Tęcza społecznego zaangażowania, czyli metody działania obywateli [patronat ngo.pl]
Odbyło się kolejne spotkanie uczestników Szkoły Reprezentacji i Partycypacji Społecznej OFOP-u. Celem trzeciego zjazdu było zwrócenie uwagi na różnorodne metody działania obywateli – te, które nie są typowym lobbingiem, mającym doprowadzić do zmian poprzez zabieganie o zmianę prawa.
W ramach projektu „Demokracja to partycypacja” czterdziestu przedstawicieli organizacji pozarządowych uczestniczy w serii zjazdów, w pracy grupowej, wykładach otwartych i spotkaniach samokształceniowych, składających się na prawie roczny kurs, którego celem jest zdobycie wiedzy, doświadczenia i kontaktów, które pozwolą na bardziej świadome: 1) uczestniczenie w procesach partycypacyjnych, 2) organizowanie wspólnych wystąpień organizacji, 3) reprezentowanie organizacji wobec władzy.
Nie tylko relacje z rządem
Katolicka nauka społeczna dostarcza nam zestawu podstawowych uczynków miłosierdzia (co do ciała i co do duszy). To nadal dobry, możliwy do przyjęcia w kontekście różnych światopoglądów, punkt odniesienia dla działań organizacji charytatywnych. Jednak działalność organizacji to nie tylko filantropia.
Uczynki co do osób
Metody pracy z obywatelami, ich aktywizowania, angażowania, edukowania i wychowywania, to szeroki obszar edukacji formalnej, nieformalnej i pozaformalnej. Bywa, że pracujemy z pojedynczą osobą, czasem z małymi grupami. Szkolimy, włączamy, przekonujemy, zachęcamy do samokształcenia i samorozwoju. Czasem nie docenia się tej pracy, której efekty zdają się nie mieć znaczenia w szerokich procesach społecznych. A przecież to niezwykle ważne – bez dobrych obywateli nie będzie dobrych organizacji obywatelskich. Szkoła bez uczniów i nauczycieli, choćby miała najwspanialsze budynki, profesjonalną kadrę zarządczą – dyrektora, sekretarkę, woźnego, nie jest szkołą. Tak jest i z organizacjami, osobowość prawna, finanse, kadry bez społeczników są tylko pustą formą.
Sama działalność organizacji jest, a przynajmniej powinna być, kształceniem postaw obywatelskich (demokracji) w działaniu. Więcej nawet. Działania obywatelskie powinny być dla innych pociągającym przykładem, wzorem. Widać wyraźnie, że organizacje opozycji demokratycznej w coraz większym stopniu zwracają uwagę na takie formy działania jak spotkania z mieszkańcami, publiczne debaty, edukacja w środowiskach lokalnych (przykładem choćby Tour de Konstytucja).
Uczynki co do społeczeństwa
Organizacje, a właściwie zorganizowani obywatele, mają możliwość zmieniania świata mocą własnej aktywności. Grupa samopomocy może poprawić jakość życia swoich członków (np. organizacje rodziców dzieci niepełnosprawnych), organizacja rozwoju gminy może, nawet wbrew początkowemu oporowi miejscowych władz, pchnąć społeczność w kierunku rozwoju gospodarczego (np. Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Gminy Bałtów „Bałt”), organizacja może prowadzić szkołę, przedszkole, warsztat terapii zajęciowej itp. Tak jak bez obywateli nie ma organizacji tak bez takiej samoorganizacji nie ma społeczeństwa obywatelskiego. Bowiem jego podstawą są właśnie organizacje, w których obywatele sami zaspokajają swoje potrzeby.
Oczywiście,ważnym elementem społeczeństwa obywatelskiego są również dobrze zorganizowane grupy interesów, związki zawodowe, organizacje mniejszości itp. Jednak bez zaplecza we własnych pozytywnych (można by powiedzieć pozytywistycznych) działaniach byłyby to grupy jedynie roszczeniowe – nadzieja dla jednych, ale niebezpieczeństwo dla innych obywateli, a czasem i dla samej demokracji. Działania alternatywne, równoległe do działań mainstreamowych instytucji to w długiej perspektywie najskuteczniejsza metoda działania obywateli, choć historia uczy, że ostatecznie te eksperymenty często stają się normą i zostają wchłonięte przez administrację publiczną (tak było ze służbą zdrowia, powszechną szkołą, ubezpieczeniami itp.).
Uczynki co do władzy – od informowania po akcje bezpośrednie
Nie jest jakoś specjalnie odkrywcze stwierdzenie, że tworzenie odpowiednich rozwiązań prawnych to niejedyna skuteczna metoda nacisku na władzę. Wiele istotnych dla obywateli zmian – przypomnijmy tu choćby porozumienia sierpniowe z 1980 roku – to wymuszone przez społeczeństwo na władzy ustępstwa. Zresztą władza (tak centralna, jak i lokalna) bez stałej kontroli obywatelskiej ma tendencję do obchodzenia niewygodnych dla niej przepisów czy niedostrzegania pojawiających się nowych problemów i wyzwań.
