W Chlewiskach (woj. mazowieckie) i okolicznych wioskach młodzież jest zadziorna. W gimnazjum często dochodziło do bójek między uczniami z różnych miejscowości. Krzysztof Żeromiński, Mistrz Polski Boksu stworzył więc klub sportowy, żeby zagospodarować nadmiar energii młodzieży i nauczyć ich działania na rzecz lokalnej społeczności.
– Do Chlewisk przeprowadziłem się w 2000 r. z Radomia. Kiedyś
przyjechał do mnie Sławek, mój brat, także bokser, z którym
trenowaliśmy w Broni Radom. Powiedział, że fajnie tu u mnie w tych
Chlewiskach, tylko że nic się nie dzieje i zaproponował, aby może
założyć bokserski klub sportowy. Pomysł bardzo mi się spodobał,
zwłaszcza że ani w Chlewiskach, ani w sąsiednich gminach nigdy nie
było klubu bokserskiego – wspomina Krzysztof Żeromiński.
Były zawodnik Broni Radom zaczął opowiadać w okolicy o
założeniu klubu. Pomysł się spodobał. Pod koniec 2004 r. Żeromiński
zebrał 16 osób: dwie dyrektorki szkół podstawowych, trochę ludzi od
siebie z pracy, kilku zapaleńców i znajomych. Zgodnie z
obowiązującymi procedurami założyli Uczniowski Klub Sportowy (UKS)
„Hubal”. Wybrali zarząd i złożyli odpowiednie dokumenty do
starostwa w Szydłowcu. Formalnie mogli działać. Problemem był tylko
lokal, w którym młodzież mogłaby trenować.
Potrzebne miejsce
Młodzi bokserzy długo „obijali” się po świetlicach i
wynajmowanych salach sportowych. Na treningi jeździli nawet do
Radomia. Jednak Żeromiński się nie poddawał mimo tych trudności.
Trenował swoich zawodników, którzy zaczęli zdobywać pierwsze medale
na zawodach wyjazdowych. Szukał też miejsca, które mogłoby stać się
siedzibą z prawdziwego zdarzenia dla „Hubala”.
Wreszcie wypatrzył stojącą bezczynnie od dwudziestu lat salę
kinową w remizie Ochotniczej Straży Pożarnej w Chlewiskach. Zaczął
rozmawiać ze strażakami. Przekonywał, że szkoda, aby wciąż stała
pusta i niszczała coraz bardziej. W końcu w 2005 r. zarząd OSP
zgodził się przekazać część remizy na salę treningową. A trener
zaczął poszukiwać pieniędzy na remont.
– Znalazłem prywatnych sponsorów, sam sporo dołożyłem z
własnej kieszeni, aby tylko to pomieszczenie nadawało się do
treningów. Ale remont pochłaniał coraz więcej pieniędzy. Wydeptałem
nawet ścieżki w Mazowieckim Urzędzie Marszałkowskim, żeby zdobyć
jakiekolwiek fundusze. Kiedy okazało się, że możemy dostać od
marszałka pieniądze na remont, Rada Gminy w Chlewiskach nie chciała
dołożyć od siebie obowiązkowych „środków własnych”. Takich, co
lubią przeszkadzać, gdy robi się coś dobrego dla innych nigdy nie
brakuje – opowiada K. Żeromiński.
Będzie sala
W 2007 r. w Chlewiskach zmienił się wójt, który w
przeciwieństwie do poprzedniego – przychylnie patrzył na poczynania
Żeromińskiego i jego podopiecznych. Dopiero wtedy większość radnych
dostrzegła, że w UKS „Hubal” trenuje coraz więcej młodzieży z
Chlewisk i okolicznych miejscowości, że zawodnicy odnoszą sukcesy.
Dlatego postanowili dołożyć do marszałkowskich 70 tys. zł swoje 30
tys. i wreszcie udało się dokończyć trwający kilka miesięcy remont.
Dzięki temu na piętrze OSP powstała nowoczesna sala treningowa z
kilkunastoma stanowiskami z workami, nowoczesnym zapleczem (są
natryski, pomieszczenia na gabinet masażu oraz saunę) i przede
wszystkim profesjonalnym bokserskim ringiem.
