Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
– W szkołach nie uczy się nas pracy zespołowej, jako społeczeństwo nie umiemy tego robić. Nam się udaje, bo lubimy dyskutować i mamy doświadczenie w podobnych inicjatywach – mówi Jacek ze Spółdzielni Socjalnej „Warszawa”. Właśnie uruchomił ze znajomymi pierwszy ekologiczny hostel w stolicy.
Stara kamienica przy ul. Wilczej. Centrum Warszawy. W bramie zaczepia mnie starsza pani: – A pani do kogo? – pyta. – Do hostelu „Emma” – odpowiadam. – Ach, to wiem, przesympatyczni młodzi ludzie. Jeżdżą na rowerach. Jeden nawet stoi pod moim oknem – zdradza sąsiadka.
W drzwiach wita mnie Pestka, pies-rezydent. – To będzie miejsce otwarte dla wszystkich. Dla dzieci, dla zwierząt. Dla kogo tylko chcesz – mówi Gosia, jedna z założycielek hostelu.
Są po studiach, dobiegają trzydziestki. – Napisz o nas po prostu „spółdzielnia” – mówią. Ale „spółdzielnia” ma pięć twarzy. Oprócz Gosi i Jacka są jeszcze: Łukasz, Piotrek i Kasia. Od lat działają w różnych kooperatywach, interesują się ideą spółdzielczości. O własnej działalności myśleli od dawna. – Wiemy jak świetnie to działa we Włoszech – mówi Gosia. – Poza tym „jaramy się” ruchem spółdzielczym. Poziomy system zarządzania, współdziałanie. Nie ma szefa, który mówi ci, co masz robić – dodaje Łukasz.
KRS mówi „nie”
Większość z nich była bezrobotna. Zdecydowali, że założą spółdzielnię socjalną. Zadanie, jak się wkrótce okazało, niełatwe. – Mam wrażenie, że urzędy robią wszystko, aby tylko zniechęcić ludzi do spółdzielczości – mówi Gosia. Zaczęło się od rejestracji w Krajowym Rejestrze Sądowym. – Na „dzień dobry” usłyszeliśmy, że nie ma czegoś takiego jak spółdzielnia socjalna – opowiada Jacek. Powołali się na przepisy prawa, przekonali urzędników, przeszli dalej. Potem był wniosek.
W drzwiach wita mnie Pestka, pies-rezydent. – To będzie miejsce otwarte dla wszystkich. Dla dzieci, dla zwierząt. Dla kogo tylko chcesz – mówi Gosia, jedna z założycielek hostelu.
Są po studiach, dobiegają trzydziestki. – Napisz o nas po prostu „spółdzielnia” – mówią. Ale „spółdzielnia” ma pięć twarzy. Oprócz Gosi i Jacka są jeszcze: Łukasz, Piotrek i Kasia. Od lat działają w różnych kooperatywach, interesują się ideą spółdzielczości. O własnej działalności myśleli od dawna. – Wiemy jak świetnie to działa we Włoszech – mówi Gosia. – Poza tym „jaramy się” ruchem spółdzielczym. Poziomy system zarządzania, współdziałanie. Nie ma szefa, który mówi ci, co masz robić – dodaje Łukasz.
KRS mówi „nie”
Większość z nich była bezrobotna. Zdecydowali, że założą spółdzielnię socjalną. Zadanie, jak się wkrótce okazało, niełatwe. – Mam wrażenie, że urzędy robią wszystko, aby tylko zniechęcić ludzi do spółdzielczości – mówi Gosia. Zaczęło się od rejestracji w Krajowym Rejestrze Sądowym. – Na „dzień dobry” usłyszeliśmy, że nie ma czegoś takiego jak spółdzielnia socjalna – opowiada Jacek. Powołali się na przepisy prawa, przekonali urzędników, przeszli dalej. Potem był wniosek.
Jacek: – Bardzo trudno wypełnić go poprawnie. Wytyczne są niejasne. Wielokrotnie go odrzucano, nie informując nas o wszystkich błędach. Za każdym razem wskazywano nam tylko jeden. Czasem urzędnicy sami sobie zaprzeczali.
