Skomplikowana materia Podlasia. Jak odzyskujemy pamięć o bieżeństwie?
Dzieje Podlasia, jego wielokulturowość, niuanse językowe to wyzwanie nawet dla osób, które mieszkają tu na co dzień. Niełatwo to ogarnąć, a co dopiero zrozumieć dla przeciętnego Polaka, który o Podlasiu usłyszał przy okazji bonu turystycznego. Jak więc przybliżać lokalną historię osobom z zewnątrz, a jednocześnie włączać w działania mieszkańców Podlasia? Stowarzyszenie na rzecz Dialogu Tropinka ma na to pomysł – pisze o nim Grażyna Chyra.
Zobaczyć przeszłość
Obok wielkoformatowych, czarno-białych zdjęć, które zawisły pod koniec zeszłego roku na dawnym budynku gminy w centrum Narewki, trudno przejść obojętnie. Ze zdjęć patrzą na nas poważne, niekiedy nawet smutne twarze. Całe rodziny. Tuż obok fotografii znajdują się informacje o tym, co oznacza termin „bieżeństwo”, kim byli bieżeńcy oraz relacje osób, które zachowały o tych wydarzeniach pamięć. Ktokolwiek trafi pierwszy raz do Narewki, chcąc nie chcąc zatrzymuje się przy nich. Przygląda się, czyta, czasami zamyśla się.
Na stronie Tropinki, stowarzyszenia, które zainicjowało utworzenie tej plenerowej wystawy, czytamy tak: „Chcieliśmy, żeby historia bieżeństwa zaistniała w przestrzeni publicznej. Żeby obrazy związane z „zapomnianym uchodźstwem” pojawiły się w życiu codziennym przechodniów, mieszkańców Narewki, turystów”. No właśnie – turystów. Okazuje się, że osoby odwiedzające nasz region praktycznie nic o tym ważnym doświadczeniu historycznym nie wiedzą. Często dopiero na miejscu dowiadują się o masowym uchodźstwie z terenów Podlasia. Albo i nie. Bo skąd?
Na co dzień stykam się z bardzo wieloma turystami, którzy kompletnie nie mają pojęcia, czym było bieżeństwo, co to słowo oznacza, czego dotyczyło. W ogólnodostępnych podręcznikach w ogóle się o tym nie wspomina, więc poza województwem podlaskim ten temat jest nieznany
– opowiada z przejęciem Katarzyna Bielawska z Galerii im. Tamary Sołoniewicz w Narewce, członkini Stowarzyszenia na rzecz Dialogu Tropinka.
Dotknąć historii
Sama wystawa, choć przyciąga uwagę, nie jest jedynym sposobem, w jaki mieszkańcy chcą mówić o swojej historii. W sierpniu tego roku Teatr Chodzony zorganizował spacer ulicami Narewki, podczas którego inscenizowane były sytuacje i dylematy tutejszych mieszkańców w 1915 roku, kiedy zbliżał się front I wojny światowej.
– Temat bieżeństwa był przez wiele lat przemilczany. Dzisiaj wraca także za sprawą między innymi Anety Prymaki-Oniszk, która napisała o tym wspaniałą książkę. Przestajemy milczeć na ten temat – mówiła Paulina Wasiluk w programie TVP Białystok „Gość Obiektywu” w przeddzień spaceru.
15 sierpnia, w upalne popołudnie pod Galerią im. Tamary Sołoniewicz w Narewce, skąd ma wyruszyć spacer, zbiera się całkiem spory tłum. Ciągle przychodzą nowe osoby, zaciekawione niecodzienną propozycją. Organizatorzy przecierają oczy ze zdumienia widząc, jak dużym zainteresowaniem cieszy się to wydarzenie. Biorą w nim udział zarówno tutejsi, jak i turyści. Skąd w małej Narewce nagle tak dużo turystów?
– O spacerze dowiedziałem się chyba z mediów społecznościowych. Wcześniej miałem ogólną wiedzę o bieżeństwie. Kilka lat temu wyszła książka o tym i wówczas temat zaistniał w szerszym odbiorze społecznym. Nie znałem jednak szczegółów. Dowiedziałem się ich dopiero w trakcie spaceru – przyznaje jeden z uczestników spaceru, który przyjechał na Podlasie z Warszawy.
