Nareszcie dotarliśmy do mety. Zakończył się wielomiesięczny maraton walki z ACTA, znamy jego zwycięzców i przegranych. Dziś podczas głosowania w Parlamencie Europejskim wygrało przekonanie, że własność intelektualna nie może być egzekwowana z naruszeniem pewnych podstawowych zasad, które gwarantują wolny i otwarty Internet.
Wygląda na to, że większość eurodeputowanych dała się przekonać, że w rzeczywistości stawka jest większa niż losy samej ACTA. Dla obywateli i wyborców decyzja eurodeputowanych w tej sprawie świadczy o ich ogólnym stosunku do wolności w Internecie: o wyborze pewnej filozofii regulacyjnej, która prawa użytkowników stawia na pierwszym miejscu.
Nasuwa się pytanie, dlaczego to właśnie ACTA stała się symbolem zagrożeń dla wolności słowa, prywatności i innych praw internautów? Przecież sama umowa nie nakładała wprost tego typu ograniczeń. Jednak konkretne praktyki, jakie na jej mocy stałyby się dopuszczalne lub byłyby promowane, stanowią już poważny powód do niepokoju. Przekazywanie danych użytkowników, nieproporcjonalne sankcje za - nawet drobne - naruszenia prawa własności intelektualnej, wymierzane w ramach przyspieszonych procedur… To wszystko mogłyby wywrzeć mrożący efekt na twórczość i codzienne działania komunikacyjne użytkowników.
Wreszcie, ACTA zmierzała do “zabetonowania” porządku prawnego, który już dziś na pierwszym miejscu stawia komercyjne interesy jednej branży przemysłu. Jak pokazały protesty w całej Europie, na ten stan rzeczy nie ma społecznego przyzwolenia.
Czy decyzja Parlamentu oznacza definitywną śmierć ACTA? Tej konkretnej umowy - zapewne tak, mimo zapowiedzi komisarza Karela de Guchta, że ACTA powróci do Parlamentu “wzmocniona” wyjaśnieniami Komisji Europejskiej po tym, jak Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wyda swoją opinię. Natomiast podobne inicjatywy - zarówno w Unii Europejskiej, jak i na całym świecie - będą powracać. Już na jesieni ruszą prace nad dyrektywą UE poświęconą egzekwowaniu prawa własności intelektualnej. Polski rząd zyska zatem doskonałą okazję, aby zrealizować obietnice z 17 lutego, kiedy premier zapowiedział, że będzie dążyć do zreformowania obowiązującego prawa.
Dzisiejsze zwycięstwo w “wojnie z ACTA” daje nadzieję na bardziej otwarty sposób prowadzenia polityki. Osłabia pozycję lobbystów działających na rzecz interesów przemysłu rozrywkowego, a przede wszystkim dowodzi, że głos obywateli może być usłyszany także w Brukseli i może realnie wpłynąć na politykę międzynarodową w kluczowych dla nas sprawach. To również doskonały moment na rozpoczęcie oczekiwanej przez obywateli debaty, która powinna wykroczyć daleko poza ACTA. Na kanwie sprawy ACTA rewizji domagają się nie tylko reguły rządzące egzekwowaniem własności intelektualnej w sieci, ale także transparentność procedur legislacyjnych i zasady prowadzenia konsultacji społecznych.
Źródło: Fundacja Panoptykon