Był sklep z butami. Sklep z materiałami. Ma być kawiarnia z kulturą. Miejsce animujące i integrujące społeczność lokalną.
Do lokalu Na Mariensztacie 21a wchodzi się po schodkach. W pierwszym pomieszczeniu duże, widne okna. Biało. Pusto. Na środku drewniany stół. Kilka czarnych krzesełek pożyczonych od zaprzyjaźnionej Chłodnej 25. Pierwszą - słoneczną salę z widokiem na plac i mniejszą, bardziej przytulna już wkrótce mają wypełnić zapach kawy i gwar rozmów. Zanim tak się stanie Anna i Benjamin Kaliszowie, którzy wygrali konkurs w dzielnicy Śródmieście zapraszają mieszkańców Mariensztatu do "sąsiedzkich konsultacji społecznych": "Zapraszamy mieszkańców (i nie tylko) na rozmowę o planach kulturalnych; o tym jakiego Mariensztatu chcemy, jak wyobrażamy sobie działania w tym miejscu w przyszłości" - piszą na plakatach i zaproszeniach nowi właściciele lokalu.
Zdania mieszkańców na temat przeznaczenia lokalu są podzielone. - Nie chcemy tu żadnej kawiarni! Nie potrzebujemy! Będzie hałas. Znowu się zbiorą elementy i nam podwórka zdewastują! - pieklił się jeden ze starszych mieszkańców. - My potrzebujemy sklepu spożywczego, kawał po zakupy muszę chodzić. Wszystko nam zabrali, i szewca, i pocztę - dodał ktoś inny. - Autobus nam zabrali, nie ma miejsca do parkowania. Tu mieszka coraz więcej osób starszych, dla nich to duże utrudnienie. Nie są sprawni, nie są tak mobilni. Sklep jest bardziej potrzebny - przekonywał ktoś z końca sali. - Kawiarnia z kulturą też nam się przyda. Miło jest spotkać się, wspólnie spędzić czas, zrobić coś razem - przekonywała młodsza część zgromadzonych.
- Jestem ciekawa czy pomysł wypali - wyznaje Barbara Hoff, która od lat mieszka na Mariensztacie - Mieszkańcy rzeczywiście nie chcą tej kawiarni. Ja się w kawiarni wychowałam. Chodziłam swego czasu z rodzicami codziennie do Literatów. W kawiarniach spędziłam całą młodość. Nadal z mężem i znajomymi lubimy pójść na dobrą kawę. Pewnie tu jeszcze wrócę - dodaje.
Kaliszowie przygotowali ciepłe powitanie i poczęstunek. - Trudno nam teraz, na gorąco komentować spotkanie. Dobrze, że się odbyło. Chcieliśmy poznać sąsiadów, zobaczyć ich twarze. To dla nas ważne. Nie poradzimy nic na problemy związane z brakiem udogodnień dla niepełnosprawnych, czy brakiem miejsc parkingowych. Będziemy natomiast się starali, żeby miejsce stało się przyjazne, zbliżające do siebie ludzi. Tego chcemy. Na tym się znamy - tłumaczy po zakończeniu oficjalnej części Beniamin Kalisz, a jego żona dodaje: - Zapraszamy do dzielenia się z nami swoimi pomysłami, do opowiadania nam o swoich potrzebach i o tym, co w sferze kultury możemy zrobić razem. Do współpracy chcielibyśmy wciągnąć organizacje pozarządowe i przygotować ciekawą ofertę wydarzeń.
- Atmosfera była napięta. Nie chciałam dolewać oliwy do ognia, ale widzę rozwiązanie - mówi Ida Leśniak-Matusiak, mieszkanka Mariensztatu. - Zawodowo zajmuję się bezpieczeństwem ruchu. Dobrze by było stworzyć możliwość przeprowadzenia tu warsztatów i zorganizowania spotkania z wolontariuszami, którzy mogliby pomóc starszym ludziom odnaleźć się w nowoczesnym świecie. Poruszanie się nawet po najbliższej okolicy dla wielu ludzi w zaawansowanym wieku jest kłopotliwe. Boją się nowości: parkometrów, regulowanej sygnalizacji świetlnej, automatów do biletów… Mnie się tu na przykład marzą warsztaty z obsługi komputera. Sama korzystam tyle ile muszę. Starszych ludzi warto oswajać. Trzeba dać im czas, kiedy boją się nowego.
Czy młodym aktywistom uda się zrealizować swoje marzenie o miejscu z kulturą? Przekonamy się już niedługo. Miejsce startuje jesienią.
W spotkaniu uczestniczył burmistrz Śródmieścia Wojciech Bartelski.
Źródło: inf. własna