5 lutego 2008 r. nastąpiło jej uroczyste otwarcie, na które
przybyli, obok lokalnych władz i sympatyków „Hubala”, także znani
polscy bokserzy – Leszek Drogosz, Stanisław Łakomiec, Kazimierz
Szczerba i Dariusz „Tygrys” Michalczewski.
– Jesteśmy dumni z siedziby naszego klubu. Darek Michalczewski
nie mógł wyjść z podziwu, że w Chlewiskach udało się nam stworzyć
tak fantastyczne miejsce. Stwierdził nawet, że to najlepsza sala
sportowo-treningowa w Polsce. A Leszek Drogosz powiedział, że wcale
nie jest gorsza od tej w Cetniewie, gdzie często przygotowuje się
kadra naszych bokserów. Teraz, z perspektywy czasu mogę podziękować
także tym wszystkim, którzy przeszkadzali w stworzeniu tej sali.
Dzięki temu ten sukces smakuje lepiej – mówi Krzysztof
Żeromiński.
Nie tylko boks
UKS „Hubal” ma wielu sympatyków, nie tylko w Chlewiskach. W
klubie działają też inne sekcje sportowe. Jest drużyna piłki nożnej
rozgrywająca mecze w B–klasie, trenują także siatkarze – amatorzy.
Jednak prym wiodą zajęcia na ringu, a zawodnicy w bokserskich
rękawicach odnoszą największe sukcesy.
– Co roku zdobywamy medale w ważnych zawodach. W 2008 roku
wywalczyliśmy 8 medali w imprezach rangi krajowej. Jesteśmy na 10.
miejscu w rankingu 116 klubów młodzieżowych trenujących boks. Z
kolei w punktacji klubowej terenu byłego województwa radomskiego
zajmujemy 3. pozycję. A w Pucharze Polski 2008 zdobyliśmy drużynowo
- miejsce – wylicza K. Żeromiński, który współtworzył również
młodzieżową międzyokręgową ligę bokserską na rejon
południowo-wschodni Polski (obejmuje ona województwa podkarpackie,
lubelskie, świętokrzyskie i mazowieckie).
Zawodnicy „Hubala” być może połączą się także z klubem Broń
Radom, żeby wspólnie jedną drużyną wystartować za rok w Polskiej
Ekstraklasie Boksu.
Warto robić swoje
Jeszcze kilka lat temu w ogarniętym dużym bezrobociem powiecie
szydłowieckim nikt by nie uwierzył, że w małych Chlewiskach
powstanie klub sportowy, który będzie szkolił medalistów. Nikomu
się nie śniło, że jedną z najlepszych w Polsce sal treningowych
będą otwierać znani sportowcy. A z zawodnikami będą pracowali
profesjonalni trenerzy.
– Młodzież ma tutaj talent do sportu, tylko nie miała dobrych
przykładów. Cieszę się, że udało się nam stworzyć miejsce
przyciągające tak wielu młodych ludzi, którzy uwierzyli, że jak się
chce i ma się warunki, to naprawdę można wiele osiągnąć, że udało
się nam poprzez sport zintegrować uczniów z wielu miejscowych szkół
– przekonuje Krzysztof Żeromiński.
Także lokalna społeczność zobaczyła, że wystarczy kilku
zapaleńców, których nie załamią piętrzące się trudności, aby
dokonać ważnych zmian na lepsze. Sukces Uczniowskiego Klubu
Sportowego „Hubal” zaktywizował też innych mieszkańców Chlewisk i
okolicznych wiosek do podejmowania najróżniejszych działań. Nawet
władze gminy patrzą dziś inaczej na oddolne poczynania mieszkańców.
Jeszcze kilka lat temu w budżecie przeznaczano dla organizacji
pozarządowych tylko 5 tys. zł rocznie. Teraz Rada Gminy rezerwuje
już 30 tys. zł.
– I to jest dobry przykład na to, że po prostu trzeba robić
to, co się wymyśliło. Ale trochę trzeba być wariatem w dzisiejszych
czasach, bo inaczej nie da się osiągnąć sukcesu – zapewnia K.
Żeromiński.
Źródło: Inf. własna