Dziś zaczyna działalność Fundacja imienia Stefana Kuryłowicza. Jaka jest spuścizna po tym architekcie w Warszawie oprócz omijanego łukiem domu towarowego vitkAc - odpychającego i tylko dla bogatych?
Zostawił po sobie bogaty dorobek, a także biuro architektoniczne APA Kuryłowicz & Associates, które nadal zmienia Warszawę.
Kto leciał w świat z Lotniska Chopina (w latach 80. i 90. XX w. Kuryłowicz był generalnym projektantem Międzynarodowego Dworca Lotniczego "Okęcie") czy korzystał z terminalu tanich przewoźników w Modlinie (2012 r.), powinien pamiętać o tym architekcie. Otwierał nam okno na świat - dosłownie i symbolicznie. Trzeba też pamiętać, że w Modlinie ani nie projektował, ani nie budował pasa startowego.
"Talent dany od Boga"
Czy uważał się za demiurga, który tworzy, tylko że w materii nieożywionej? W skrytości ducha zapewne tak. Pisał: "Materiały, z których budujemy, są ciałem, kośćmi i skórą architektury. Stanowią tak o faktycznej, jak i moralnej stronie całości, jaką stanowi kompletny budynek".
Jak każdy architekt, chciał zaznaczyć swą obecność w przestrzeni na tyle mocno, by ją zmienić znacząco. Był modernistą z krwi i kości. Do pojęć takich jak tożsamość, genius loci czy ład przestrzenny nie podchodził bezkrytycznie. Pytał i sprawdzał, co tak naprawdę znaczą w konkretnym miejscu. Nie chciał się godzić na projektowanie "na kolanach", bo ktoś kiedyś, dawno temu zbudował nieopodal jakiś budynek. Jego realizacje potrafiły rozsadzić zastały kontekst. Tak było w przypadku biurowca Focus Filtrowa (2001 r.) przy Trasie Łazienkowskiej z widokiem na Pole Mokotowskie. Wielkość budynku wydawała się porażająca na tle pobliskiej zabudowy tej części przedwojennego Śródmieścia i pobliskiej starej Ochoty. - Bo to jest nowa śródmiejska skala Warszawy - przekonywał mnie prof. Kuryłowicz. Podkreślał, że cała powierzchnia biurowa "jego Focusa" (ok. 62 tys. m kw.) to mniej więcej tyle, ile ma Stare Miasto w obrębie murów obronnych. To był pierwszy komercyjny biurowiec do wynajęcia, który zaoferował tak imponującą przestrzeń i namiastkę miasta dla wszystkich - w ogromnym patio pod szklanym dachem z różnymi punktami usługowymi i zielenią.
W dniu wmurowania kamienia węgielnego pod Focus Filtrowa 21 października 1998 r. Stefan Kuryłowicz mówił: "Aby powstał piękny i znaczący budynek, potrzebna jest wola i konsekwencja ze strony inwestora oraz talent architekta dany od Boga".
Czyli uważał się trochę za pomazańca bożego w swojej branży - sztuce budowania. Focus Filtrowa stanowi teraz syntezę "stylu Kuryłowicza" - racjonalny chłód, funkcjonalność i efektowność rozwiązań jak: * megaokno zaznaczone w szklanej elewacji; * "podwójna skóra" transparentnej fasady; * przestronne atrium; * wyrazisty detal (przeszkalowany gzyms koronujący); * schody nawiązujące do takich, które podjeżdżają do samolotów.
Krzywy wieżowiec i ulotny biurowiec
Kolejny wyczyn to Centrum Królewska (2002 r.) przy Ogrodzie Saskim, pierwsza "krzywa" i tak trudna w budowie wieża biurowa o elewacji biegnącej po łuku. Kuryłowicza irytowały zarzuty, że stworzył - jak to podsumował urbanista Jan Rutkiewicz - "krzywego palanta". Wieża była krytykowana za nadmierną wysokość przy zabytkowym parku. Oponował, że tzw. wysokość warszawska, czyli ok. 24 m, była w przeszłości "dyktowana jedynie wysięgiem drabin w wozach bojowych straży pożarnej, nie zaś względami estetycznymi". Przypominał, że odniesieniem dla Centrum Królewska był pobliski gmach PAST-y, pierwszy warszawski "niebotyk" z 1910 r. (do której dostawił inny biurowiec Zielna Point).
Kuryłowicz wyznaczył też nowe standardy projektowania mieszkaniówki. Krytyka budowania domów w zielonych klinach nawietrzających (Eko Park) i osiedla, które inwestor postanowił pogrodzić do absurdu (Marina Mokotów), odwróciła uwagę od ich jakości.
Szczytowym osiągnięciem architektury, która zaciera już granice pomiędzy tym, co materialne a ulotne, tym, co na ziemi i już w przestrzeni na tle nieba, jest siedziba Polskich Linii Lotniczych LOT (2002 r.). - Dziś samoloty stanowią owoc najbardziej wyszukanych technologii. Projektując siedzibę LOT-u, wciąż o tym myślałem - mówił Stefan Kuryłowicz. Zachwalał nowe rozwiązania klimatyzacji w biurowcu i powtarzał: "By dobrze myśleć, trzeba mieć chłód nad głową i ciepło w stopy".
Jego miłość do awiacji zakończyła się tragicznie - zginął w katastrofie awionetki w hiszpańskiej Asturii. Dalej działa jego pracownia, a teraz fundacja. Więcej o jej zamierzeniach na stronie: www.fundacja-sk.pl.
Źródło: warszawa.gazeta.pl