„Stowarzyszenie Twórców Sztuk Wszelkich wyprowadza się z ul. Lubelskiej” – czytamy w Życiu Warszawy. Projekty STSW miały wpisać się w koncepcję „Artystycznej Skaryszewskiej”, która wymyśliły władze Pragi Południe. Mimo zapału i włożenia ogromnej pacy – nie udało się. Dlaczego?
„O decyzji przesądziły opłaty za ogrzewanie. – Nie jesteśmy w
stanie płacić z własnej kieszeni za utrzymanie lokalu – mówi Piotr
Głowacki, prezes STSW. – I tak działaliśmy na granicy
wytrzymałości. Nie mamy na to już siły.
Organizacja, powołana do życia przez osoby od lat działające
na polu kultury, w tym Marcina Ceckę czy Dorotę Masłowską, działa
przy Lubelskiej 30/32. Obok mieści się m.in. Komuna Otwock i
Studium Teatralne. […] Od sierpnia utrzymanie lokalu i organizacja
imprez pochłonęły ok. 80 tys. zł. Połowę tej kwoty STSW dostało w
ramach dotacji [z Biura Kultury – przyp. ngo.pl] na przegląd
„Przestrzeń otwarta”. Cykl coweekendowych spektakli, seansów czy
koncertów, na które wstęp był wolny, przyciągnął setki
gości”.
Artyści z STSW nie zaprzestaną działalności. To dzielnica
Praga Południe straciła nietuzinkowych twórców, którzy w kamienicy
położonej dość peryferyjnie (na tycłach Dworca Wschodniego) chcieli
stowrzyć miejsce tętniące kulturą.
Zdaniem burmistrza Adama Grzegrzółki, który powołuje się na
ustawę o finansach publicznych, dzielnica nie może wynajmować
lokali poniżej kosztów, które ponosi i w związku z tym nie
może obniżać stawek.
Jednakże – w tym samym mieście, w tej samej dzielnicy – stawki
czynszowe i opłaty eksploatacyjne są bardzo zróżnicowane. Jak więc
to wszystko jest obliczane?
Czy rzeczywiście jest sens w tym, że miasto Warszawa z jednej
kieszeni – w postaci dotacji – daje pieniądze i do drugiej kieszeni
– przez opłaty czynszowe – je wkłada, odprowadzając po drodze
podatki.
Czy taka gospodarka finansowa jest racjonalna?
Być może trzeba odpowiedzieć na te pytania, zanim kolejni
zapaleńcy przejada się na kosztach czynszu.