TODYS: Przygotowany niedawno dokument „Rozwój ruchu pieszego w Warszawie” może przynieść rewolucję w myśleniu o mieście. O ile zawarte w nim standardy będą rzeczywiście wprowadzane w życie.
Już samo przygotowanie dokumentu, który zawiera standardy i wytyczne dotyczące organizacji i rozwoju ruchu pieszego w Warszawie, to bardzo dobry pomysł. Takie sfery trzeba standaryzować i ubierać je w ramy oficjalnych dokumentów. Ma to z jednej strony wartość edukacyjną, z drugiej kontrolną – trudno będzie się inwestorom wytłumaczyć, że nie wiedzieli, że coś powinno wyglądać tak, a nie inaczej.
Wszyscy na tym skorzystamy
Warto przyjrzeć się celom, jakie wyznaczają wspomniane standardy. Główna idea zawarta w dokumencie brzmi: warto, żeby ludzie rezygnowali z przemieszczania się w inny sposób i na krótkich odcinkach poruszali się pieszo, na dłuższych zaś – inaczej niż samochodem.
Jeśli uda się osiągnąć ten cel, skorzystamy na tym wszyscy. Ruch samochodowy się uspokoi, co zwiększa bezpieczeństwo, zmniejsza zanieczyszczenie i sprzyja rozwijaniu relacji międzyludzkich. Im więcej ludzi chodzi, zamiast jeździć, tym bardziej miasto żyje. Ma to też swój wymiar ekonomiczny – ludzie więcej kupują, więcej korzystają z usług. Kiedy ludzie więcej się ruszają, wpływa to również na stan ich zdrowia.
„Specjalnych” jest większość
Jednym z najważniejszych atutów dokumentu jest to, jak wyraźnie opisano w nim grupy użytkowników przestrzeni o specjalnych potrzebach. To myślenie zgodne z ideałami projektowania uniwersalnego, a więc takiego kształtowania przestrzeni i urządzeń, by były one dostępne dla wszystkich. Podano listę grup o ograniczonej mobilności: osoby poruszające się na wózkach, osoby, które mają problemy z chodzeniem, osoby z dziećmi, noszące ciężary, starsze, kobiety w ciąży, osoby niedowidzące, głuche, niskiego wzrostu, dzieci…
Ta lista pokazuje wyraźnie, w jak dużym stopniu miasto powinno być projektowane pod użytkowników o „specjalnych” potrzebach, których de facto jest większość! Poza wszystkimi wymienionymi pozostają młodzi, silni i sprawni – których, wbrew pozorom, wcale nie jest tak dużo. A będzie ich procentowo coraz mniej, bo społeczeństwo się starzeje. Dostosowywanie infrastruktury pieszej do potrzeb osób starszych jest wyrazem myślenia o przyszłości miasta. I także to trzeba docenić.
Koniec z przyciskami na pasach
Dobrze też, że zaproponowany dokument zawiera tyle szczegółowych, dobrych rozwiązań.
Jeśli założenia zawarte w tym dokumencie będą wcielane w życie, czeka nas prawdziwa rewolucja. Jej przykładem może być ograniczenie lub wyeliminowanie parkowania na chodnikach. Z perspektywy osób, które mają kłopoty z poruszaniem, będzie to zmiana niesamowita. Dziś często muszą przeciskać się pod murem, żeby się przedostać chociażby do naszej Fundacji.
Oczywiście, kierowcy będą się na to zżymać. Ale jeśli parkowanie zostanie przeniesione na pas drogi, będzie to skutkować uspokojeniem ruchu. Warto o to walczyć. Podobnie jak o wprowadzenie priorytetu dla ruchu pieszego w organizacji sygnalizacji świetlnej. Rezygnowanie z „sygnalizacji wzbudzanej”, czyli tych nieszczęsnych przycisków, których część nie zauważa, niewidomi nie widzą, do których dzieci nie doskakują, a po ich naciśnięciu wszyscy czekają zbyt długo na zielone światło, również jest ruchem rewolucyjnym – i to w dobrym kierunku. Wprowadzenie detektorów natężenia ruchu pieszego – podobnych do tych, które mierzą ruch samochodowy – to pomysł na całkowitą zmianę priorytetów ruchu. Miasto ma być dla pieszych, nie dla samochodów.
Oddać miasto pieszym
Co więcej ma to być miasto bezpieczniejsze. Uspokojenie ruchu to jedno, ograniczenie liczby punktów stycznych między ruchem samochodowym, rowerowym i pieszym – to drugie. I równie potrzebne. Jako rowerzysta niekiedy dostaję ataku serca, gdy droga rowerowa nie jest odseparowana od chodnika, po którym biegają małe dzieci. Oczywiście, zwalniam i uważam, ale lepiej byłoby, gdyby ta separacja była większa – z korzyścią dla wszystkich.
Ma to być wreszcie miasto przyjazne, którego przestrzeń jest zaprojektowana intuicyjnie i czytelnie. To daje poczucie bezpieczeństwa i bycia u siebie. Dokument zawiera wiele uwag o tym, jak mają być zorganizowane place, o strefach ograniczonego ruchu, o eliminowaniu uskoków i progów, przejściach naziemnych, a nie podziemnych czy na kładkach… Jeśli ta cała wiedza, zawarta w standardach, będzie wcielana w życie, to będziemy obserwować oddawanie miasta tym, którzy poruszają się pieszo.
Kibicujmy i kontrolujmy
Kibicuję miastu, by to się udało. Ale oczywiście zawsze łatwiej coś napisać niż przekuć w rzeczywistość. Nie ma też co oczekiwać, że rewolucja przyjdzie szybko. Standardy, o których mowa, mają obowiązywać wszystkich tych, którzy tworzą nowe inwestycje i którzy dokonują remontów. Ale przecież nie rozkopiemy całego miasta i nie wprowadzimy ich w życie w ciągu pół roku. To będzie stopniowy proces.
Trzeba będzie więc trzymać rękę na pulsie. Nie tylko kibicować miastu, ale też kontrolować jego działania. Naprawdę jest o co się starać.
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Trzeba trzymać rękę na pulsie. Nie tylko kibicować miastu, ale też kontrolować jego działania. Naprawdę jest o co się starać.