Jacek Piwowarski, Sołtys Roku 2017, twierdzi, że to mieszkańcy Wiązownicy Kolonii napędzają go do działania. A każdy sukces jest ich wspólnym sukcesem. Razem zrealizowali dziesiątki projektów, które poprawiły jakość życia w Dolinie Kacanki.
W 2018 roku odebrał zaszczytny tytuł Sołtysa Roku 2017, stało się to podczas gali w Senacie RP. Doroczny konkurs zorganizowały Gazeta Sołecka oraz Krajowe Stowarzyszenie Sołtysów. Uroczystość połączono z debatą o roli sołtysa i kondycji sołectwa. Były puchary, rower i list gratulacyjny od Prezydenta RP.
Na swój sukces pracował latami, chociaż sam kategorycznie odżegnuje się od stwierdzenia, że to tylko jego zasługa. Zwykł mawiać, iż sołtys tyle może, ile wieś pomoże. Działania, które podejmuje na co dzień, spotykają się z gremialną aprobatą. Potrafi rozmawiać zarówno z seniorami, jak i przedstawicielami młodego pokolenia. Dla jednych jest po prostu dobrym sołtysem, dla innych mentorem, autorytetem, skutecznym liderem. Tuż po zdobyciu tytułu Sołtysa Roku 2017 zapytaliśmy go o projekty ważne dla mieszkańców Wiązownicy i niego samego.
Mania Działania
Tytułowa Mania Działania to konkretna pomoc dla młodzieży. Stowarzyszenie Dolina Kacanki i sołtys wsparł nieformalną grupę Art z farb w realizacji projektu w ramach Lokalnego Programu Grantowego "Mania Działania" realizowanego przez Fundację FARMa. Przystanki autobusowe brudne, odrapane i z niecenzuralnymi tekstami na ścianach, zmieniły całkowicie swe oblicze. A to za sprawą pięciu dziewcząt, które postanowiły je odmalować. Przez cztery lipcowe tygodnie, w wolnych chwilach, dały upust swojej inwencji twórczej, malując wiaty przystankowe. Na zakończenie projektu odbyło się wielkie świętowanie i podsumowanie akcji. Było to pierwsze takie działanie w okolicy, które odbiło się szerokim echem.
Blog
Od pierwszych dni bycia sołtysem postanowiłem, aby wszelkie moje działania były przejrzyste dla jak największej liczby mieszkańców wsi. Uważam, że ludzie, którzy wybrali mnie do reprezentowania naszej wioski mają prawo wiedzieć, co robię i z jakim skutkiem. Dlatego też założyłem stronę internetową (blog), gdzie staram się na bieżąco informować o istotnych dla wsi działaniach. Poza tym strona ta ma także charakter promujący nasz region, co wydaję mi się robi dość dobrze, bowiem od 18 października 2012 roku do dzisiaj odwiedzono ją blisko kilkaset tysięcy razy. Także sami mieszkańcy, dzięki tej platformie mogą wysyłać informacje do mnie z istotnymi problemami.
W rok od jej uruchomienia moja witryna została najlepszą stroną w konkursie Sołectw@ w Sieci. W głosowaniu publiczności pokonała ponad 240 innych stron z całej Polski. Jako administrator strony, a jednocześnie sołtys wsi Wiązownica Kolonia odebrałem z rąk ministra i senatora dyplom oraz nagrodę główną – bon o wartości 2000 złotych na modernizację i rozwój strony. Obecnie strona znajduje się pod nowym adresem www.soltyswsi.pl.
Dolina Kacanki
W 758. rocznicę pierwszej, udokumentowanej wzmianki o Wiązownicy (1255 r.) na zebraniu założycielskim podjęliśmy uchwałę o utworzeniu stowarzyszenia. Przyjęto nazwę Stowarzyszenie Aktywności Lokalnej „Dolina Kacanki”, zaakceptowano statut i wybrano władze. Siedzibą stowarzyszenia jest wieś Wiązownica Kolonia, a obręb naszego działania to najbliższy region. Stowarzyszenie ma głównie na celu aktywizację społeczności i rozwój naszej okolicy poprzez czynny udział jak największej liczby mieszkańców.
