Kultura fizyczna w Polsce ledwo zipie. Warszawa chce finansowanie sportu zracjonalizować – rezygnuje z pośrednictwa Warszawsko-Mazowieckiej Federacji Sportu i zaprasza kluby do siebie. Dla stowarzyszeń kultury fizycznej priorytetem mają być młodzi warszawiacy, dopiero później pogoń za punktami za starty w zawodach.
– Poprzednio obowiązujący system rozliczania środków publicznych wyglądał w ten sposób, że to pośrednik aplikował o środki publiczne w imieniu ośrodków. Doświadczenie pokazuje jednak, że zarządy klubów są w stanie wydać pieniądze na swoje potrzeby precyzyjniej, zamiast występować o fundusze za pośrednictwem pośrednika – przekonuje Janusz Samel, wicedyrektor Biura Sportu i Rekreacji.
Miasto przekazywało dotąd środki na sport dzieci i młodzieży za pośrednictwem Warszawsko-Mazowieckiej Federacji Sportu. Obsługa tego zadania sporo kosztowała ratusz. W 2012 roku było to 750 tys. zł. – To konkretne oszczędności, które mogą zwiększyć pulę środków przeznaczoną na finansowanie sportu dzieci i młodzieży – podkreśla Renata Popek, dyrektor Biura Sportu i Rekreacji.
Priorytetem dzieci, nie punkty
W 2012 roku system finansowania sportu dzieci i młodzieży opierał się na dwóch programach – „Sportowy talent”, czyli najprościej mówiąc zabawę dzieci w sport i przekierowanie ich później do właściwego szkolenia sportowego w ramach programu „Ze szkoły na Olimp” (był realizowany za pośrednictwem WMFS). Program „Ze szkoły na Olimp” głównie opierał się na zdobywaniu punktów zarówno w Ogólnopolskim Systemie Sportu Młodzieżowego, jak i Warszawskiej Olimpiadzie Młodzieży w relacji klubowej. Punkty nadal będą brane pod uwagę, ale dopiero jako ostatnie ogniwo finansowania. Klub będzie składał jeden wniosek, ale na trzy różne pozycje składowe. Po pierwsze, szkolenie podstawowe (dawny „Sportowy talent”) dla dzieci, które mogą stać zawodnikami w przyszłości. – Dla nas najważniejszą kwestią jest uczestnik szkolenia. Chcemy dofinansować właśnie to dziecko, które uczestniczy w szkoleniu. – zaznacza Janusz Samel. – Dzieci, trafiając do jednego klubu, uważają na początku, że obowiązująca w tym klubie dyscyplina jest tą, którą chcą uprawiać. Selekcja w sporcie jest naturalna. Dzieci mogą nie lubić danej dyscypliny i chcą uprawiać coś innego. Mogą wtedy przechodzić między klubami.
Drugim elementem ma być szkolenie zasadnicze, do którego przejdą dzieci z predyspozycjami sportowymi. – W nowym systemie rozliczania środków publicznych w pierwszej kolejności będziemy prosili kluby o przedstawienie licencji. Dziecko będziemy weryfikować poprzez starty w kalendarzu WOM-owskim w relacji klubowej, a jeśli dziecko ma predyspozycje, to w Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży – kontynuuje Janusz Samel.
W sprawach finansowych klub będzie bezpośrednim partnerem miasta i będzie przedstawiać urzędnikom całkowity koszt funkcjonowania. – Będziemy weryfikować koszty utrzymania klubu, by urealnić stawki dofinansowania na jednego uczestnika szkolenia sportowego. Ponadto klub dostanie pewną pulę pieniędzy, którą będzie dysponował wedle swoich potrzeb – tłumaczy Janusz Samel. – Chcemy zbudować silną podstawę, by pozwolić klubowi zabezpieczyć bieżące wydatki na bazę i trenera. Natomiast nie będziemy dookreślać, na co dokładnie te środki mają pójść, bo katalog kosztów kwalifikowanych, który jest wykazany w konkursie, jest bardzo szeroki. Dla nas przelicznikiem będzie baza i trener, i na tym się skupimy – dodaje.
Jeżeli dzieci ze szkolenia zasadniczego będą generowały wyniki na wysokim poziomie, to będą jednocześnie wypracowywały punkty i wówczas w formie bonusu klub może liczyć na dodatkowe środki.