– W pewnym momencie miałam już tego wszystkiego dość – zdradza Gosia. Po czterech miesiącach nerwów w końcu się udało, chociaż Jacek wciąż zastanawia się, jak udaje się innym. – My byliśmy tylko bezrobotni, ale po studiach. Jak z wnioskiem mają radzić sobie ludzie z innych grup wykluczonych? – pyta.
Po rejestracji w KRS-ie przyszła pora na dotację z Urzędu Pracy. Tutaj również nie było łatwo. – Oni się chyba nas trochę przestraszyli. Do końca nie wiedzieli, jak sobie ze spółdzielnią socjalną poradzić – opowiada Jacek. – Mówili, że usługi remontowe, cateringowe czy opiekuńcze to typowe zadanie dla nas. Ale hostel?! – dodaje Gosia. Urzędnicy chcieli wiedzieć, jak pieniądze będą wydawane. Chcieli poznać dostawców usług. Trzeba było też przedstawić obowiązkowe poręczenia na dotację. – Zdecydowaliśmy, że w razie niepowodzenia poddamy się egzekucji komorniczej – mówi Gosia.
Fair trade i wegańskie śniadania
W remont włożyli dużo wysiłku. Pomagali im znajomi. Po miesiącach ciężkiej pracy powstał unikalny w skali Warszawy hostel. Pomysł zamyka się w trzech hasłach, którymi założyciele „Emmy” żyją na co dzień – ekologia, fair trade, ekonomia społeczna.
– Oprócz standardowej segregacji śmieci, chcemy używać biodegradowalnych detergentów. W biurze będziemy korzystać z ekologicznego papieru. Z wyjątkiem rolek do kas fiskalnych. Nie udało mi się znaleźć takich ekologicznych – śmieje się Gosia.
W „Emmie” meble są z odzysku. Łóżka wykonane z drewnianych odpadów produkcyjnych. Wegańskie śniadania oparte na produktach z ekologicznego gospodarstwa pani Eli ze wsi Węgajty. Ponadto znajdziemy tu produkty certyfikowane marką „fair trade” – może nieco droższe od przeciętnych towarów rynkowych, ale z gwarancją, że ludzie którzy je wytworzyli zostali należycie wynagrodzeni.
„Emma” chce też korzystać z usług innych spółdzielni. – Po sąsiedzku, na Hożej, jest spółdzielcza pralnia prowadzone przez kilka kobiet – mówi Gosia. Myślą też o zleceniu takim podmiotom usług sprzątających, o ile starczy pieniędzy. Na początek większość rzeczy będą robić sami. Na wiosnę hostel ruszy z własną wypożyczalnią rowerów.
Ceny noclegu do najniższych nie należą, ale chcąc być ekologiczną i społecznie odpowiedzialną firmą trudno jest zaproponować konkurencyjne stawki. – Dlatego liczymy, że będą do nas przyjeżdżać osoby, które czują i rozumieją nasze idee – zapewnia Gosia.
Kooperacja – tego nie uczą w szkole
Podstawowa zaleta spółdzielczości – wspólne zarządzanie i współwłasność firmy, bywa czasem przedmiotem krytyki, bo łatwo może doprowadzić do nierównego podziału pracy i braku kompromisu między członkami. Jak radzi sobie z tym „Emma”?
Jacek: – W szkołach nie uczy się nas pracy zespołowej, jako społeczeństwo nie umiemy tego robić. Nam się udaje, bo lubimy dyskutować i mamy doświadczenie w podobnych inicjatywach. – Kluczowe jest wzajemne zaufanie i osiąganie konsensusu – dodaje Łukasz.
A co zrobicie z zyskiem? – pytam. – Mamy jeszcze drugie piętro, o dużo większej powierzchni. Czeka nas tam remont. Chcemy też utworzyć fundusz na wspieranie różnych działań społecznych – mówi Gosia. – Myślimy o własnym mini inkubatorze spółdzielczości – dodaje Łukasz. Łukasza martwi tylko, że do hostelu nie dostaną się osoby niepełnosprawne. – Chcemy maksymalnie dostosować lokal dla nich. Nie mamy tu windy, więc możliwości są małe, ale wprowadzimy oznaczenia dla niewidomych – deklaruje.