Ludzie z Doliny Kacanki to bardzo różne osoby, które łączy wspólny cel. Obecnie stowarzyszenie liczy blisko 30 członków i wolontariuszy, których ciągle przybywa. Nasza organizacja opiera się głównie na pracy pasjonatów, dla których ważne jest dobro wspólne. Razem wspieramy się, inspirujemy i tworzymy historie opartą na wzajemnych relacjach. Naszymi celami są między innymi: działalność na rzecz dzieci i młodzieży, osób starszych, środowiska naturalnego oraz promocja aktywności społecznej i wolontariatu. Staramy się ożywiać naszą Dolinę Kacanki i sprawiać, że ludzie tutaj mieszkający czują się dumni.
Tour do Kologne
Pomysł rajdu Tour do Kologne pojawił się już kilka lat temu, ale dopiero kiedy ruszyła inicjatywa Razem 89, wizja nabrała materialnych kształtów. Najważniejszym elementem rajdu są jego zawodnicy. Dlatego też, aby przyciągnąć chętnych, trzeba mieć atrakcyjne nagrody. Cóż jednak zrobić, kiedy jest się młodą organizacją z rocznym budżetem w granicach 1000 złotych? Trzeba pozyskać pieniądze. I tu z pomocą przyszła nam Fundacja Wspomagania Wsi, która w ramach inicjatywy Razem 89 dofinansowała ciekawe działania upamiętniające 25 lat wolności.
Mieliśmy świetny pomysł, a prosty wniosek do FWW spowodował, iż nasza inicjatywa została doceniona. Otrzymaliśmy dotację w wysokości 1000 złotych. W sam raz na zakup roweru górskiego jako nagrody głównej, wydruku zdjęć i drobnego poczęstunku podczas rajdu. Pomysł polegał na tym, że młodzi ludzie w wieku od 13 do 25 lat wynajdą i wyremontują stare rowery bez przerzutek (ukraina, wigry, jubilat, damki). Na tych rowerach pokonają 3,5 km trasy drogą gruntową. W piachu, błocie i fragmentami pod górę. W kolejnych etapach był test wiedzy o historii najnowszej, rowerach i zasadach ruchu drogowego. Na koniec jazda sprawnościowa po specjalnie przygotowanym torze.
Stara szkoła
Drewniana szkoła w Wiązownicy Kolonii trwa nadal, mimo iż przetrwała dwie wojny i czasy komunizmu. I kiedy wydawało się, że jej dni zostały policzone, w ławkach ponownie zasiedli tutaj uczniowie. Daliśmy jej drugie życie. W naszej świadomości ten budynek istniał od zawsze, większość przedstawicieli lokalnej społeczności, to właśnie tutaj stawiała pierwsze szkolne kroki. Kiedy uczniów definitywnie zabrano do placówki w sąsiedniej miejscowości, klasy wypełniła grobowa cisza. Żeby ponownie tchnąć życie w ten budynek, potrzeba było cudu.
Kiedy obejmowałem funkcję sołtysa, poczułem, że jestem w pewnym sensie odpowiedzialny za infrastrukturę w mojej miejscowości. W swoim zamyśle nie pozostałem sam, od początku wspierali mnie ludzie, którym na sercu leży dobro naszej małej ojczyzny. I choć padały sugestie, by starą szkołę rozebrać, zadecydowaliśmy inaczej. Własnym sumptem załataliśmy dziury w dachu i zadbaliśmy o obejście. Z czasem narodził się pomysł, aby urządzić tutaj retro-klasę.
Zamysł się powiódł. W wyremontowanym pomieszczeniu zamontowano starą tablicę, biurko i fotel wieloletniego kierownika tej placówki. Klasę wypełniają stare, przedwojenne ławki, organizujemy warsztaty pisania stalówką i gęsim piórem. Ponadto wyeksponowano tu wiele pomocy naukowych i plansz, które pamiętają czasy Piłsudskiego, Bieruta, Gomułki, Gierka czy Wałęsy.
