Wypracowanie relacji z urzędnikami zajęło im kilka lat. – Było warto! - mówią dziś członkowie śródmiejskiego DKDS-u. Ich Komisja to wzorcowy przykład współpracy dzielnicy z organizacjami.
Początki były trudne. Złość, bezradność, frustracja – to uczucia, które najczęściej towarzyszyły członkom śródmiejskiej komisji. Krytykowali, narzekali, stali w miejscu. – Z czasem uświadomiliśmy sobie, że kiepscy z nas partnerzy do współpracy, skoro sami nie potrafimy ze sobą rozmawiać – mówi Marta Lewandowska, przewodnicząca Dzielnicowej Komisji Dialogu Społecznego w Śródmieściu.
Postanowili się zintegrować. Jedną z zasad, które przyjęli, było ruchome miejsce spotkań. Choć wiele komisji chętnie korzysta z przywileju, jakim jest dostęp do sali urzędu (zapewnia to Program współpracy – dokument regulujący relacje między organizacjami a samorządem), śródmiejska komisja poszła swoją drogą. Spotykają się w siedzibach swoich organizacji, co miesiąc w innej. – Zebrania zaczynamy od tak zwanej rundy. Przedstawiamy się oraz swoją organizację. Miesiąc w miesiąc, zawsze tak samo – opowiada Marta Lewandowska. Organizacji, która w danym miesiącu pełni rolę gospodarza, przysługuje dodatkowy przywilej – gospodarz opowiada o działaniach swojej organizacji nieco dłużej. Pozostali słuchają i zapamiętują. W ten sposób wiele się już o sobie dowiedzieli, poznali swoje motywacje i interesy.
Kolejna żelazna zasada to stały rytm pracy. Spotykają się raz w miesiącu, zawsze we wtorki. Godzina ta sama, zmienia się tylko miejsce. Przed zebraniem rozsyłają do siebie zaproszenia, w których przypominają, o programie najbliższego spotkania. Dbają też o to, by każde z zebrań kończyć konstruktywnym wnioskiem. Samo wylewanie żali nikogo już nie satysfakcjonuje. – Członkowie komisji to często ludzie zajęci. Musimy szanować swój czas. Jeśli z dwóch spotkań nic nie wyniknie, na trzecie część osób już nie przyjdzie – mówi przewodnicząca DKDS-u.
Przyjęte zasady najwyraźniej popłacają. Satysfakcję ze współpracy czerpią zarówno przedstawiciele organizacji jak i urzędnicy. – Ciężko się do czegokolwiek przyczepić – mówi Agnieszka Kozłowska ze śródmiejskiego DKDS-u. – Na każde przychodzi zazwyczaj trójka urzędników. Są zaangażowani i żywo uczestniczą w dyskusji. Jeśli ktoś nie może uczestniczyć w zebraniu, powiadamia nas o tym wcześniej. Wola współpracy jest duża. Komunikacja również bez zarzutów.
Jednym z podstawowych zadań każdej z dzielnicowych komisji jest konsultowanie zadań konkursowych. Członkowie tej w Śródmieściu poszli o krok dalej. Z poziomu konsultowania przeszli do poziomu współdecydowania. Zadania konkursowe z profilaktyki i pomocy społecznej na 2013 rok przedstawiciele NGO-sów współtworzyli razem z urzędnikami. – I tak właściwie powinno być – mówi Urszula Majewska, rzeczniczka Dzielnicy Śródmieście. – Te konkursy mają być przecież odpowiedzią na potrzeby mieszkańców, a najlepsze informacje na temat tych potrzeb mają właśnie organizacje.
– Obecna sytuacja – dodaje rzeczniczka – to efekt naszej kilkuletniej współpracy, ale też, co niezwykle ważne, wzajemnego zaufania. Nasi urzędnicy nie boją się, że organizacje będą ingerować w nasze kompetencje i zabiorą nam naszą decyzyjność. Wydaje mi się, że to już po prostu inny etap. Nie musimy udowadniać sobie wzajemnie, kto jest ważniejszy i kto ma więcej do powiedzenia.
