Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Publicystyka
Stoimy na granicy katastrofy usług socjalnych - mówią warszawskie organizacje
Magda Dobranowska-Wittels, ngo.pl
13 marca 2003 odbędzie się posiedzenie Rady Miasta Warszawy, podczas którego planowane jest głosowanie nad budżetem dla stolicy na 2003 rok. Od tego, czy budżet zostanie przyjęty zależą losy wielu organizacji socjalnych działających w Warszawie.
- Stoimy na granicy katastrofy usług socjalnych świadczonych przez organizacje pozarządowe – twierdzi Piotr Todys, prezes Federacji Organizacji Służebnych Mazowia – W historii współpracy organizacji socjalnych z Urzędem Miasta nie było takiej sytuacji, żeby tak bardzo niechętnie odnoszono się do organizacji pozarządowych i żeby tak mało woli walki było po stronie Urzędu Miasta dla rozwiązania tego problemu.
A problem polega na tym, że organizacje pozarządowe zajmujące się w stolicy szeroko rozumianą pomocą społeczną stoją wobec perspektywy zawieszenia, a nawet zakończenia działalności. Przyczyną jest oczywiście brak pieniędzy. A pieniędzy nie ma z kilku powodów: zmiany ustroju Warszawy, źle przygotowanego prowizorium budżetowego oraz opóźnionego i nieskutecznie realizowanego procesu przyznawania dotacji przez prezydenta miasta (zastrzeżenia do tego procesu zgłosił także wojewoda mazowiecki).
W prowizorium budżetowym na 2003 rok na dotacje dla organizacji pozarządowych zajmujących się pomocą społeczną przewidziano 3,4 mln złotych. Nie uwzględniono tych pieniędzy, którymi na pomoc społeczną dysponowały poszczególne dzielnice i gminy warszawskie (obecnie zlikwidowane).
- O tych pieniądzach w planach budżetu po prostu zapomniano – denerwuje się siostra Małgorzata Chmielewska z Fundacji Domy Wspólnoty Chleb Życia. - W XXI wieku, w stolicy 40-milionowego kraju – to jest absurd. Po prostu w projekcie prowizorium budżetowego zapomniano o wsadzeniu co najmniej 5 – 6 milionów zł na pomoc społeczną.
- Tutaj komisja śledcza miałaby naprawdę co robić – dodaje Anna Machalica. - Bo my do tej pory nie wiemy gdzie są te środki z dzielnicy Ochota, z Gminy Ursynów, z Gminy Warszawa Centrum?
Prezydent Kaczyński złożył autopoprawkę do projektu budżetu na kwotę 5 mln zł. Te pieniądze, o ile zostaną szybko przekazane organizacjom, mogą uratować wieloletnią pracę społeczników, a przede wszystkim zapewnić pomoc około 100 tysiącom osób, które korzystają w stolicy z niezależnych usług socjalnych świadczonych przez organizacje. Mogą temu przeszkodzić rozgrywki polityczne między radnymi, które sprawią, że budżet nie zostanie przyjęty.
- Przez 12 lat stworzyliśmy razem z miastem, częściowo również za pieniądze miasta, profesjonalny system pomocy ludziom bezdomnym - mówi siostra Chmielewska o pracy Rady Opiekuńczej dla Bezdomnych przy Prezydencie Miasta Stołecznego Warszawy. - System, który kosztował nie tylko ogromną pracę, zarówno organizacje, jak i władze miasta, ale kosztował także ogromne pieniądze społeczne. Ten system na dzień dzisiejszy jest praktycznie w ruinie.
Problemy te dotyczą nie tylko organizacji zajmujących się pomocą bezdomnym, ale także tych, które działają na polach profilaktyki uzależnień, pomocy niepełnosprawnym fizycznie i intelektualnie, bezrobotnym, chorym. Zdaniem przedstawicieli organizacji najgorsze są niepewność i niemożność uzyskania żadnej konkretnej informacji od władz miasta.
- Do 15 września 2002 roku złożyliśmy wnioski do wszystkich warszawskich dzielnic i gmin – opowiada Anna Machalica, prezes Stowarzyszenia Otwarte Drzwi. - Złożyliśmy ponad siedemdziesiąt wniosków. Do tej pory otrzymaliśmy siedem pism o treści „Szanowni Państwo, informujemy, że wniosek Państwa przekazaliśmy do Urzędu Miasta.” I to jest wszystko. Żadnej informacji, czy wniosek zostanie rozpatrzony. Czy „Proszę Państwa nie liczcie, bo nie otrzymacie środków”. I to byłaby gra fair. My wtedy wiemy, że jesteśmy całkowicie skazani na siebie, weryfikujemy swoje plany. Decydujemy się czy podejmujemy innego rodzaju działalność, czy podejmujemy to wyzwanie lub nie. Mielibyśmy jasną sytuację.