W niedalekiej perspektywie mamy plan na remont kolejnej sali, w której wyeksponujemy bardzo ciekawe pomoce naukowe. Poza tym chcemy, by nasza stulatka stała się miejscem, w którym cyklicznie będą odbywały się atrakcyjne zajęcia. Pomysłów jest wiele, z pewnością nie damy lokalnej społeczności zapomnieć o naszej wiązownickiej placówce.
Nie ma nudy, jest cajon!
Co zrobić, żeby zaktywizować lokalne środowisko? Jak wpłynąć na dzieciaki, by odeszły od telewizorów i komputerów? Czym do siebie zwabić nawet największych piecuchów? W 2014 roku znaleźliśmy na to sposób, bowiem odkryliśmy… cajon.
To głos serca wiejskich dzieciaków, które często się nudzą i narzekają, że nic się nie dzieje. Projekt ten spowodował, że na każdym jego etapie w ferworze działań uczestniczyła szeroka grupa zainteresowanych. Młodzi ludzie mogli odkrywać i rozwijać swoje pasje. Główne założenia programowe były takie, iż grupka dzieci i młodzieży pod okiem trenerów tworzyła od podstaw cajon, czyli skrzynkę perkusyjną. Jest to drewniany instrument pochodzący z Afryki. Po zrobieniu skrzynek kolejna grupa je malowała w ludowe i tradycyjne wzory, a jeszcze inna grupa szyła pokrowce. Były instrumenty, musiała więc być i muzyka. Dlatego projekt zakładał organizację cyklu warsztatów gry na cajonach.
Celem głównym projektu było przede wszystkim rozwinięcie zdolności pracy w grupie, która polegała na łączeniu ze sobą elementów kultury, sztuki i nowych technologii. Uczestnicy poprzez aktywny udział w każdym procesie tworzenia projektu posiedli nowe umiejętności, choćby takie jak: projektowanie, budowa, dobór materiałów, obsługa narzędzi, szycie, gra na instrumencie, pisanie krótkich tekstów, robienie zdjęć, filmów, nagrywanie dźwięku, obróbka i umieszczanie stworzonego materiału w internecie. Młodzi ludzie zaczęli wierzyć we własne siły i nierzadko odkryli w sobie nowe talenty. Przezwyciężyli marazm i dali przykład innym do aktywnego spędzania czasu.
Eko Festyn
To nasza odpowiedź na ogólny trend organizowania imprez plenerowych. Za przygotowanie przedsięwzięcia, które w naszym kalendarzu istnieje od 6 lat odpowiadają Stowarzyszenie Dolina Kacanki i sołectwo Wiązownica-Kolonia przy współpracy z gminą Staszów i Staszowskim Ośrodkiem Kultury. Idea tego spotkania jest taka, że poprzez liczne konkursy, zbiórkę elektro-śmieci i rodzinne konkurencje promujemy ekologię i zrównoważony rozwój. Od 2013 roku, kiedy po raz pierwszy zorganizowano Eko Festyn, do tej pory zebrano ponad 6 ton elektro-śmieci i blisko 20 kg baterii. W tym roku zebrano niemal tonę elektro odpadów (960 kg) i 6 kg baterii. Dzięki wsparciu wielu instytucji i organizacji przekazano nagrody dla kilkuset osób, które w ten sposób pogłębiły swoją ekologiczną wiedzę.
Eko Festyn zawsze skupia szeroką rzeszę okolicznych mieszkańców. To czas rodzinnego świętowania, czas artystycznych prezentacji i wszelakich rozrywek. W tle cały czas „krząta się” duch ekologii, przemycamy treści związane z ochroną środowiska, a dla osób zaangażowanych w konkursy i zbiórkę elektro-śmieci zawsze mamy wiele upominków. Kolejna impreza tego typu już za rok więc warto już teraz zbierać elektro-śmieci, aby podczas kolejnego Eko Festynu mieć szansę na wygraną w postaci na przykład 120-litrowego kosza na odpady.
