Każde stowarzyszenie to mniej lub bardziej liczna grupa pasjonatów, którzy na co dzień zajmują się przeróżnymi działaniami, a swoje zainteresowania czy hobby realizują w jego ramach. Niekoniecznie wiedzą wszystko, jak taką organizację stworzyć, poprowadzić i rozwijać. Nie zawsze również mają ku temu predyspozycje. Muszą chcieć się nauczyć. I właśnie ci, co chcą, tworzą zwykle grupę aktywnych działaczy. Na ich barkach spoczywa znalezienie i zorganizowanie siedziby, załatwienie wszystkich kwestii dotyczących rejestracji stowarzyszenia, prowadzenie (w różnej formie, np. zlecenie dla biura rachunkowego) finansów, reklama, nabór nowych członków i realizacja celów statutowych.
W przeważającej części są to bezpłatne kursy prowadzone między innymi przez Gliwickie Centrum Organizacji Pozarządowych. Dotyczą sposobu tworzenia i zasad wypełniania wniosków o dotację z funduszy miejskich, uczą autoprezentacji i artykułowania celów w rozmowach z potencjalnymi sponsorami, pokazują drogi pozyskiwania funduszy z Unii Europejskiej, dają szansę na różnorodne kontakty z mediami. Zysk z tych szkoleń, z całą pewnością – poza samą wiedzą praktyczną – sprowadza się do większej świadomości, co jeszcze należy zrobić i ile się nauczyć.
Jak znaleźć czas, by skorzystać z tych szkoleń to osobny kłopot. Nam jednak jakoś się udaje. Bo dzielimy się obowiązkami i ufamy, że gdy ktoś z nas podejmie się zadania to wypełni je do końca. I to zaufanie w znacznej mierze procentuje. Jeśli powiedziało się „tak, zrobię”, to nie można zawieść. Jak w każdej grupie, tak i u nas znajdują się osoby, które uważają, że jeśli zapłaciły składkę członkowską, to mogą żądać wszystkiego według swojego uznania, bo przecież są takimi samymi rodzicami jak „ten zarząd”. I z takimi sytuacjami też trzeba umieć sobie radzić. I umieć wyjaśniać, że w stowarzyszeniu wymagania i własny wkład pracy muszą się równoważyć, bo inaczej stowarzyszenie w tej formie nie będzie istnieć.
Mamy wiele pomysłów. Nie wszystkie daje się zrealizować. Ale uważamy, że może uda się w przyszłości i próbujemy znowu. Stowarzyszenie zwykle działa w oparciu o składki swoich członków. Skąd wziąć finanse na więcej – to zasadniczy problem. Dlatego postaraliśmy się o status organizacji pożytku publicznego. Dochody z tego tytułu w 2007 roku pozwoliły nam dofinansować częściowo szkolenia i zadbać o parkiet, niezbędny element w codziennych treningach w naszej dyscyplinie. Co uda się w przyszłym roku – zostaje cierpliwie poczekać.
„SZOK-Gliwice” jest właśnie w trakcie organizacji Mistrzostw Polski w sportowym tańcu towarzyskim 9-10 lutego 2008 roku (trzeci rok z rzędu). Ta dwudniowa impreza zgromadzi około 2,5 tysiąca widzów i jakieś 500 tancerzy – uczestników zawodów. Nie dostalibyśmy na to zgody Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Tanecznego, gdybyśmy wcześniej nie pokazali, że umiemy to zrobić perfekcyjnie. Bo przez lata bardziej doświadczeni działacze naszego stowarzyszenia przygotowali do zaawansowanej działalności kolejnych nowych członków. Udało nam się tak dobrze, że z ostatnich Mistrzostw Polski w 10 Tańcach można było przeprowadzić dwie dwugodzinne relacje telewizyjne na żywo! Jaka telewizja pokaże lutowe Mistrzostwa w Gliwicach – rozmowy są w toku. Dla nas – działaczy, bardzo ważny element to stworzyć liczną i doświadczoną grupę. Tym bardziej ważny, że staramy się o prawo organizacji Mistrzostw Świata w 2011 roku. Choć to zadanie odległe i przerastające wszystkie nasze dotychczasowe, to jest dla nas wyzwaniem, którego jednak jesteśmy skłonni się podjąć.
Jak wynika ze statystyk i naszych obserwacji w trakcie szkoleń, większość działaczy w różnych stowarzyszeniach raczej nie przekracza wieku 30 lat. U nas jest on troszkę wyższy. Nie uważamy jednak, że wiek jest jakąkolwiek przeszkodą by robić coś, co będzie sprawiało satysfakcję, a jeśli przy okazji nasze działanie może być przydatne innym...
O szczegółach działalności Gliwickiego Stowarzyszenia Taneczno – Sportowego „SZOK-Gliwice” można poczytać na www.szok.gliwice.pl
Źródło: inf. własna www.slask.ngo.pl