Obywatele mają więc prawo (niektórzy twierdzą, że wręcz obowiązek) kontrolowania władzy. Bo to opinia publiczna i potencjalny lub od czasu do czasu rzeczywisty nacisk społeczny nie pozwalają władzy na samowolę. Więcej – komunikacja dwustronna z władzą pozwala nie tylko kontrolować post factum jej działania, ale też partycypować w podejmowaniu decyzji. Ma to oczywiście swoje złe strony. Bogate grupy interesów, silne organizacje ideologiczne mogą mieć zbyt duży wpływ na podejmowane decyzje. Jednak wpływ ten jest niebezpieczny szczególnie wówczas, gdy nikt nie patrzy władzy na ręce i gdy nie ma on przeciwwagi w głosie aktywnych obywateli.
Jakie ma zatem możliwości, stając naprzeciw władzy, świadomy swoich praw i obowiązków obywatel w sytuacji, gdy nie potrafi – sam lub z innymi, np. w ramach powołanej wspólnie organizacji – zaspokoić swoich oczekiwań lub potrzeb?
Po pierwsze może prosić…
Nawet poddany absolutnego władcy mógł składać do najjaśniejszej władzy petycje, skargi, wnioski. Dziś to zostało prawnie sformalizowane, ale fakt pozostaje faktem. Można. Wbrew pozorom jest dość ważny element wpływu na władzę. Nawet najbardziej przyjazna władza może o pewnych rzeczach nie wiedzieć, może w natłoku spraw przeoczyć kwestie ważne. Informowanie władzy o naszych postulatach, pomysłach czy nawet żądaniach jest niezbędne. Władza, aby reagować, musi wiedzieć. Oczywiście, prośby to słabe narzędzie, ale rezygnacja z niego może oznaczać stracenie szansy prostego załatwienia sprawy już na wejściu. Kolejne etapy mogą i powinny być jedynie wzmacnianiem tego pierwotnego przekazu.
Po drugie może rozmawiać…
Gdy próbujemy próśb jako metody wpływania na władzę i nie jest ona na nie głucha, dochodzi często do rozmowy. Taką rozmową mogą być inicjowane przez władze konsultacje publiczne, ale to tylko jeden z kanałów komunikacji. Rozmowa może być niesformalizowana – jak np. na różnego rodzaju wiecach politycznych. Może też być sformalizowana w coś, co zwykło się nazywać ciałami dialogu, czyli instytucje, które – przynajmniej w teorii – powoływane są w celu rozmowy władzy z mieszkańcami. Oczywiście nie zawsze warto rozmawiać. Są sytuacje, gdy wszystko zostało już powiedziane, strony okopały się na swoich pozycjach i dalsza rozmowa to już tylko „bicie piany”. Jednak większość metod działania obywateli ma w istocie skłonić władzę do rzeczowej rozmowy. Polskie doświadczenia wielkich zmian systemowych – tak strajków sierpniowych ’80, jak i okrągłego stołu ’89 – pokazują, że nawet z władzą, z którą nie da się rozmawiać, porozumienie w sprzyjających warunkach jest możliwe.
Po trzecie może się domagać…
W demokratycznym państwie prawa obywatel ma prawa i obowiązki, ale też władza jest ograniczana przepisami. Oznacza to, że wielu rzeczy obywatel po prostu może się domagać, a w sytuacjach wątpliwych – iść do sądu. Doskonałym przykładem jest prawo do informacji publicznej – obywatel ma prawo wiedzieć, a urzędnik ma obowiązek udzielić informacji. Takich praw jest znacznie więcej, a podstawowym jest oczekiwanie, że władza po prostu będzie przestrzegała prawa. Domaganie się respektowania swoich praw przed niezawisłymi sądami, w tym i tymi na poziomie międzynarodowym, to długotrwała, ale i skuteczna – w długiej perspektywie – metoda działania obywateli.
Po czwarte może naciskać…
Jeśli zaś nie mamy prawnych narzędzi, by domagać się od władzy brania pod uwagę naszych postulatów, można zacząć stosować różne formy nacisku. Od nacisku opinii publicznej (choćby szerokiej kampanii w mediach) poprzez nacisk instytucji międzynarodowych aż po różnego rodzaju demonstracje. Te demonstracje to oczywiście nie tylko manifestacje i marsze uliczne. Historia zna wiele form nacisku – choćby zrzekanie się funkcji i odznaczeń państwowych, listy protestacyjne czy publiczne modły w odpowiedniej intencji. Część z nich, może – wbrew pozorom – okazywać się w sprzyjających okolicznościach skuteczna. Nacisk jest szczególnie konieczny wtedy, gdy władza jest skłonna ulegać presji silniejszych grup (biorąc pod uwagę nie dobro wspólne, ale sondaże, opinię własnego elektoratu), czyli gdy państwo zaczyna tracić stabilne podstawy i zamiast negocjowania rozwiązań i rozmowy o argumentach zaczyna się przetarg, w którym wygrywa „najsilniejszy”. Wtedy brak nacisku oznacza przegraną.