Nowe życie starej zlewni
Mamy w Wiązownicy budynek po dawnej zlewni mleka. Nie jest tajemnicą, że dziś spółdzielnie mają podpisane kontrakty z konkretnymi hodowcami i mleko odbierają bezpośrednio z gospodarstw. Zlewnie nikomu już nie są potrzebne. W wielu miejscowościach obiekty te mają nowych właścicieli, poprzerabiano je na sklepy, punkty usługowe, a nawet mieszkania. Tymczasem nasza zlewnia była… niczyja.
30-arowa działka i znajdująca się na niej była zlewnia mleka zlokalizowane są w bezpośrednim sąsiedztwie działki szkolnej, czyli miejsca, gdzie od 1909 roku istniał budynek szkoły i cały plac wokół służył nauczycielom i uczniom. Przed wybudowaniem szkoły był to teren gromadzki, z którego mogli korzystać wszyscy mieszkańcy wsi. W latach siedemdziesiątych rozpoczęła się budowa zlewni mleka należącej do Spółdzielni Mleczarskiej w Staszowie. Większość prac miała charakter czynu społecznego i zlewnia powstawała dzięki okolicznym mieszkańcom. Było to w czasach, kiedy Wiązownica Kolonia była siedzibą Gromadzkiej Rady Narodowej, którą przez kilka lat prowadził mój dziadek Witalis Stawiarz. Wzięliśmy sprawę w swoje ręce i doprowadziliśmy do sytuacji, w której budynek przeszedł na własność gminy Staszów.
Od tej pory rozpoczęły się starania o remont i zagospodarowanie tego miejsca na przestrzeń dla wiejskiej młodzieży. Podczas jednej z wizyt studyjnych młodzi ludzie ze Stoczka Łukowskiego w ramach projektu realizowanego przez Inkubator Kreatywności Społecznej, pomalowałi front zlewni i w ten sposób zainspirowali „naszych” do większego działania.
Podczas zebrania w sprawie funduszu sołeckiego grupka młodzieży przegłosowała wniosek o przeznaczenie 5000 zł na zakup materiałów na remont zlewni oraz 3800 zł na sprzęt sportowy. Sami zdeklarowali się wykonać prace remontowe. Kilka tygodni temu w głosowaniu w sklepach Tesco Stowarzyszenie Dolina Kacanki zajęło I miejsce z projektem „Nowe życie starej zlewni” – tytuł jednego z artykułów o zlewni na WW J. Na remont i wyposażenie oraz działania promocyjne otrzymaliśmy 5000 zł. Zapowiada się zatem pracowity rok i spektakularne efekty.
Rodzina
Mam to szczęście, że moja żona Wiola też działa społecznie. Śmiejemy się, że weszła w to, ponieważ widząc moje zaangażowanie, nie chciała, abym zarobił się na śmierć. Postanowiła pomóc. Zaczęła wyjeżdżać na szkolenia, na warsztaty i zwyczajnie połknęła bakcyla. Dwukrotnie byliśmy w Marózie na Spotkaniach Organizacji Działających na Obszarach Wiejskich, gdzie zetknęła się z pozytywnymi wariatami z całej Polski. Okazało się, że nie jesteśmy jakimiś odszczepieńcami, że warto działać, że warto się w taki sposób realizować. Ma sporo fajnych pomysłów, które z sukcesem realizuje. Przez wiele lat akceptowała moje społecznikostwo, którego pokłosiem stała się także moja praca zawodowa. Jest jeszcze Blanka, nasza córka, którą zawsze mamy przy sobie. Jeździ z nami na warsztaty, bawi się w pomaganie przy wszystkich naszych inicjatywach i daje nam siłę do tego, by mierzyć się z kolejnymi wyzwaniami.
od redakcji: Artykuł pochodzi z portalu witrynawiejska.org.pl. Dziękujemy Fundacji Wspomagania Wsi za zgodę na jego zamieszczenie w portalu ngo.pl.
Źródło: witrynawiejska.org.pl
Redakcja www.ngo.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy.