Można powiedzieć, że jest świadkiem zmiany epoki. Na jego oczach, także za sprawą działań prowadzonej przez niego organizacji, zmienia się podejście do tematu jawności. I choć wciąż wiele dzieli nas od celu, to Szymon Osowski wie, dokąd zmierza. To profesjonalista, idealista i wizjoner w jednym.
Szymon Osowski, obecnie prezes zarządu Sieci Obywatelskiej – Watchdog Polska, jest przykładem na to, że przynajmniej niektórzy działaczami się rodzą. – Od zawsze działam społecznie – mówi. – Działałem i w szkole średniej, i na studiach.
Trzeba pytać
Wpierw angażował się w aktywizowanie społeczności szkolnej, organizowanie czegoś ponad lekcje. Już wtedy zaczął pytać o ważne dla siebie sprawy. – Młodzieżowa Rada Miasta Szczecina ogłosiła konkurs na działania aktywizacyjne. Zgłosiliśmy się i dostaliśmy wsparcie – wspomina. – Nie mieliśmy pojęcia, jak rozliczyć dotację. Nikt nam nie pomógł. To było pierwsze mocniejsze zderzenie z formalizmem administracji.
Zaczął więc drążyć, jak to się dzieje, że władza oferuje, apeluje: angażujcie się, a kiedy ktoś na apel odpowie, to przynosi mu to niekiedy więcej problemów niż korzyści. Zastanawiał się, jak to działa z punktu widzenia administracji. Tej administracji, która ma przecież rzeczywisty i poważny wpływ na każdą dziedzinę rzeczywistości. – Ten kontekst państwa i jego działania zawsze był dla mnie ważny. Trzeba wiedzieć, co robi władza: jak wydatkuje pieniądze, jak podejmuje decyzje – dodaje.
Szymon Osowski zawsze cenił sobie niezależność. Zarówno w liceum, jak i podczas studiów prawniczych, swoje działania realizował poza strukturami formalnego samorządu uczniowskiego i studenckiego. Nie chodziło mu jednak o ustawianie się w opozycji do – szumnie to nazwijmy – władzy. Po prostu ceni sobie oddolność działań: – Od samego początku mam możliwość uczestniczenia w pomysłach rodzących się i realizowanych od dołu – ocenia. – Struktura nie była nam do tego potrzebna. Spotykaliśmy się ze znajomymi i wpadaliśmy na pomysł, który wydawał nam się fajny. Do dziś tak działam.
Dotyczy to zarówno standardów realizowanych w Sieci Obywatelskiej, jak również w organizacjach, w których angażuje się w swoim rodzinnym Szczecinie.
Szukając perspektywy
Bo choć organizacja, której przewodzi, siedzibę ma w Warszawie, Szymon Osowski nigdy nie myślał o wyprowadzce z Pomorza Zachodniego. Chociaż po studiach trafił do Szkoły Praw Człowieka organizowanej przez Helsińską Fundację Praw Człowieka, a potem od razu do Sieci Obywatelskiej, w której początkowo pomagał, a później został jej członkiem, to wir nowych znajomości, zajęć i inspiracji nie wyrwał go z miejsca zamieszkania.
– Stanowi to dla mnie dużą wartość – stwierdza. – Mieszkając na co dzień w Warszawie nie miałbym tej perspektywy z zewnątrz w spojrzeniu na organizację. A tak widzę, co dzieje się lokalnie, dużo jeżdżę po Polsce, ale i sam działam lokalnie. To sprzyja wzajemnej inspiracji.
Oczywiście, Szczecin nie jest małym miastem. Ale doświadczenie działania w nim pomaga Osowskiemu właśnie na poszerzenie perspektywy, co pomaga także w kontaktach z przedstawicielami lokalnych organizacji, którzy często czują, że problemy działaczy ze stolicy nie przystają do uwarunkowań ich miejscowości. – Uważam, że warto się rozglądać i poznawać inne perspektywy. To pomaga działać – dodaje.
Optymizm i pasja
A jest nad czym pracować. Choć Szymon Osowski jednoznacznie stwierdza, że zmiany, które dokonały się w przeciągu ostatnich niecałych dziesięciu lat, można uznać za epokowe, jeśli chodzi o podejście ludzi do jawności, zwłaszcza zaś o liczbę osób zaangażowanych na rzecz jej promowania, to wciąż jest jednak wiele do zrobienia.
– Kiedyś bardzo mało ludzi wiedziało o tym, że w ogóle może pytać o poczynania władzy – wspomina pierwszy okres aktywności w Sieci Obywatelskiej, z którą związał się w 2006 roku. – To się zmieniło i tego nie da się już zatrzymać. To napawa optymizmem.
Ten optymizm i zaangażowanie również sprawiły, że młoda, istniejąca wtedy od dwóch lat, organizacja, jaką była Sieć Obywatelska, chętnie podjęła z nim współpracę. Szukano kogoś z pasją. Okazywało się – i wciąż się okazuje – że prawników chętnych do podjęcia pracy w organizacjach „na całość”, nie ma wielu. – My mamy szczęście, ponieważ od początku pracujemy z dwoma. A Szymon ma osobowość przywódcy – mówi Katarzyna Batko-Tołuć, również członkini zarządu Sieci Obywatelskiej. – Nie myśli tylko w kategoriach tego, co jest, a co nie jest zgodne z prawem, ale ma wizję, jak powinno ono funkcjonować. I działa w tym kierunku. Naprawdę wie, dokąd zmierza.
Oczywiście, wizjonerstwo i świadomość, dokąd się zmierza, nie ogranicza realizmu. Być może wręcz przeciwnie. Szymon Osowski – niezależnie od dostrzegania pozytywnych symptomów zmian – zauważa również kolejne problemy do rozwiązania. Jest to jednak ściśle związane z świadomie konstruowaną wizją rzeczywistości, do której urzeczywistnienia się dąży.
