W Tczewie zatroszczono się o seniorów. Zorganizowano gimnastykę, kurs obsługi tabletów oraz kilka praktycznych warsztatów z prawa i ekonomii. Przestrzegano, by nie dać okraść się „na wnuczka” i by uważać na sprzedawców, którzy sprzedają garnki i kołdry za kilka tysięcy złotych.
– Najpierw rozgrzewka, czyli marsz, później gimnastyka. Siadamy na małych, ale wygodnych krzesełkach i: ramiona, ręce, głowa, nogi, ramiona, ręce, głowa, nogi… Na zakończenie pani prowadząca puszcza melodię, a my tańczymy – opowiada Maria Witkiewicz, kiedyś nauczycielka, dziś seniorka. Wiek? – Pan napisze: 60 plus, będzie elegancko.
Gimnastyka dla seniorów to stały punkt programu w Spółdzielczym Domu Kultury na Suchostrzygach w Tczewie (60-tysięczne miasto nad Wisłą w województwie pomorskim). Na zajęcia przychodzi od 25 do 35 osób. – Jak jest 35, to jest tragedia – śmieje się seniorka. – Powinno nas być mniej, ale co zrobić, jak każdy chce chodzić? I nie ma co się dziwić, bo to cudowna, fantastyczna, wspaniała gimnastyka – mówi, nie szczędząc pochwał.
Tablety w dłoń
Gimnastyka geriatryczna (tak to się fachowo nazwa) to pozostałość po zeszłorocznym projekcie: „AS 60+. Edukacja na rzecz aktywnego starzenia się w Tczewie”. Jego realizatorami były: Tczewski Uniwersytet Trzeciego Wieku oraz Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Tczewie. Ale nie tylko gimnastyka zrobiła furorę. Hitem były też warsztaty z obsługi tabletu. – Uczono nas: jak włączyć i wyłączyć urządzenie, jak zrobić zdjęcie i jak poruszać się w internecie. Zakładaliśmy własne skrzynki mailowe i przesyłaliśmy sobie zdjęcia. Chodziliśmy też z tabletami po Tczewie i uczyliśmy się, jak korzystać z GPS-u – opowiada Maria Banna, emerytka. Wiek senioralny, poprodukcyjny.
Finałem szkolenia był wyjazd do Torunia. Tam uczestnicy warsztatów wzięli udział w grze miejskiej. Niezbędnym narzędziem był oczywiście tablet z GPS-em. – Podzielono nas na grupy – opowiada Maria Witkowska. – W tablecie była zaprogramowana trasa, która miała doprowadzić nas do ustalonego miejsca. Każdy miał inną drogę, ale meta była wspólna. Nie znając Torunia, szukaliśmy wyznaczonych ulic. To była lekcja nie tylko z obsługi tabletu, ale i z geografii – opowiada.
Tablety przydały się również podczas wizyty w gdyńskim Centrum Nauki Experyment. – Otrzymywaliśmy pytania z różnych dziedzin nauki i odpowiadaliśmy, zaznaczając odpowiedzi na tablecie. Pani prowadząca miała podgląd wszystkiego w komputerze. Czuliśmy się jak w szkole, fajnie było. Mózg zmuszony do ciężkiej pracy, a śmiechu przy tym co niemiara – opowiada Maria Witkiewicz. Przekonuje, że warsztaty z tabletem były strzałem w dziesiątkę. – Wie pan po co nam to? Żeby wnuk nie mógł babci zawstydzić, że babcia nie potrafi obsłużyć tabletu. Może i jesteśmy ludźmi z tamtej epoki, ale na pewno nie duchem! I wbrew temu, co się pokazuje w telewizji, emeryt to nie tylko żywa reklama kleju do protez! – śmieje się seniorka.
Potrzebują aktywności, jak powietrza
Maria Witkiewicz z tabletem miała już styczność wcześniej, ale większość jej koleżanek z projektu miała go w rękach po raz pierwszy w życiu. – Seniorzy bardzo chętnie uczą się takich rzeczy – przekonuje Maria Banna. Kiedyś postanowiła nauczyć obsługi tabletu swoją 80-letnią mamę. – Trwało to dość długo, bo ciężko był jej opanować klawiaturę, ale w końcu udało jej się wysłać maila. Proszę wierzyć, była przeszczęśliwa.
Zdaniem Adama Urbana z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Tczewie, seniorzy, jak powietrza potrzebują projektów, które przeciwdziałają ich wykluczeniu społecznemu. Ośrodek od lat współpracuje w tym zakresie z lokalnymi organizacjami pozarządowymi, wśród nich jest m.in. Tczewski Uniwersytet Trzeciego Wieku. Maria Banna i Maria Witkiewicz to słuchaczki i członkinie zarządu UTW.
Adam Urban od lat przygląda się seniorom i ich postępom. – Jestem w stanie wskazać wielu, którzy w obsłudze tabletu czy komputera mogliby zagiąć niejednego nastolatka – przekonuje. – Młodym często tylko wydaje się, że potrafią świetnie obsługiwać komputer. Wiedzą, jak wejść na Facebooka, jak coś napisać, gdzie mogą coś przeczytać i ta wiedza często tutaj się kończy. Seniorzy uczą się obsługi urządzeń i programów gruntownie, krok po kroku. Oczywiście systematyczna nauka wymaga czasu, ale efekty są imponujące.
Nie dać nabić się w butelkę
Oprócz gimnastyki i kursu obsługi tabletów były też warsztaty edukacyjne z prawa i ekonomii. – Mieliśmy na przykład spotkanie z policjantem, który przestrzegał nas przed tak zwanymi oszustwami „na wnuczka” – wspomina Marian Banna. Przestępca dzwoni i podaje się za wnuczka. Ma inny głos, ale zrzuca to na przeziębienie. Mówi, że jest w tarapatach i prosi o pilną pożyczkę. Po pieniądze wysyła kolegę, przekonując, że nie może ruszyć się z miejsca. – Innym razem uświadamiano nam, że sprzedawcy mogą namawiać nas na jakiś produkt nie dlatego, że jest rewelacyjny, tylko dlatego, że chcą pozbyć się bubla – opowiada seniorka. – Przestrzegano nas również przed spotkaniami, na których sprzedaje się kołdry albo garnki. Niestety sama dałam się nabrać i to wielokrotnie – przyznaje. Na czym polega oszustwo? – Załóżmy, że zestaw kołder kosztuje 3 tys. zł. Organizator zaprasza na spotkanie i mówi, że dla tak wspaniałych gości, jak my, opuści cenę o tysiąc złotych. Człowiek daje się ogłupić i kupuje. Tylko idzie później do sklepu i widzi, że te same kołdry tak naprawdę są jeszcze tańsze – opowiada seniorka. Teraz, gdy do pani Marii dzwoni miły pan i zaprasza na prezentację garnków, seniorka grzecznie odmawia i zaznacza, że nie będzie korzystała więcej z zaproszeń.
Zdaniem Adama Urbana z tczewskiego MOPS-u, najistotniejsze w projekcie było to, że osoby starsze stały się aktywne i nawiązały kontakty społeczne. – Dla seniorów to rodzaj terapii, która daje więcej wigoru i więcej chęci do życia. Aktywność społeczna seniorów ma duży wpływ na ich zdrowie i samopoczucie – przekonuje.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)