Obecna sytuacja nie jest prosta ani dla nas, ani dla urzędników. Rządowa „Tarcza antykryzysowa” daje samorządom narzędzia do tego, aby przychylnie patrzeć na zadania realizowane przez organizacje pozarządowe w okresie epidemii. Warszawskie Biuro Sportu i Rekreacji od początku tego kryzysu miało takie podejście do współpracujących z nimi organizacji.
Jako przewodniczący Branżowej Komisji Dialogu Społecznego ds. Sportu przy Biurze Sportu i Rekreacji od początku kryzysu wywołanego koronawirusem jestem w kontacie z dyrekcją i pracownikami Biura. I od początu spotykałem się z przychylnym nastawieniem ze strony urzędników i daleko idącymi deklaracjami o chęci podtrzymywania współpracy z klubami w takich formach, w jakich będzie to możliwe.
Urzędnicy chcieli pomóc
Marzec to był czas specyficzny, ponieważ konkursy na realizację zadań zostały rozstrzygnięte, ale z większością organizacji umowy jeszcze nie zostały podpisane. Mieliśmy jednak zapewnienienia, że nawet jeśli nie będziemy prowadzić zajęć, to umowy będą obowiązywać. Były to jednak deklaracje nieformalne, ale dało się odczuć, że urzędnicy są przejęci sytuacją i chcą pomóc organizacjom. Przychylnie patrzyli na przesyłane przez nas propozycje zmian w formach prowadzenia zajęć. Sam, jako prezes Warszawskiego Klubu Kolarskiego – po odwołaniu zajęć, które w dużej mierze prowadzimy na dworze – wystąpiłem do Biura z pismem, w którym opisałem procedurę prowadzenia treningów zdalnie. Pod koniec marca otrzymaliśmy oficjalne pismo ze strony dyrekcji Biura Sportu i Rekreacji w podobnym duchu jak na początku, m.in. do decyzji zarządów organizacji pozostawiono kwestie rozliczania się z trenerami. To zarządy miały decydować, jak radzić sobie w danej sytuacji.
Kontrowersyjne wytyczne
Natomiast na początku kwietnia kluby otrzymały pisma z Wydziału Kontroli i Rozliczeń Biura Sportu i Rekreacji z konkretnymi wytycznymi, w jaki sposób należy prowadzić zajęcia, np. że nie będą uwzględniane treningi indywidualne albo, że treningi należy prowadzić online w jednym czasie, o tej samej porze.
Te wytyczne były zbyt szczegółowe i wzbudziły kontrowersje, ponieważ narzucano klubom określone rozwiązania. A dyscypliny są przecież różne. Nie można znaleźć wspólnego mianownika dla np. skoków do wody, piłki nożnej i hokeja na wodzie. Wytyczne były kontrowersyjne także dlatego, że po pierwsze, w rodzinach są problemy z dostępem do komputerów, po drugie – niektórzy mają opory przed korzystaniem z rekomendowanych platform do komunikowania się, a po trzecie – są osoby, które nie życzą sobie, aby pokazywać wnętrza swoich domów, czy mieszkań, gdy ćwiczą. Nie mówiąc już o tym, że dzieci mają różne zajęcia dodatkowe i jeżeli dostaną zadanie, na które mają 48 h, to wykonają je w dogodnym dla siebie czasie. A jeśli ktoś powie, że muszą to wykonać do 16.30, to może tego nie zrobią, ponieważ akurat rodzeństwo ma angielski, a mama jeszcze zdalnie pracuje.
Kluby nie istnieją bez zawodników
Do BKDS-u zaczęły wpływać opinie prezesów klubów, którzy byli zaskoczeni taką postawą BS. Zaczęliśmy to wyjaśniać, złożyliśmy petycję do dyrekcji Biura, w której prosiliśmy o bardziej elastyczne podejście do naszych działań.
Usłyszałem wtedy, że sformułowanie tych wytycznych było podyktowane działaniami organizacji, które nie są tak zaangażowane we współpracę z Biurem Sportu i które być może zechcą wykorzystać tę trudną sytuację, aby coś dla siebie „ugrać”. To były dla nas trochę dziwne i obrażające argumenty.
Po pierwsze, nie leży w duchu sportowym, aby oszukiwać. A po drugie – naszym sensem istnienia jest posiadanie zawodników.
Kluby żywią się tym, że mają zawodników. Bez zawodników – nie istnieją. Zawodnicy płacą składki, opłaty za zajęcia. Jeżeli nie będziemy prowadzić zajęć alternatywnych, stracimy zawodników i środki, które oni wnoszą do klubu. Przestajemy istnieć. Logiczne jest więc, że w interesie klubów jest, aby utrzymać zawodników w tym trudnym okresie.
Trzeba przyznać, że część klubów zaakceptowała tak sformułowane wytyczne bez większych problemów, inne jednak miały z tym kłopoty, a innym w ogóle nie udało się ich wprowadzić. Czasami jest to związane ze specyfiką dyscypliny, a czasami z tym, że trener, który jest starszą osobą – bardzo poważaną, z dużym doświadczeniem i autorytetem – nie poprowadzi zajęć przez platformę internetową.
Ostatecznie stanęło na tym, że Biuro Sportu i Rekreacji poprosiło nas o przedstawienie naszych koncepcji i rozpatruje to indywidualnie. Z mojej perspektywy było to właściwe podejście. Przesłałem opis zajęć, które obecnie prowadzimy w naszym klubie, zostało to zaakceptowane i zgodnie z tym działamy.
Mam nadzieję, że inne kluby również znajdą rozwiązania, które urzędnicy zaakceptują i sportowcy będą mogli w spokoju w tych trudnych warunkach pracować nad doskonaleniem swoich umiejętności.
Moment, w którym Miasto może pomóc
Wiemy także, że niektóre kluby mają problemy z opłatami za wynajem nieruchomości od m.st Warszawy. Klub działający w jednej ze stołecznych dzielnic skarżył się, że władze dzielnicy nie zwolniły go z opłat za wynajem, ani nie zgodziły się na obniżenie czynszu. Tymczasem prawda jest taka, że chcąc nie chcąc – tracimy zawodników, a przez to wpływy do kasy klubowej.
Dla niektórych zawodników trening indywidualny jest istotny i nadal płacą składki. A dla innych, młodszych zawodników są to po prostu zajęcia dodatkowe i w sytuacji, gdy rodzice np. tracą pracę, to siłą rzeczy składka na klub sportowy staje się kosztem, z którego można, a czasem trzeba zrezygnować. Wiele klubów zdaje sobie sprawę z tych trudnych wyborów w rodzinach i obniża składki np. o 30%, ale często to nie wystarcza, by zatrzymać zawodników. Składek jest mniej i zaczynają się problemy, ponieważ są takie koszty, które trzeba ponosić bez względu na okoliczności, np. właśnie wynajem, czy konserwacja boisk bądź leasingi aut. Są to takie momenty, w których Miasto mogłoby naprawdę pomóc.
Opóźnienia w podpisywaniu umów
Umów na realizację zadań w 2020 r. nadal nie mamy podpisanych. Jest to na pewno trochę niepokojące, ale współpracuję z Biurem Sportu już od wielu lat, więc mam zaufanie, że tę umowę dostanę.
Rozumiem ich sytuację, jestem w stanie sobie wyobrazić, że jeżeli spośród sześciu urzędników, zajmujących się obsługą organizacji pozarządowych, dwóch jest na zwolnieniu i cztery osoby pracujące zdalnie z domów (w których zapewne mają także dzieci) mają do przygotowania ok. 250 umów do podpisania – to może potrwać dłużej. Mamy zapowiedziane, że umowy dotyczące szkoleń będą sukcesywnie podpisywane.
Natomiast inna sprawa jest z umowami na imprezy sportowe. Te są w zupełnym zawieszeniu. Biuro prosiło jedynie, aby przekazać informacje na kiedy przekładamy zaplanowane na wiosnę imprezy i sugerowało, żeby nie kumulować zbyt dużej liczby wydarzeń na jesień i raczej rezygnować z niektórych.
Trudna perspektywa
Dla klubów sportowych, zwłaszcza tych, które prowadzą szkolenie powszechne, jest to bardzo trudny czas. Sportowcy uprawiający swoje dyscypliny na najwyższym poziomie nie będą rezygnować z członkostwa w klubach, ponieważ dużo już poświęcili swej pasji. Ale kluby, które swoją ofertę kierują przede wszystkim do dzieci stoją nierzadko przed perspektywą zakończenia działalności. Ministerstwo Sportu szykuje jakieś dofinansowanie dla klubów, ale ma ono być rzędu 10 tys. zł na rok. Przy klubie kilkunastoosobowym są to może pieniądze wystarczające, ale w klubie stuosobowym – jest to kropla w morzu potrzeb.
Błażej Maresz – prezes Warszawskiego Klubu Kolarskiego, przewodniczący BKDS ds. Sportu przy Biurze Sportu i Rekreacji.
Komentuj z nami świat! Czekamy na Wasze opinie i felietony (maks. 4500 znaków plus zdjęcie) przesyłane na adres: redakcja@portal.ngo.pl
Źródło: inf. własna warszawa.ngo.pl
Skorzystaj ze Stołecznego Centrum Wspierania Organizacji Pozarządowych
(22) 828 91 23