– Ja mam poczucie, że z każdym rokiem, a nawet miesiącem idziemy do przodu – dodaje przewodnicząca DKDS-u. – Oczywiście zdarzają się konflikty, czasem przychodzi kryzys, uwstecznienie w stosunku do tego, co udało nam się wypracować, ale ja właśnie tak rozumiem proces. Czasem warto zrobić krok w tył, żeby kolejne dwa postawić już do przodu.
Oprócz satysfakcji wzrosła również frekwencja. Był czas, kiedy w spotkaniach Komisji stronę pozarządową reprezentowało średnio 5 osób. Dziś na zebranie przychodzi około 20. Mimo to, niewielu z nich reprezentuje organizacje działające w obszarze kultury. Problem ten dostrzegają zarówno osoby z organizacji jak i urzędnicy.
Być może przedstawicieli „kulturalnych” NGO-sów na spotkania śródmiejskiego DKDS-u przyciągną tegoroczne plany Komisji. Jej członkowie chcą przeprowadzić rewizję zadań z obszaru kultury. – Zauważyliśmy, że napływające oferty z roku na rok są na coraz niższym poziomie merytorycznym. Są mało innowacyjne, a Śródmieściu przydałoby się trochę oddechu – mówi Marta Lewandowska. – Utworzymy więc zespół roboczy, który przygotuje zadania konkursowe od podstaw.
Plany te potwierdza Urszula Majewska, która od niedawna pełni również funkcję naczelniczki Wydziału Kultury i Promocji. Jak zapewnia, współpraca z organizacjami to dla jej wydziału priorytet. – NGO-sy prowadzą szczególnie wartościową działalność, która znacząco wypełnia przestrzeń kulturalną Dzielnicy. To dlatego, pomimo trudnej sytuacji finansowej, robimy wszystko, by utrzymać poziom dotacji na stałym poziomie.
– Co prawda, współtworzymy zadania konkursowe, jednak na wiele decyzji wciąż nie mamy wpływu – przyznaje Agnieszka Kozłowska. – Nie wynika to ze złej woli urzędników, z którymi współpracujemy. Te osoby często są jedynie wykonawcami decyzji, napływających z góry. Z prawdziwymi decydentami nie mamy niestety kontaktu. Szkoda, bo z chęcią przedstawilibyśmy im nasz punkt widzenia i poznali ich motywacje.
O to, jak usprawnić międzysektorową współpracę, pytamy również drugą stronę. – Kiedy przychodzi czas składania konkursowych wniosków, organizacjom włącza się „syndrom ostatniego momentu” – mówi Urszula Majewska. – W tym roku NGO-sy miały możliwość merytorycznego sprawdzenia dokumentów przed ostatecznym złożeniem wniosku. Można było przyjść i upewnić się, czy wszystko zostało wypełnione poprawnie, aby nie dochodziło do sytuacji, w których wartościowe projekty odpadają na skutek formalnych błędów. Niestety skorzystały z tego tylko 3 organizacje.
Śródmieście współpracuje z NGO-sami również poprzez wynajem lokali. Dzielnica ma do dyspozycji około 3 tys. pomieszczeń, z czego 400 wynajmuje organizacjom pozarządowym na preferencyjnych stawkach – 12 zł za metr kwadratowy. Lokali, w stosunku do innych dzielnic, jest dużo, chętnych jest jednak znacznie więcej.
Pełna lista fundacji i stowarzyszeń, które korzystają z miejskich lokali, znajduje się na internetowej stronie urzędu w zakładce: „organizacje pozarządowe”. Są tam również roczne sprawozdania, w których organizacje opisują, w jaki sposób korzystały z wynajmowanej przestrzeni. – Mieliśmy niestety kilka przypadków, kiedy okazywało się, że jakaś organizacja podnajmowała lokal osobom trzecim, które prowadziły tam działalność gospodarczą – mówi Urszula Majewska. – By takie sytuacje się nie powtarzały, dbamy o to, by wszystko było maksymalnie transparentne.
– Transparentność przydałaby się też z drugiej strony – komentują organizacje. – Warto byłoby poznać kryteria, którymi kierują się urzędnicy, przyznając lokale organizacjom. Aby nie było tak, jak w przypadku świetnego projektu Dzielnicy "Lokal na kulturę", który zakończył się w złej atmosferze i kontrowersyjnym rozstrzgnięciem konkursu dotyczącego lokalu na Placu Grzybowskim.
Źródło: inf. własna (warszawa.ngo.pl)