WASZAK: Stanowią dziś w Polsce jedną z najbardziej dyskryminowanych grup pracowników. Dla polskiego prawa pozostają niewidzialni, mimo że pomagają w zwalczaniu korupcji, mobbingu, molestowania i innych naruszeń prawa, zasad moralnych i obyczajowych w swoich miejscach pracy. Niejednokrotnie płacą za to bardzo wysoką cenę, są szykanowani i wyrzucani na bruk.
Sygnaliści („whistleblowers”) to pracownicy, którzy informują o nadużyciach w miejscu pracy. W coraz większej liczbie państw dostrzega się konieczność ochrony tych osób. Dotychczas w 10 państwach europejskich zdecydowano się wprowadzić osobne ustawy o informowaniu w interesie publicznym. Trwają starania, aby problem ten został uregulowany na poziomie dyrektywy unijnej. W obronie sygnalistów niejednokrotnie miały miejsce protesty społeczne, jak w przypadku węgierskiego urzędnika Andrása Horvátha, który ujawnił sprawę wyłudzania zwrotu podatku od krajowego urzędu podatkowego czy ostatnio pracowników PwC przekazujących informacje o kontrowersyjnych praktykach finansowych międzynarodowych korporacji w Luksemburgu (LuxLeaks).
Odwet pracodawcy
W Polsce sygnaliści nadal pozbawieni są skutecznej ochrony prawnej przed działaniami odwetowymi ze strony pracodawców. Nawet osoby zatrudnione na umowę o pracę i korzystające z przepisów prawa pracy narażone są na wypowiedzenie, którego uzasadnienie stanowić może jedynie pretekst do pozbycia się niewygodnego pracownika. Sądy – pozbawione punktu odniesienia w postaci prawnej definicji sygnalisty – mają z kolei trudności w ocenie sytuacji osób, które stanęły przed wymiarem sprawiedliwości, bo nie pozostały bierne wobec zła. Formalny zakaz dyskryminacji i mobbingu wpisany do kodeksu pracy w rzeczywistości nie zapobiega naruszaniu praw osób ujawniających nadużycia. W jeszcze gorszym położeniu znajduje się niemal połowa wszystkich pracowników zatrudnionych w oparciu o umowy terminowe i cywilnoprawne. Ich nie obejmuje już właściwie żadna ochrona.
Nie istnieją żadne mechanizmy prawne, które zapobiegałyby rewanżowi ze strony pracodawcy na etapie zgłoszenia nieprawidłowości przez pracownika. Brakuje więc możliwości anonimowego raportowanie nadużyć i odpowiednich procedur zabezpieczających dane osobowe sygnalistów. Niektórzy pracodawcy decydują się na wdrożenie wewnętrznych systemów raportowania nadużyć. Takie rozwiązania nie zawsze jednak cieszą się zaufaniem pracowników i z rzadka spełniają standardy gwarantujące im realną ochronę.
Odium donosicielstwa
Większość przedstawicieli pracodawców i pracowników – przebadanych przez Fundację Batorego w ramach projektu „Polska ustawa o ochronie sygnalistów. W poszukiwaniu poparcia związków zawodowych oraz organizacji pracodawców” – przyznawała, że problem istnieje. Pracodawcy dysponują całą paletą środków pozwalających na odwet na „nielojalnym” pracowniku, a prawa pracowników nie są właściwie egzekwowane przez instytucje powołane do ich ochrony. Z drugiej strony, Państwowa Inspekcja Pracy pozbawiona jest wystarczających zasobów i kompetencji, aby w sposób efektywny zająć się sprawami sygnalistów, organy ścigania niechętnie je podejmują ze względu na złożoność problemu, a sądy jeśli już przyznają takim pracownikom rekompensaty, to po długim procesie i nieadekwatne do poniesionych strat materialnych, zdrowotnych i moralnych – twierdzili respondenci.
Sygnaliści piętnowani są też z powodu spoczywającego na nich odium donosicielstwa, krzywdzących stereotypów i obaw pracodawców dotyczących np. ryzyka wykorzystywania whistleblowingu dla osobistej korzyści. Wyraźnie widać, jak dużą barierą dla wzmacniania ochrony sygnalistów w Polsce jest deficyt edukacji w tym zakresie.
Potrzebujemy ustawy!
Podczas wspólnej debaty Fundacji Batorego i Forum Związków Zawodowych, która odbyła się 4 lipca na temat potrzeby ustawowej regulacji whistleblowingu, padło kilka ważnych postulatów dotyczących poprawy sytuacji sygnalistów. Rekomendacje zaprezentowane przez Fundację Batorego jednoznacznie wskazały na potrzebę wprowadzenia specjalnej ustawy o raportowaniu nadużyć w miejscu pracy, zawierającej gwarancje ochrony prewencyjnej dla pracowników zgłaszających nieprawidłowości. Stąd jej koniecznym aspektem jest uwzględnienie możliwości anonimizacji danych sygnalistów.
Naszym zdaniem taką ustawą powinni zostać objęci pracownicy niezależnie od formy zatrudnienia, a także wolontariusze i kontrahenci. Istnieje też potrzeba ustanowienia podstawowych ram systemów raportowania nadużyć wewnątrz organizacji, które jednak pozostawiałyby miejsce na samoregulacje oraz odpowiadały specyfice działania podmiotów i ich wielkości. Zakładany publiczny monitoring przestrzegania standardów w tym zakresie prowadzony byłby m.in. przez związki zawodowe.
Zaczynamy wspólny marsz
Wdrożenie przez firmę systemu zarządzania etycznego, gwarantującego sygnalistom ochronę, mogłoby stać się okolicznością łagodzącą w przypadku naruszenia przez nią prawa. Ustawa pozwoliłaby zsynchronizować przepisy rozproszone obecnie w różnych aktach prawnych, prawie pracy, kodeksie cywilnym i karnym. Być może zwiastunem zmiany na lepsze jest fakt, że po raz pierwszy, aby dyskutować na temat sygnalistów, spotkali się w jednym miejscu przedstawiciele rządu i instytucji rządowych, związków zawodowych, organizacji pracodawców oraz środowisk pozarządowych.
Jeśli wspomnieć przy tym ostatnią odpowiedź Ministerstwa Pracy na pismo Rzecznika Praw Obywatelskich, w której resort nie upiera się już przy twierdzeniu, że prawo pracy gwarantuje sygnalistom dostateczną ochronę, można mieć nadzieję, że wreszcie zaczynamy maszerować wspólnie we właściwym kierunku.
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Sygnaliści piętnowani są między innymi z powodu spoczywającego na nich odium donosicielstwa i krzywdzących stereotypów.