Dotąd dla działaczy klubowych najważniejsze było zdobycie jak największej ilości punktów w poszczególnych rozgrywkach. Niektóre dyscypliny zdobywały bardzo dużo punktów małą ilością zawodników. Inne miały dużą ilość zawodników, ale „robiły” mało punktów. – Tu np. można wspomnieć o piłce nożnej. Żeby zdobyć punkty w systemie sportu młodzieżowego, to drużyna musiała zagrać na poziomie makroregionu lub Mistrzostw Polski. Ale są takie dyscypliny, które dwoma zawodnikami mogą „zrobić” bardzo dużo punktów tylko za fakt wyjazdu na zawody – mówi Janusz Samel.
Dzięki zmianom kluby, działacze mają się skoncentrować na pozyskiwaniu dzieci, z których mogą wyrosnąć kiedyś zawodnicy. – W pierwszej fazie dzieci będą przechodzić między klubami, ale będą ujawniać talenty w konkretnych dyscyplinach. Mam nadzieję, że to rozbuduje podstawę piramidy szkoleniowej – mówi Janusz Samel.
W konkursach na 2013 rok, które ogłosiło Biuro Sportu i Rekreacji, pojawiła się kwota ponad 14 mln zł, która jest o 11% wyższa niż przeznaczona w 2012 roku na programy „Ze Szkoły na Olimp” i „Sportowy talent”.
Baza sportowa dla organizacji
Poza zastrzykiem finansowym organizacje pozarządowe działające w sferze sportu otrzymują jeszcze inne wsparcie – majątkowe ze strony m.st. Warszawy. Potrzebna jest po prostu baza szkoleniowa. Największy majątek rekreacyjno-sportowy zarządzany jest przez Ośrodki Sportu i Rekreacji, których w Warszawie jest 17. – Udało nam się ujednolicić zasady udostępniania tych obiektów zarówno placówkom oświatowym, jak i stowarzyszeniom kultury fizycznej. Od 1 stycznia 2013 roku wszystkie OSiR-y działające w Warszawie będą udostępniały obiekty jedynie za koszty wytworzenia danej usługi w konkretnej funkcji użytkowej. Tu organizacje mogą mieć pewność, że żaden dyrektor takiej jednostki nie będzie pobierał marży – zapowiada Renata Popek.
Innym przypadkiem są organizacje pozarządowe działające na nieruchomościach rekreacyjno-sportowych należących do miasta. – Kluby zajmują nieruchomości na nieuregulowanych zasadach prawnych, bez umowy korzystają z nieruchomości. Z drugiej zaś strony miasto wydawało sporo środków na inwestycje w te nieruchomości. To nie do końca się udało. Tu jest kluczowy problem. Każdy powinien był wykonywać to, co robił najlepiej. A organizacje mają realizować cel sportowy. Powinny funkcjonować na organizmie miejskim na uregulowanych zasadach, ale zajmować się wyłącznie szkoleniem sportowym – wyjaśnia Renata Popek.
Biuro Sportu i Rekreacji przygotuje w 2013 roku projekt różnych wariantów zarządzania nieruchomościami miasta o charakterze rekreacyjno-sportowym, który ma umożliwić stowarzyszeniom szersze działanie na nich. – Uważamy, że to po stronie właściciela powinna leżeć administracja tymi nieruchomościami i dbanie o prawidłową eksploatację tych obiektów. To pozwoli bardziej otworzyć te obiekty dla innych stowarzyszeń kultury fizycznej i ich pełniejsze wykorzystanie – uważa Renata Popek.
W Warszawie jest zarejestrowanych około 1200 stowarzyszeń kultury fizycznej. Dla porównania w Krakowie jest ich 400. – Dofinansowujemy stale 240 organizacji, w których różne dyscypliny sportu uprawia około 26 tysięcy dzieci i młodzieży. Zgłoszonych jest 56 dyscyplin sportowych. To duża różnorodność. Dyscypliny, które uzyskują największą ilość punktów w systemie rywalizacji ogólnopolskiej to lekkoatletyka, szermierka i żeglarstwo. Są dyscypliny sportu w Warszawie, które są niezwykle kosztowne – bardzo dużo kosztuje baza, niewielu jest uczestników i efekty punktowe nie są nadzwyczajne. Mam na myśli wszystkie lodowe dyscypliny: łyżwiarstwo figurowe, łyżwiarstwo szybkie, hokej. Nie mają szans na rozwój. Miasto nie posiada porządnego obiektu poza Stegnami, które wymagają pilnej modernizacji.
Źródło: inf. własna (warszawa.ngo.pl)