Urzędnicy odpowiedzialni za pomoc społeczną w stolicy próbują bagatelizować problemy. Paweł Wypych, dyrektor Biura Polityki Społecznej Urzędu Miasta w wypowiedzi dla Gazety Wyborczej z 11 marca 2003 nie rozumie dlaczego to samorząd ma być pierwszym podmiotem, który już w styczniu przekazuje pieniądze organizacjom ("Nie ma pieniędzy na przewożenie niepełnosprawnych", Iwona Dudzik, Gazeta Wyborcza, 11 marca 2003).
- Miasto nie jest pierwsze, bo gdyby miasto było pierwsze to my byśmy te placówki już zamknęli – ripostuje siostra Chmielewska. - Gdyby miasto karmiło moich bezdomnych – to oni by z głodu umarli.
Pieniądze, które miasto przekazuje organizacjom społecznym przeznaczane są przeważnie na opłaty eksploatacyjne, czasami na pensje dla nielicznych pracowników. Jedzenie, odzież, leki, środki czystości pochodzą przede wszystkim z darów, od sponsorów. Tak jest np. w ośrodkach prowadzonych przez Fundację Chleb Życia.
- Bardzo poważne są zobowiązania ustawowe – dodaje Piotr Todys z Federacji Organizacji Służebnych Mazowia. - Tak naprawdę gminy, nie tylko Warszawa, ale wiele innych gmin w Polsce lekceważy te zobowiązania. W ustawie jest bardzo jasno napisane jakie miasto ma obowiązk. Ma zaspokajać zbiorowe potrzeby obywateli. Tych potrzeb jest bardzo dużo. Nikt się przecież nie zastanawia dlaczego miasto dofinansowuje komunikację miejską. To przecież jest oczywiste, że ona jeździ, prawda? Trudno, żeby nie jeździła, albo żeby kosztowała tyle co taksówki. Gdyby bezdomnych było tylu, ilu korzystających z komunikacji miejskiej, sprawy przedstawiałaby się inaczej. W Polsce system dialogu społecznego opiera się na demonstrowaniu, tupaniu nogą. Im więcej możemy przynieść łopat, otworzyć wagonów ze zbożem, na ile skutecznie zablokujemy miasto – tym więcej pieniędzy możemy dostać. Ale to nie jest żaden sposób rozwiązywania problemów społecznych. To jest kuriozalne, że pracując na rzecz obywateli, słyszmy odpowiedź „ A dlaczego miasto ma dawać pieniądze jako pierwsze?”. To jest kpina i nieodpowiedzialne zachowanie.
Przedstawiciele organizacji pozarządowych zapowiedzieli wysłanie skarg do Rzecznika Praw Obywatelskich, a także do prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, ponieważ ich zdaniem władze stolicy nie wywiązują się ze swoich obowiązków w zakresie pomocy społecznej. Jeśli to nie pomoże, niektóre z organizacji zapowiadają, że wraz ze swymi podopiecznymi wyjdą na ulice.
A problem polega na tym, że organizacje pozarządowe zajmujące się w stolicy szeroko rozumianą pomocą społeczną stoją wobec perspektywy zawieszenia, a nawet zakończenia działalności. Przyczyną jest oczywiście brak pieniędzy. A pieniędzy nie ma z kilku powodów: zmiany ustroju Warszawy, źle przygotowanego prowizorium budżetowego oraz opóźnionego i nieskutecznie realizowanego procesu przyznawania dotacji przez prezydenta miasta (zastrzeżenia do tego procesu zgłosił także wojewoda mazowiecki).
W prowizorium budżetowym na 2003 rok na dotacje dla organizacji pozarządowych zajmujących się pomocą społeczną przewidziano 3,4 mln złotych. Nie uwzględniono tych pieniędzy, którymi na pomoc społeczną dysponowały poszczególne dzielnice i gminy warszawskie (obecnie zlikwidowane).
- O tych pieniądzach w planach budżetu po prostu zapomniano – denerwuje się siostra Małgorzata Chmielewska z Fundacji Domy Wspólnoty Chleb Życia. - W XXI wieku, w stolicy 40-milionowego kraju – to jest absurd. Po prostu w projekcie prowizorium budżetowego zapomniano o wsadzeniu co najmniej 5 – 6 milionów zł na pomoc społeczną.
- Tutaj komisja śledcza miałaby naprawdę co robić – dodaje Anna Machalica. - Bo my do tej pory nie wiemy gdzie są te środki z dzielnicy Ochota, z Gminy Ursynów, z Gminy Warszawa Centrum?
Prezydent Kaczyński złożył autopoprawkę do projektu budżetu na kwotę 5 mln zł. Te pieniądze, o ile zostaną szybko przekazane organizacjom, mogą uratować wieloletnią pracę społeczników, a przede wszystkim zapewnić pomoc około 100 tysiącom osób, które korzystają w stolicy z niezależnych usług socjalnych świadczonych przez organizacje. Mogą temu przeszkodzić rozgrywki polityczne między radnymi, które sprawią, że budżet nie zostanie przyjęty.