– Jawności uczymy się powoli. Powoli uczy się jej administracja, która często przyjmuje niezrozumiałą postawę, w myśl której lepiej odmówić informacji nawet w drobnej sprawie, bo jeśli mieszkańcy raz dostaną odpowiedź, to będą już pytać ciągle. A jak się ich przeciągnie parę lat po sądach, to się im odechce – ocenia. Podobne problemy nie dotyczą tylko urzędników. – Również sędziowie się uczą. Przez wiele lat polskie sądy orzekały na przykład, że prawo do informacji publicznej nie dotyczy dostępu do faktur. W międzyczasie przepisy się nie zmieniły. Zmieniła się praktyka. I myślę, że za parę lat sądy będą wydawać wyroki jeszcze bardziej sprzyjające jawności – dodaje.
Być obecnym non stop
Uczyć się jawności – według Osowskiego – powinny także organizacje pozarządowe, bo, jak stwierdza, „tam, gdzie są środki publiczne, musi być jawność”. – Często organizacje nie zdają sobie sprawy, że ustawa o dostępie do informacji publicznej stosuje się również do nich, jeśli korzystają ze środków publicznych. Nie należy się dziwić, że obywatele nas dopytują, jak je wydajemy.
Nie chce jednak wskazywać winnych. Stwierdza natomiast: – Jako środowisko od wielu lat poświęcamy mnóstwo energii na aktywizowanie mieszkańców. Mówimy im: bądźcie aktywni, angażujcie się, wymagajcie. Kiedy obywatele, nasi beneficjenci, nas odpytują, to jest to namacalny efekt naszej wieloletniej działalności. Powinniśmy się z tego cieszyć.
Uważa, że większość ludzi pyta o podobne sprawy nie z potrzeby kontroli czy pogrążenia kogokolwiek, ale z troski i rzeczywistego zainteresowania daną kwestią, zaangażowania, prawdziwej chęci poprawy. Także przy tym temacie ujawnia się zainteresowanie Osowskiego państwem. – Państwo tworzą obywatele. A żeby władza była legitymizowana, to muszą oni wiedzieć, co ta władza robi – przekonuje. – Proces wyborczy raz na kilka lat przestał już ludzi zadowalać. Chcą współdecydować non stop. Chcą być obecni. A żeby być obecnym, trzeba wiedzieć.
Grać w drużynie
Osowski jest graczem zespołowym. Zapytany o to, czy podejmowane działania sprawiają mu satysfakcję, poprawia: – Nam sprawiają.
Razem z Katarzyną Batko-Tołuć, ukuli teorię, wedle której bezpośredni wpływ na umiejętności kooperacji ma uprawianie w młodości sportów zespołowych. Ona trenowała siatkówkę, on koszykówkę. – Szymon doskonale gra w drużynie. Kiedy trzeba, potrafi się nie odzywać całe spotkanie, ale, gdy tego wymaga sytuacja, jest również gotów przejść do ofensywy. A nie jest łatwo przewodzić organizacji, w której działa tak wiele samodzielnie myślących osób.
To jednak właśnie te osoby same zgłosiły jego kandydaturę na prezesa, kiedy po dwóch kadencjach z funkcji tej zrezygnowała Katarzyna Batko-Tołuć. Nie było wcale oczywiste, kto ma zostać jej następcą. Jak przekonuje Batko-Tołuć, Osowski bez kłopotu odnalazł się w liderskich butach, zyskując ogromny szacunek ludzi z Sieci Obywatelskiej. Nawet pomimo tego, że – jak dodaje jego współpracowniczka – gdy Szymon nieustannie prze do przodu, czasem inni muszą „łapać to, co zrzucił, różne sprawy, które miały się zadziać, a się nie działały”. – Świetnie mi się współpracuje z Szymonem. Wielu rzeczy nie ma potrzeby wyjaśniać, bo po prostu świetnie się rozumiemy i sobie ufamy.
Ku horyzontowi
Dokąd zatem zmierza Szymon Osowski? – Życzę sobie i innym, żebyśmy jako Sieć Obywatelska kiedyś nie mieli pracy. Nie chodzi o sytuację, w której administracja będzie działała perfekcyjnie, ale taką, gdy dla obywateli będzie oczywiste, że mogą to sprawdzać, formułując również rekomendacje, co można poprawić lub zmienić – mówi.
Pracy jest jednak na razie coraz więcej. – Osiągnięcie tego stanu nam jednak póki co nie „grozi”. Wyobrażam sobie ten horyzont naszego działania, ale jeszcze go nie widzę. Parę lat temu wydawało mi się, że idziemy w jednoznacznie dobrym kierunku. Jednak ostatnie pomysły legislacyjne wskazują, że nieustannie trzeba tego pilnować. To się samo nie zadzieje.
Co tylko wzmaga jego zapał do pracy. – Szymon poświęca wielki kawał swojego życia, żeby pomagać ludziom – mówi Katarzyna Batko-Tołuć. – Do tego musi być w człowieku pewien rys idealizmu…
Szymon Osowski jest prezesem stowarzyszenia Sieć Obywatelska – Watchdog Polska. Doktorant na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Szczecińskiego. W 2011 roku został nominowany do tytułu Prawnika PRO BONO za swoją pracę na rzecz prawa do informacji i praw obywateli. W roku 2014 w rankingu Dziennika Gazety Prawnej najbardziej wpływowych prawników zajął dziewiąte miejsce. Poza Siecią Obywatelską – Watchdog Polska działa w stowarzyszeniu Szczecinianie Decydują, którego celem jest dążenie do lepszej współpracy władz miasta z mieszkańcami.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)