O tym, jak cudzoziemcy odnajdują się w Lublinie, co lublinianie wiedzą o Rosji, a jak Rosjanie postrzegają Polaków z Olesyą Malyuginą rozmawia Wojciech Piesta z serwisu lublin.ngo.pl.
Wojciech Piesta: – Jak Lublin przyjmuje obcokrajowców?
Myślę, że to może wynikać z tego, że miasto znajduje się niedaleko granicy. Ważne jest także to, że społeczeństwo polskie zaczyna uświadamiać sobie nieodwracalność procesu zwiększenia imigracji i to, że można z niego czerpać korzyści. Widać to chociażby na przykładzie uczelni lubelskich, w których stopień umiędzynarodowienia rośnie z roku na rok. Dzięki temu uniwersytety mniej odczuwają skutki kryzysu demograficznego.
Różne działania władz miasta (projekt „Lublin dla wszystkich”, imprezy kulturalne, festiwale i inne) wskazują na to, że Lublin robi się otwarty na obcokrajowców. Dużą rolę w tworzeniu przyjaznego obcokrajowcom klimatu w Lublinie odgrywają organizacje pozarządowe.
Chciałabym tylko dodać, że kwestia integracji to proces obustronny i niestety bywa tak, że Lublin przyjmuje obcokrajowców, a oni z różnych przyczyn go nie przyjmują. Nie uczą się języka, nie interesują się kulturą i historią miasta i kraju, nie chcą poznać ludzi, którzy tu mieszkają. Nie można zrzucać całej odpowiedzialności tylko na społeczeństwo przyjmujące. Jako imigrantka mogę to powiedzieć. Ale to jest oddzielny i duży temat.
Myślę, że miała pani pewne oczekiwania przyjeżdżając do Polski. Jakie one były i czy znalazły odzwierciedlenie w rzeczywistości?
Dobrze się pani tu mieszka? Czuje się pani gościem, czy już może lublinianką?
Oczywiście, sporo rzeczy jest jeszcze tu do naprawienia, na przykład w kwestii przyjmowania i integracji imigrantów, ale jest coraz lepiej. O tych zmianach świadczy m.in. otwarcie Punktu Obsługi Cudzoziemców w Urzędzie Miasta w ramach Biura Obsługi Mieszkańców. Oznacza to przedefiniowanie przez władze miasta pojęć mieszkaniec i mieszkanka, które już nie są związane z obywatelstwem, narodowością i nawet językiem, którym się posługuje. Jestem mieszkanką Lublina. I dobrze mi tu się mieszka.
Czy da się porównać życie w Polsce z życiem w Rosji?
W moim konkretnym przypadku nie odczułam wielkich różnic pomiędzy życiem w Tomsku i życiem w Lublinie, ponieważ są to miasta podobne – duże centra akademickie, z bogatą wielokulturową przeszłością, z pewnymi trudnościami w teraźniejszości, ale szybko rozwijające się, co rokuje dobrze na przyszłość.
Jeżeli mówimy o porównywaniu, duży wpływ odgrywa też globalizacja, na całym świecie mamy te same sklepy i słuchamy takiej samej muzyki. Poza tym nasza mentalność i kultura nie są od siebie bardzo dalekie, i Polacy, i Rosjanie mają duszę słowiańską, czyli są trochę chaotyczni, ale bardzo otwarci i wrażliwi. Ja osobiście nie miałam szoku kulturowego. Moim zdaniem rolę kluczową w życiu, niezależnie, czy ono przepływa w Nowym Jorku, czy w wiosce na Dalekiej Północy, odgrywają ludzie, którzy są obok ciebie. Pod tym względem moje życie w Polsce nie różni się od życia w Rosji, ponieważ tu w swoim otoczeniu mam tak samo wspaniałe osoby.
Skąd dokładnie pani przyjechała do Lublina?
W Tomsku znajduje się dziewięć uczelni i co piąty mieszkaniec Tomska jest studentem lub uczniem. Dlatego jest to miasto wciąż młode, mimo że ma już ponad 400 lat. Jest ono dużym ośrodkiem naukowym i kulturowym. Tomsk ma piękną starą architekturę drewnianą, jest zielony i przytulny. A syberyjska przyroda jest piękna i bogata – dookoła miasta są lasy, a samo miasto stoi na rzece Tom, która wbrew staraniom człowieka jest jeszcze szeroka i pływają w niej duże ryby.
Są oczywiście i problemy, np. młodzi ludzie po studiach, tak samo jak w niedużych polskich miastach czasem długo i bezskutecznie szukają pracy i często decydują się na wyjazd do stolicy lub za granicę. Ostatnio Tomsk ma nowe problemy, związane z tym, że jest on „miastem inteligentnym” – tak brzmi nieoficjalne hasło Tomska. W noc sylwestrową 2014-2015 z powodów politycznych zostało przerwane nadawanie regionalnej telewizji tomskiej – niezależnej kampanii TV2, która jest najlepszą telewizją regionalną w kraju i wyróżnia się obiektywnie podaną informacją i różnorodnością przedstawianych opinii. Wierzę jednak w to, że tomszczanie i tomszczanki się nie poddadzą. Kocham Tomsk i jestem niezwykle wdzięczna temu miastu, ponieważ ono mnie wykształciło.
Co lublinianie wiedzą o Rosji?
Są natomiast w Lublinie takie osoby, Polacy, którzy orientują się w gospodarce rosyjskiej lub geografii Syberii lepiej niż ja. Bardzo ich za to nie lubię, ale podziwiam. Spotkałam tu również wielu miłośników rosyjskich sztuki, muzyki i literatury. Widzę rosnące zainteresowanie językiem rosyjskim, a co druga osoba po tym, jak dowiaduje się, skąd jestem, opowiada o swoim marzeniu – podróży koleją transsyberyjską. Mało tego, że wiedzą o jej istnieniu, to chcą jeszcze ją zobaczyć.
Jakie są najpopularniejsze stereotypy o Rosji i Rosjanach, z którymi spotkała się pani mieszkając w Polsce?
Co Rosjanie wiedzą o Polakach? Jaki mają do nas stosunek?
Oczywiście, w pewnych środowiskach można jednak zauważyć niektóre stereotypy dotyczące Polaków – np. że są rusofobami. Poszukiwanie wroga zewnętrznego jest naturalne dla każdego narodu, w ten sposób budujemy swoją tożsamość, a w tym przypadku jest to jeszcze nasilane przez media. Zabawnie brzmią odpowiedzi na pytania dotyczące stosunku wobec Polaków typu: „Polacy? Nie lubię” – „Ale dlaczego?” – „Bo nie lubią nas”. Przeważnie myślą w ten sposób osoby, które żadnego Polaka i żadnej Polki na własne oczy nie widziały. Ale podobne myślenie czasem mają o Rosjanach i Polacy. Natomiast wśród inteligencji rosyjskiej i osób o poglądach liberalnych, Polska budzi bardzo pozytywne skojarzenia.
Planuje pani zostać w Lublinie, czy to tylko przystanek do innego miejsca?
Źródło: lublin.ngo.pl