- Przez 12 lat stworzyliśmy razem z miastem, częściowo również za pieniądze miasta, profesjonalny system pomocy ludziom bezdomnym - mówi siostra Chmielewska o pracy Rady Opiekuńczej dla Bezdomnych przy Prezydencie Miasta Stołecznego Warszawy. - System, który kosztował nie tylko ogromną pracę, zarówno organizacje, jak i władze miasta, ale kosztował także ogromne pieniądze społeczne. Ten system na dzień dzisiejszy jest praktycznie w ruinie.
Problemy te dotyczą nie tylko organizacji zajmujących się pomocą bezdomnym, ale także tych, które działają na polach profilaktyki uzależnień, pomocy niepełnosprawnym fizycznie i intelektualnie, bezrobotnym, chorym. Zdaniem przedstawicieli organizacji najgorsze są niepewność i niemożność uzyskania żadnej konkretnej informacji od władz miasta.
- Do 15 września 2002 roku złożyliśmy wnioski do wszystkich warszawskich dzielnic i gmin – opowiada Anna Machalica, prezes Stowarzyszenia Otwarte Drzwi. - Złożyliśmy ponad siedemdziesiąt wniosków. Do tej pory otrzymaliśmy siedem pism o treści „Szanowni Państwo, informujemy, że wniosek Państwa przekazaliśmy do Urzędu Miasta.” I to jest wszystko. Żadnej informacji, czy wniosek zostanie rozpatrzony. Czy „Proszę Państwa nie liczcie, bo nie otrzymacie środków”. I to byłaby gra fair. My wtedy wiemy, że jesteśmy całkowicie skazani na siebie, weryfikujemy swoje plany. Decydujemy się czy podejmujemy innego rodzaju działalność, czy podejmujemy to wyzwanie lub nie. Mielibyśmy jasną sytuację.
Urzędnicy odpowiedzialni za pomoc społeczną w stolicy próbują bagatelizować problemy. Paweł Wypych, dyrektor Biura Polityki Społecznej Urzędu Miasta w wypowiedzi dla Gazety Wyborczej z 11 marca 2003 nie rozumie dlaczego to samorząd ma być pierwszym podmiotem, który już w styczniu przekazuje pieniądze organizacjom ("Nie ma pieniędzy na przewożenie niepełnosprawnych", Iwona Dudzik, Gazeta Wyborcza, 11 marca 2003).
- Miasto nie jest pierwsze, bo gdyby miasto było pierwsze to my byśmy te placówki już zamknęli – ripostuje siostra Chmielewska. - Gdyby miasto karmiło moich bezdomnych – to oni by z głodu umarli.
Pieniądze, które miasto przekazuje organizacjom społecznym przeznaczane są przeważnie na opłaty eksploatacyjne, czasami na pensje dla nielicznych pracowników. Jedzenie, odzież, leki, środki czystości pochodzą przede wszystkim z darów, od sponsorów. Tak jest np. w ośrodkach prowadzonych przez Fundację Chleb Życia.
- Bardzo poważne są zobowiązania ustawowe – dodaje Piotr Todys z Federacji Organizacji Służebnych Mazowia. - Tak naprawdę gminy, nie tylko Warszawa, ale wiele innych gmin w Polsce lekceważy te zobowiązania. W ustawie jest bardzo jasno napisane jakie miasto ma obowiązk. Ma zaspokajać zbiorowe potrzeby obywateli. Tych potrzeb jest bardzo dużo. Nikt się przecież nie zastanawia dlaczego miasto dofinansowuje komunikację miejską. To przecież jest oczywiste, że ona jeździ, prawda? Trudno, żeby nie jeździła, albo żeby kosztowała tyle co taksówki. Gdyby bezdomnych było tylu, ilu korzystających z komunikacji miejskiej, sprawy przedstawiałaby się inaczej. W Polsce system dialogu społecznego opiera się na demonstrowaniu, tupaniu nogą. Im więcej możemy przynieść łopat, otworzyć wagonów ze zbożem, na ile skutecznie zablokujemy miasto – tym więcej pieniędzy możemy dostać. Ale to nie jest żaden sposób rozwiązywania problemów społecznych. To jest kuriozalne, że pracując na rzecz obywateli, słyszmy odpowiedź „ A dlaczego miasto ma dawać pieniądze jako pierwsze?”. To jest kpina i nieodpowiedzialne zachowanie.
Przedstawiciele organizacji pozarządowych zapowiedzieli wysłanie skarg do Rzecznika Praw Obywatelskich, a także do prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, ponieważ ich zdaniem władze stolicy nie wywiązują się ze swoich obowiązków w zakresie pomocy społecznej. Jeśli to nie pomoże, niektóre z organizacji zapowiadają, że wraz ze swymi podopiecznymi wyjdą na ulice.
Źródło: inf. własna
Przedruk, kopiowanie, skracanie, wykorzystanie tekstów (lub ich fragmentów) publikowanych w portalu www.ngo.pl w innych mediach lub w innych serwisach internetowych wymaga zgody Redakcji portalu.
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.