Zaraz dodaje, że „opowiadanie historii w ten sposób to bardzo atrakcyjna dla odbiorcy forma. Historia opowiedziana z perspektywy konkretnych osób pozwala lepiej wyobrazić sobie i wczuć w to, co myśleli i czuli ówcześni mieszkańcy Podlasia. Taki spacer pozwala na lepsze poznanie tematu bieżeństwa i jeszcze lepiej uzmysławia różnorodność oraz złożoność społeczno-kulturowo-religijną Podlasia”. Podobnie myślą inni uczestnicy wydarzenia, bo tuż po spacerze można było usłyszeć niecierpliwe pytania do członkiń Teatru Chodzonego „Kiedy następny taki spacer? Chętnie przyjdziemy!”
Paulina Wasiluk, która wcieliła się podczas spaceru między innymi w rolę „baćki” Timofieja, przyznaje, że przedstawione sceny były inspirowane autentycznymi relacjami bieżeńców, głównie tymi spisanymi i opublikowanymi przez czasopismo „Niwa” w książce „Bieżeńcy 1915” oraz zasłyszanymi w rodzinach historiami. Być może właśnie dlatego spacer był odebrany bardzo dobrze i wspomnienie o nim zostało w uczestnikach na długo. Dialogi w scenach były mówione „po swojemu”, co dodało autentyczności i nadało specyficznego dla regionu kolorytu oraz unikalności.
Praca z pamięcią
Mimo ciężaru dramatycznych przeżyć sprzed 110 lat, temat bieżeństwa jest cały czas podejmowany w różnych działaniach. Po co?
– Chcemy pokazać, zwłaszcza młodym ludziom, co kiedyś się wydarzyło i skąd pochodzimy. Właśnie to buduje naszą tożsamość - podkreśla Paulina Wasiluk.
Podobnie myśli Aneta Prymaka-Oniszk, autorka głośnej publikacji „Bieżeństwo 1915. Zapomniane uchodźstwo”, która lokalnie prowadzi warsztaty pracy twórczej z pamięcią, działa także w Stowarzyszeniu na rzecz Dialogu Tropinka. W gminach powiatu hajnowskiego zbierają są grupy osób, które chcą zagłębiać się w osobiste historie swoich rodzin czy miejscowości, szukać informacji, łączyć fakty, rekonstruować przeszłość. Chcą pracować z pamięcią.
Pomysł na te warsztaty wziął się trochę ze spotkań autorskich oraz z listów, w których ludzie pisali, że bardzo chcieliby zabrać się za swoje rodzinne historie, ale nie wiedzą, od czego zacząć. Podczas swojej pracy reporterskiej od wielu lat rozmawiam z ludźmi, zbieram wspomnienia, nagrywam relację, często pracuje z ludźmi starszymi, ale też z ich dziećmi czy wnukami. Obserwuję więc, co sprzyja przypominaniu i snuciu powieści, jak wspierać ten proces
– tak o warsztatach opowiada Aneta Prymaka-Oniszk.
Skomplikowana materia zachęca do spotkań
W ciemne, jesienne popołudnie w czytelni Miejskiej Biblioteki Publicznej w Hajnówce pali się światło. Z ulicy nie widać nic więcej. Wchodzący do czytelni gość mógłby mieć wrażenie, że oto odbywa się właśnie jakaś rodzinna uroczystość. Stoły zasłane obrusem, herbata, przekąski, serdeczne uśmiechy, a przede wszystkim żywe rozmowy osób siedzących przy stole. Tak właśnie wygląda praca warsztatowa. Często najważniejsza jest właśnie rozmowa, czasem nawet samo spotkanie. To one uruchamiają wspomnienia, chęć dzielenia się opowieścią z innymi, dawanie cennych wskazówek w badaniach przeszłości. To w takiej przestrzeni rodzą się nowe pomysły i zawiązują się rozwojowe inicjatywy.
Na warsztatach spotyka się ludzi, są rozmowy, wymiana doświadczeń – a to otwiera głowę na stare i nowe sprawy. Do tego Aneta opowiada o swoim warsztacie pracy – profesjonalnej dziennikarki, mocno związanej z Podlasiem. Dzieli się refleksją jedna z uczestniczek pracy twórczej z pamięcią: – