oddolnymi, które – być może – będą zyskiwać coraz większy wpływ na zarządzanie miastem.
Warszawa wypełnia się inicjatywami oddolnymi, które – być może – będą zyskiwać coraz większy wpływ na zarządzanie miastem…
Źródło: warszawa.ngo.pl