– Nasza Dzielnicowa Komisja Dialogu Społecznego jest w momencie przełomowym – mówi Bartłomiej Włodkowski, jej przewodniczący. – Są sprawy – prozaiczne i kuriozalne – których nie udało nam się załatwić przez cztery lata działalności. Kilka miesięcy temu zmienił się jednak burmistrz, a razem z nim zmienia się nastawienie całego Urzędu.
W skład Dzielnicowej Komisji Dialogu Społecznego na Białołęce wchodzi ponad 20 organizacji. Spotkania Komisji są jednak mniej liczne, średnio przychodzi na nie 8 pozarządowców. DKDS spotyka raz na kwartał. Czasem zdarzają się wyjątki, takie jak ten w 2010 roku, za który Komisja omal nie przypłaciła życiem. – Zgodnie z programem współpracy powinniśmy spotykać się przynajmniej raz na kwartał. Wówczas zdarzyło się, że jedno ze spotkań zaplanowaliśmy z opóźnieniem. Poprzedni burmistrz natychmiast przesłał nam pismo z informacją, że rozwiązuje naszą Komisję – opowiada Bartłomiej Włodkowski. – Nie było kontrolnego telefonu z pytaniami: „Co się dzieje?”, „Czy wszystko w porządku?” A przecież w czasie tego „nicnierobienia” wiele spraw załatwialiśmy mailowo. Wymienialiśmy korespondencję także z wydziałami Urzędu.
DKDS na Białołęce nie miał lekko. – Nasza Komisja działa od początku 2009 roku i mam wrażenie, że nic nie idzie do przodu. Nawet najdrobniejsza rzecz nie jest do załatwienia. Niektórzy urzędnicy są bardzo mili, przyjaźnie nastawieni, jednak niestety niewiele z tego wynika – mówi Alicja Czyżnikowska, członkini Prezydium Komisji.
– Przez 4 lata działalności udało nam się załatwić jeden banerek na stronie Urzędu Dzielnicy – ironizuje przewodniczący. Zapał opadł, bo ze strony Urzędu napotykaliśmy najczęściej opór. Część organizacji przyszła tu z dużą energią. Gdy zobaczyli, że po kilku latach wciąż borykamy się z tymi samymi problemami, przestali wierzyć, że DKDS cokolwiek może. Bardzo nad tym ubolewam, bo sam te organizacje ściągałem i namawiałem do uczestnictwa w Komisji – mówi Bartłomiej Włodkowski. Po chwili wskazuje jednak sukcesy, które mimo wszystko udało się osiągnąć. Członkowie Komisji zorganizowali wystawę plenerową przed Urzędem Dzielnicy, która prezentowała najciekawsze działania białołęckich NGO-sów. Udało im się również nawiązać współpracę z lokalną prasą, w której cyklicznie prezentowano, działające na terenie Dzielnicy organizacje.
O co zabiegali członkowie Komisji? – Od samego początku prosiliśmy o wsparcie promocyjne. Chodziło o rzeczy bardzo prozaiczne, takie jak informacja o naszej działalności na internetowej stronie Urzędu. Chcieliśmy, aby na głównej stronie powstała zakładka „organizacje pozarządowe”, pod którą znajdowałyby się informacje dla mieszkańców o organizacjach, działających na terenie ich dzielnicy – mówi przewodniczący Komisji. – Mówiono nam, że strona internetowa skonstruowana jest w ten sposób, że taka zakładka po prostu się tam nie zmieści. Robiliśmy zrzuty ekranu – rzeczy kuriozalne, aby udowodnić, że miejsce się znajdzie. Z czasem zakładka powstała, jednak nie wszystkim udaje się ją odszukać. Bardziej cierpliwi, którzy zakładkę znaleźli, zawiedzeni są z kolei jej zawartością.
Urzędnicy z Białołęki nie mają łatwego życia z pozarządowcami. Ci drudzy, jak się okazuje, przez lata zabiegali o jeszcze jedną zakładkę. – Chodziło nam o to, aby na stronie Urzędu pojawiła się ikonka „1 proc. podatku” z listą organizacji, które działają na terenie Białołęki. Inne dzielnice od kilku lat wspierają w ten sposób swoje organizacje – przekonuje Bartłomiej Włodkowksi. – Co roku mówiono nam: dobrze, zajmiemy się tym, po czym sprawę przeciągano do kwietnia. W tym roku zakładka wreszcie się pojawiła. Mamy więc pierwszą jaskółkę. Czy to znak, że nadchodzi wiosna? – zastanawia się przewodniczący Komisji.
– Byłam niezwykle miło zaskoczona, że w pierwszych dniach swojego urzędowania burmistrz zechciał spotkać się z organizacjami skupionymi w ramach DKDS-u. Deklarował chęć współpracy. Bardzo nas to cieszy. Teraz czekamy jednak na to, aby deklaracje zaczęły przechodzić w czyny – mówi Alicja Czyżnikowska.
– Organizacje pozarządowe to dla samorządu bardzo istotni partnerzy. Mają świetne pomysły i wiele rzeczy mogą robić skuteczniej od urzędników, dlatego chciałbym, aby współpraca z organizacjami na Białołęce była intensywnie rozwijana. Wydaje mi się, że potencjał jest duży, że część organizacji w dzielnicy ma chęć rozwinąć skrzydła. Trzeba im w tym pomóc.
Czego nowy burmistrz oczekuje od pozarządowców?
– Po pierwsze, kreatywności – na tym w końcu polega siła organizacji. Po drugie – twardego stąpania po ziemi. Czasem jest tak, że społecznicy mają wizje, które wykraczają poza realne możliwości. Po trzecie – pewnego zaufania, bo w takiej atmosferze pracuje się lepiej. Osobiście mam zaufanie do organizacji. Uważam, że są to partnerzy, z którymi warto współpracować. Chciałbym, aby większość z nich również dostrzegała w nas swoich partnerów.
– Mam świadomość, że czasem organizacje zderzają się z administracją – dodaje Adam Grzegrzółka. – Wydaje mi się jednak, że urzędnicy bardzo mocno zmieniają swoje podejście. Osobiście będę bardzo mocno na to naciskał, aby Urząd Dzielnicy Białołęka był przyjazny dla organizacji pozarządowych.
– Czy na głównej stronie Urzędu znajdzie się więc miejsce na zakładkę „organizacje pozarządowe”?
– Jest szansa, aby coś z tym zrobić – mówi burmistrz Białołęki. – Zgodnie z naszymi ustaleniami, na jednym z najbliższych spotkań DKDS-u pojawi się temat dotyczący poprawy współpracy organizacji z dzielnicą w zakresie różnych działań promocyjnych. Ja wtedy przyjdę na to spotkanie z osobami odpowiedzialnymi za sprawy promocyjne i zbierzemy oczekiwania pozarządowców. Myślę, że większość z nich będziemy w stanie zrealizować.
BAROMETR SATYSFAKCJI NGO-SÓW – wyraża poziom satysfakcji, jaki odczuwają organizacje pozarządowe ze współpracy z Dzielnicą. Prezentowane wyniki (we wszystkich trzech kategoriach) są średnią ocen, które wystawili członkowie Prezydium Dzielnicowej Komisji Dialogu Społecznego.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)