Za nielegalne Związek Nauczycielstwa Polskiego uznaje prowadzenie szkół publicznych przez podmioty prywatne, w tym fundacje i stowarzyszenia. Związek złożył do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie legalności ustawy oświatowej, która na to pozwala.
Związek Nauczycielstwa Polskiego (ZNP) uważa, że samorząd łamie Konstytucję, przekazując szkoły publiczne prywatnym podmiotom, w tym stowarzyszeniom i fundacjom, bo konstytucyjnie ma obowiązek ich prowadzenia. Dlatego w marcu złożył do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie, czy legalne są przepisy ustawy o systemie oświatowym, które pozwalają samorządom likwidować lub przekazywać szkoły publiczne (chodzi o artykuły: 5 ust. 5g oraz 58 ust. 3 ustawy o systemie oświaty).
Według danych Federacji Inicjatyw Oświatowych spośród 5000 zlikwidowanych od 1990 roku szkół 400 udało się uratować dzięki temu, że prowadzą je m.in. stowarzyszenia rodziców na zasadach szkół publicznych. Natomiast ZNP formułuje we wniosku kilka poważnych zarzutów dotyczących tego systemu, m.in. zarzuca samorządowi „prywatyzację systemu edukacji” i „czynienie z usługi edukacyjnej towaru rynkowego”. Spytany o wniosek wiceprezes ZNP Krzysztof Baszczyński kilkakrotnie zaprzeczył, żeby wniosek miał na celu zakwestionowanie w ogóle systemu prowadzenia szkół przez organizacje.
– Najważniejszym pytaniem we wniosku jest to, czy szkoła przekazana podmiotowi prywatnemu nadal powinna nazywać się publiczną. Naszym zdaniem tylko państwo, a samorząd jest jego elementem, może prowadzić taką szkołę. Z naszych konsultacji z konstytucjonalistami wynika, że jesteśmy jedynym krajem w Europie z tak kuriozalnym rozwiązaniem – mówił w rozmowie z ngo.pl.
Wiceprezes Baszczyński wyjaśniał także, że Związek nie chce odbierać organizacjom szkół, ale chce by uznano je za podmioty niepubliczne. Mówił, że chodzi wyłącznie o uporządkowanie systemu.
– Nasz wniosek interpretuje się jako rodzaj zamachu na szkoły, prowadzone przez organizacje, chcę więc wyjaśnić, że nim nie jest. Związek sam prowadzi szkoły, żądaniem ich zwrócenia samorządowi bądź likwidacji strzelalibyśmy sobie w stopę.
Ustawa jest do poprawki
To kolejna krytyka wprowadzonej w 2009 noweli ustawy oświatowej. Krytykowała ją również Federacja Inicjatyw Oświatowych, choć z innych niż ZNP powodów. Głównie za to, że przekazanie lub likwidacja szkoły następuje ponad głowami uczniów, rodziców i społeczności lokalnej. FIO od trzynastu lat krytykuje również nieelastyczny system finansowania oświaty. Prezeska Federacji, Alina Kozińska -Bałdyga wyjaśnia, że wniosek ZNP nie sprzyja ani organizacjom, ani małym szkołom, bo ZNP broni wyłącznie Karty Nauczyciela, zamiast wspólnie z samorządem i organizacjami zastanawiać się nad nowym systemem finansowym dla szkół, zwłaszcza wiejskich, który pozwoliłby je utrzymać. Mówi jednak przewrotnie:
– Ja się cieszę. Od trzynastu lat próbujemy wpłynąć na zmianę systemu edukacyjnego na bardziej elastyczny, racjonalny i służący rozwojowi szkół i rozwojowi wspólnot lokalnych, szczególnie wiejskich, ale okazaliśmy się za słabi. Wniosek ZNP jest dla małych szkół szkodliwy, ale nie sądzę, żeby Trybunał się nim zajął. Za to może przynajmniej wniosek uruchomi szeroką debatę w sprawie edukacji.
Wniosek jest w tej chwili w tzw. postępowaniu wstępnym. Oznacza to, że Trybunał sprawdza, czy jest kompletny. Może to potrwać kilka miesięcy. Po tym czasie otrzyma sędziego prowadzącego i będzie rozpatrywany. Jeśli Trybunał przyjmie wniosek do postępowania, to może orzec zgodność lub niezgodność przepisów z Konstytucją. Jeśli uzna je za niezgodne, najprawdopodobniej wyznaczy odłożoną w czasie datę, od której przepisy przestaną obowiązywać. Wówczas likwidacja i przekazywanie szkół samorządowych faktycznie stałoby się nielegalne, a MEN i Sejm jako ustawodawca musiałyby zaproponować jakieś uzupełnienie tej luki w systemie oświatowym. Nie wiadomo, co miałoby się stać ze szkołami publicznymi już prowadzonymi przez stowarzyszenia.
Nie można uczyć radnych, jak oddać szkołę
Wniosek do Trybunału ZNP złożył w marcu, a trzy tygodnie temu wystosował list do Ministra Pracy i Polityki Społecznej domagając się wyjaśnień dotyczących tego, dlaczego Minister premiuje „prywatyzację konstytucyjnych zadań państwa, jakim jest prowadzenie szkół publicznych”. Chodzi o przyznanie przez Ministerstwo dofinansowania do projektu, który ma stworzyć model kontraktowania przez samorząd usług edukacyjnych na zewnątrz.