Po piąte może wymuszać
Są jednak sytuacje, gdy albo władza nie przestrzega prawa, albo dochodzenie naszych praw wymaga czasu, którego nie mamy (np. niszczony jest bezprawnie zabytek, a wygrana w sądzie przyjdzie za późno i nie da się naprawić szkody). Wtedy obywatele mogą iść na zwarcie z władzą. To akcje bezpośrednie, czyli akcje, które nie tyle mają zamanifestować nasze przekonania czy wywierać presję, ile wprost zmusić władzę do reakcji. Taką sztandarową formą tego typu działań są akcje obywatelskiego nieposłuszeństwa, kiedy obywatel, by pokazać, jak bardzo władza się myli, doprowadzony do ostateczności łamie prawo i ponosi za to odpowiedzialność. Działania takie jak blokady, głodówki, łamanie niesprawiedliwego prawa itp. mają za zadanie doprowadzić do sytuacji, gdy dalsze ignorowanie postulatów jest niemożliwe. To oczywiście niebezpieczne (generujące wysokie koszty) dla obu stron konfliktu i powinno być stosowane jedynie w naprawdę wyjątkowych przypadkach.
Próba podsumowania
Organizacja przede wszystkim musi dobrze artykułować interesy/wartości (komunikować potrzeby), na rzecz których działa. Nie ma bardziej absurdalnej sytuacji niż ta, gdy członkowie organizacji oczekują od władzy samorządowej czy krajowej konkretnych działań, a władza o tych oczekiwaniach nic nie wie. Oczywiście, aby potrzeby komunikować, trzeba je dobrze sformułować (postulaty) i podeprzeć argumentami (dowody). Niestety, przekonane o nieskuteczności takich metod powoduje, że organizacje nie doceniają zazwyczaj takich oficjalnych kanałów artykulacji jak petycje czy wnioski i pomijają ten wstępny etap rozmowy z władzą, przechodząc od razu na poziom nacisku. Warto pamiętać, że nie wystarczy powiedzieć przypadkowemu pracownikowi urzędu, że nasza organizacji ma takie i takie cele i oczekiwania, by informacja ta dotarła do odpowiednich osób.
Wychodząc od naszych postulatów, trzeba próbować rozmawiać (dogadywać się) z władzą. Przekonywać, wspólnie szukać rozwiązań, czasem kompromisowych. W tym obszarze wszelkie formy partycypacji publicznej (o ile nie są fasadowe) proponowane przez władzę – konsultacje, panele obywatelskie itp., a także takie ciała dialogu obywatelskiego (o ile odbywa się tam rzeczywisty dialog) jak rady czy komitety – są bardzo dobrymi metodami komunikacji. Ważne jest, aby takie rozmowy nie były jedynie formą „załatwiania” swoich, nawet najbardziej słusznych i ważnych z punktu widzenia dobra wspólnego, interesów, ale wspólnym poszukiwaniem rozwiązań.
Jednak w trakcie tych rozmów organizacje muszą stawiać się w roli równorzędnego partnera, a nie petenta. Nie można więc, licząc na przychylność władzy, patrzeć na jej działania ze zbytnią wyrozumiałością. Władza ma obowiązki, z których powinna się wywiązywać. Organizacje obywatelskie z kolei powinny patrzeć władzy na ręce, zwracać uwagę na nieprawidłowości, wymuszać przestrzeganie prawa. Realizowanie prawa do informacji publicznej, skargi, odwoływanie się do sądu, gdy władza narusza przepisy, powinno być metodą pracy organizacji na równi z uczestniczeniem w konsultacjach.
Oczywiście, obywatele, a więc i ich organizacje, mogą i w inny sposób zwracać uwagę na problemy, które widzą, czy wręcz wpływać na decyzję władz. Często trzeba nagłaśniać wydarzenia (jak te na granicy z Białorusią), organizować zbiorowe protesty (jak w obronie niezależności sądów), odwoływać się do zewnętrznych instancji (jak w kwestii nieprzestrzegania przez rząd zasad praworządności). To elementy funkcjonowania demokracji, która opiera się na szerokiej partycypacji, a nie tylko udziale w wyborach co cztery lata.
Projekt realizowany z dotacji programu Aktywni Obywatele – Fundusz Krajowy finansowanego przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię w ramach Funduszy EOG.