Po rejestracji w KRS-ie przyszła pora na dotację z Urzędu Pracy. Tutaj również nie było łatwo. – Oni się chyba nas trochę przestraszyli. Do końca nie wiedzieli, jak sobie ze spółdzielnią socjalną poradzić – opowiada Jacek. – Mówili, że usługi remontowe, cateringowe czy opiekuńcze to typowe zadanie dla nas. Ale hostel?! – dodaje Gosia. Urzędnicy chcieli wiedzieć, jak pieniądze będą wydawane. Chcieli poznać dostawców usług. Trzeba było też przedstawić obowiązkowe poręczenia na dotację. – Zdecydowaliśmy, że w razie niepowodzenia poddamy się egzekucji komorniczej – mówi Gosia.
Fair trade i wegańskie śniadania
W remont włożyli dużo wysiłku. Pomagali im znajomi. Po miesiącach ciężkiej pracy powstał unikalny w skali Warszawy hostel. Pomysł zamyka się w trzech hasłach, którymi założyciele „Emmy” żyją na co dzień – ekologia, fair trade, ekonomia społeczna.
– Oprócz standardowej segregacji śmieci, chcemy używać biodegradowalnych detergentów. W biurze będziemy korzystać z ekologicznego papieru. Z wyjątkiem rolek do kas fiskalnych. Nie udało mi się znaleźć takich ekologicznych – śmieje się Gosia.
W „Emmie” meble są z odzysku. Łóżka wykonane z drewnianych odpadów produkcyjnych. Wegańskie śniadania oparte na produktach z ekologicznego gospodarstwa pani Eli ze wsi Węgajty. Ponadto znajdziemy tu produkty certyfikowane marką „fair trade” – może nieco droższe od przeciętnych towarów rynkowych, ale z gwarancją, że ludzie którzy je wytworzyli zostali należycie wynagrodzeni.
„Emma” chce też korzystać z usług innych spółdzielni. – Po sąsiedzku, na Hożej, jest spółdzielcza pralnia prowadzone przez kilka kobiet – mówi Gosia. Myślą też o zleceniu takim podmiotom usług sprzątających, o ile starczy pieniędzy. Na początek większość rzeczy będą robić sami. Na wiosnę hostel ruszy z własną wypożyczalnią rowerów.
Ceny noclegu do najniższych nie należą, ale chcąc być ekologiczną i społecznie odpowiedzialną firmą trudno jest zaproponować konkurencyjne stawki. – Dlatego liczymy, że będą do nas przyjeżdżać osoby, które czują i rozumieją nasze idee – zapewnia Gosia.
Kooperacja – tego nie uczą w szkole
Podstawowa zaleta spółdzielczości – wspólne zarządzanie i współwłasność firmy, bywa czasem przedmiotem krytyki, bo łatwo może doprowadzić do nierównego podziału pracy i braku kompromisu między członkami. Jak radzi sobie z tym „Emma”?
Jacek: – W szkołach nie uczy się nas pracy zespołowej, jako społeczeństwo nie umiemy tego robić. Nam się udaje, bo lubimy dyskutować i mamy doświadczenie w podobnych inicjatywach. – Kluczowe jest wzajemne zaufanie i osiąganie konsensusu – dodaje Łukasz.
A co zrobicie z zyskiem? – pytam. – Mamy jeszcze drugie piętro, o dużo większej powierzchni. Czeka nas tam remont. Chcemy też utworzyć fundusz na wspieranie różnych działań społecznych – mówi Gosia. – Myślimy o własnym mini inkubatorze spółdzielczości – dodaje Łukasz. Łukasza martwi tylko, że do hostelu nie dostaną się osoby niepełnosprawne. – Chcemy maksymalnie dostosować lokal dla nich. Nie mamy tu windy, więc możliwości są małe, ale wprowadzimy oznaczenia dla niewidomych – deklaruje.
Aleksandra Muzińska
Spółdzielnia Socjalna „Warszawa” uczestniczyła w szkoleniach i doradztwie w ramach projektu "Ośrodek Wsparcia Ekonomii Społecznej" realizowanym przez Fundację Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych.
Spółdzielnia Socjalna „Warszawa” uczestniczyła w szkoleniach i doradztwie w ramach projektu "Ośrodek Wsparcia Ekonomii Społecznej" realizowanym przez Fundację Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych.
Źródło: Ekonomiaspoleczna.pl
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.