Organizacje na Ochocie i Urząd Dzielnicy są jak stare małżeństwo. Niby wszystko w porządku, ale przydałaby się odrobina nowej energii i powiew świeżości. Zdaniem obu partnerów, współpraca układa się całkiem nieźle. Ale czy to wciąż miłość, czy już tylko przyzwyczajenie?
DKDS na Ochocie to jedna z najaktywniejszych dzielnicowych komisji. Na jej spotkania przychodzi średnio około 20 pozarządowców. – Wśród nich są osoby aktywne, które żywo uczestniczą w zebraniach, oraz te, które przychodzą, by nie przegapić niczego ważnego – mówi Sylwia Wołczak, która, podobnie jak kilku innych urzędników, bierze udział w spotkaniach Komisji. – Odpowiadam za współpracę z NGO-sami. Organizacje są mi bardzo bliskie – mówi. – Mój adres mailowy jest do ich dyspozycji. Jeśli organizacja ma jakiś problem lub oczekuje wsparcia promocyjnego, w każdej chwili może do mnie napisać – deklaruje Sylwia Wołczak.
Na jakie wsparcie promocyjne mogą liczyć NGO-sy? – Mamy w bazie około 100 organizacji. Załóżmy, że któraś z nich przygotowuje jakieś wydarzenie i chce to nagłośnić – tłumaczy urzędniczka. – Jeśli prześle informacje promocyjne do mnie, ja roześlę je do pozostałych organizacji. W ten sposób wszyscy sobie pomagamy, a pozarządowcy z Ochoty wiedzą, co dzieje się w ich Dzielnicy.
Jako dobry przykład współpracy Sylwia Wołczak wskazuje wrześniowy Rodzinny Piknik Integracyjny w Parku Szczęśliwickim. To cykliczna impreza plenerowa, która za każdym razem angażuje około 50 organizacji. – Mają swoje stoiska, przygotowują występy estradowe oraz inne różnego rodzaju atrakcje. Ten piknik stał się jednocześnie Targami Ochockich Organizacji – mówi urzędniczka.
Członkowie Komisji przyznają zgodnie – obsługa techniczna DKDS-u nie budzi zastrzeżeń. Jak wygląda współpraca od strony merytorycznej?
– Nie mamy na co narzekać, jest całkiem nieźle – mówi Marek Chodaczyński, który przez trzy poprzednie kadencje sprawował funkcję przewodniczącego Komisji. Chodaczyński zaangażowany jest również w prace ogólno warszawskiej Komisji Dialogu Społecznego ds. Kultury, był członkiem pierwszej kadencji Warszawskiej Rady Działalności Pożytku Publicznego. Jak zaznacza, doświadczenia te pozwalają spojrzeć na pracę dzielnicowej komisji z nieco szerszej perspektywy. – Ta Komisja umożliwia nam – pozarządowcom i urzędnikom – przedstawić swoje racje i wzajemnie się zrozumieć. To bez wątpienia jej wielka wartość. Tu, na Ochocie, próby konsultowania pewnych spraw i prowadzenia dialogu są bardzo widoczne. Trudno jednak ocenić, na ile jest to szczera chęć współpracy, a na ile tylko taki puder.
Jednym z podstawowych zadań Komisji jest konsultowanie tematów konkursowych. – Organizacje otrzymują je drogą mailową. Gdy spotykamy się na zebraniu, każdy ma prawo wyrazić swoją opinię – mówi Krzysztof Rusiniak, obecny przewodniczący Komisji. – Następnie wypracowujemy wspólne stanowisko i przedstawiamy je poszczególnym wydziałom. Jest to jednak głos doradczy, który nie zawsze ma wpływ na rzeczywistość. Nie zawsze, ale jednak. Jak zapewnia Marek Chodaczyński, uwagi Komisji były wielokrotnie uwzględniane.
Innym z praw DKDS-u jest możliwość delegowania przedstawicieli do komisji konkursowych, które oceniają wnioski organizacji i przyznają dotacje na realizację zadań. – Z doświadczeń swoich oraz koleżaństwa wiem, że ten obszar współpracy przebiega bardzo dobrze – mówi Krzysztof Rusiniak. – Urzędnicy traktują nas po partnersku. Zawsze jest możliwość wcześniejszego zapoznania się z materiałami, które wpłynęły od organizacji. Mamy więc czas, by rzetelnie się do tego przygotować.
– Nie spotkałem się z tak zwanym ustawianiem konkursów, zdarza się jednak, że zwycięstwo czy temat konkursu wynika jakby z tradycji – stwierdza Marek Chodaczyński. – Szczególnie na terenie dzielnic często spotykamy się ze „starymi” organizacjami i „sprawdzonymi” tematami konkursów. Tam trudno jest przebić się nowym, często bardziej interesującym projektom. Dobrze się stało, że – w myśl Programu współpracy – połowę komisji oceniających projekty tworzą obecnie reprezentanci organizacji. Dzisiejsze procedury są bardziej transparentne i w tym kierunku powinniśmy zmierzać dalej.
Maria Lehman, członkini Prezydium DKDS-u, wspomina o dobrym zwyczaju, do którego część organizacji w obecnej kadencji Komisji nie chce powrócić. W zeszłych latach reprezentanci organizacji, które otrzymały dotację z Dzielnicy, prezentowali pozostałym członkom DKDS-u, w jaki sposób spożytkowali przyznane środki. – Niestety część organizacji zaczęła stawiać opór – opowiada Maria Lehman. – Nie wszyscy, jak to mówili, chcieli „poddawać się kontroli”. Szkoda, bo ten sposób wymiany informacji był dla organizacji świetną okazja, by dowiedziały się czegoś o sobie i mogły nawiązać współpracę. Dla mnie, jako osoby często zasiadającej w komisji konkursowej, miało to dodatkową wartość - mogłam dowiedzieć się, czy organizacja, której przyznaliśmy dotację, spożytkowała ją z głową.
– Część organizacji wykazała, niezrozumiałe dla mnie, przewrażliwienie – mówi Marek Chodaczyński. – Czymś oczywistym jest, że mieszkańcy chcą wiedzieć, jak zostały wydane publiczne pieniądze. Namawiam więc obecnego przewodniczącego, aby powrócił do tego dobrego zwyczaju.
– Od organizacji chciałabym, aby nie stały w miejscu. Część z nich, mam takie wrażenie, jest skostniała, nie rozwija się. Brakuje im energii, która pozwoliłaby robić więcej, a przez to z większą łatwością sięgać po inne środki – mówi Sylwia Wołczak. Zastrzeżenia ma także do samego urzędu. – Tendencja jest taka: coraz więcej papierów, coraz większa kontrola, coraz więcej formalności. To wszystko zmierza w złym kierunku. Skutek może być odwrotny do zamierzonego. Ciągłe zmiany wymagań w stosunku do organizacji mogą po prostu zniechęcić je do rozwijania działalności pożytku publicznego.
BAROMETR SATYSFAKCJI NGO-SÓW – wyraża poziom satysfakcji, jaki odczuwają organizacje pozarządowe ze współpracy z Dzielnicą. Prezentowane wyniki (we wszystkich trzech kategoriach) są średnią ocen, które wystawili członkowie Prezydium Dzielnicowej Komisji Dialogu Społecznego.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)