Projekt realizuje organizacja pozarządowa – Fundacja Tarcza z kilkoma partnerami. W projekcie mają powstać dwa podręczniki: jeden dla samorządu, dotyczący aktywizacji lokalnej społeczności i współpraca z NGO; drugi skierowany do organizacji, pn. "Jak prowadzić szkołę?”.
– Jest nie do pomyślenia, żeby uczyć radnych, jak oddać szkołę, i jeszcze to systemowo upowszechniać – komentuje wiceprezes Baszczyński. – W ten sposób w wkrótce samorząd wyzbędzie się wszystkich zadań edukacyjnych.
Prezes Fundacji Tarcza Witold Bodziony mówi natomiast, że Fundacja niczego takiego nie promuje:
– – Nie robimy niczego na siłę, pracujemy wyłącznie z gminami, które w większości przypadków same się do nas zgłaszają, bo nie chcą likwidować szkoły. I wówczas nam zależy na tym, żeby szkołę przejęła organizacja założona lokalnie, a nie przywieziona w teczce z sąsiedniej gminy albo województwa.
Dodaje także: Innowacja nasza ma służyć lokalnym społecznościom, a szczególnie dzieciom i ich rodzicom, dla których kluczowe jest utrzymanie funkcjonujących szkół, szczególnie w małych miejscowościach wiejskich.
Szkoły stowarzyszeń są tańsze
Prowadzenie szkół publicznych przez spółkę, fundację lub stowarzyszenie do tej pory faktycznie okazywało się tańsze. Potwierdzał to w 2008 roku raport Grupy Doradztwa i Treningu Invent. Według autorów raportu organizacje pozarządowe prowadziły wówczas szkołę publiczną za kwotę o 25% do 40% niższą niż samorząd. Działo się tak, bo nowy organ prowadzący ciął nauczycielskie pensje, które w samorządowej placówce byłyby chronione dzięki Karcie Nauczyciela. Nowy organ przejmuje bowiem szkołę wraz z kadrą. Dla Związku oznacza to, że to nauczyciele nie mogą wybrać pracodawcy. A to łamie konstytucyjne prawo do wykonywania zawodu i wyboru miejsca pracy – twierdzi ZNP.
– Faktycznie nauczyciele w szkołach przejmowanych przez gminy przechodzą z Karty Nauczyciela na Kodeks pracy, ale dzięki temu w ogóle utrzymują pracę – mówi Magdalena Morańska z Fundacji Tarcza. – Alternatywą jest zwalnianie części nauczycieli w szkołach publicznych, to zwykle młodej kadry, lub likwidacja placówki.
– To system finansowania oparty na Karcie Nauczyciela już doprowadził do likwidacji tysięcy szkół i jeszcze zniszczy następne tysiące, jeśli temu nie zapobiegniemy – twierdzi Alina Kozińska-Bałdyga. – Zablokuje też, już blokuje, rozwój przedszkoli. Mamy kryzys finansów publicznych, najwyższa pora stawić mu czoła. Inaczej edukacja zamiast rozwijać pogrąży gminy wiejskie. Gdyby ZNP to zrozumiał, mógłby przystąpić do koalicji na rzecz edukacji wiejskiej KRzEW, którą tworzymy.
Przyznaje jednak: – Powiem tyle – niezależnie od typu szkoły – publiczna czy niepubliczna, powinien w niej obowiązywać ten sam rodzaj stosunku pracy.
Jak przejmowanie szkół narusza Konstytucję
Wyprowadzanie Karty Nauczyciela ze szkół to jeden, ale nie jedyny spośród zarzutów Związku Nauczycielstwa Polskiego wobec przekazywania szkół publicznych niepublicznym podmiotom. Związek stwierdza we wniosku, że ustawa oświatowa łamie kilka konstytucyjnych zasad i praw obywatelskich. Konstytucja dzieli oświatę na publiczną i niepubliczną – związek twierdzi, że stowarzyszenia i fundacje mają prawo organizować tę drugą. Tym bardziej, że wcześniejsze rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej i Sportu (z 2004 roku) pozwalało osobom fizycznym i prawnym założyć szkołę publiczną tylko wtedy, gdy była uzupełniająca wobec istniejących w gminie, a nie dlatego, że gmina nie miała pieniędzy. Pięć lat później nowela ustawy oświatowej rozszerzyła tę możliwość i pozwoliła samorządom rezygnować z prowadzenia szkół publicznych. Bezprawnie – twierdzi Związek.
Związek przywołuje świeży przykład zespołu szkół w Dąbkach (ok. 300 uczniów), rozwiązanego „w jedną noc", z zespołem, który tego samego dnia otrzymał wypowiedzenia. FIO odpowiada przykładem gminy Zarszyn, gdzie wójt do ostatniego momentu utrzymywał z wątłych gminnych pieniędzy dziewięć ośrodków szkolnych, ale radni za sprawą nauczycieli nie zgodzili się na przekazanie szkół stowarzyszeniom. Zgodnie z danymi Federacji Inicjatyw Oświatowych koszt utrzymania wszystkich szkół prowadzi w tej chwili do bankructwa gminy. Według Wieloletniej Prognozy Finansowej może to dotyczyć nawet 500 gmin.
Spór nie jest zatem nowy. Trybunał może mu jednak nadać nowy wymiar.
Pobierz
-
Kompas
881305_201305271509340527 ・38.72 kB
Źródło: inf. własna (ngo.pl)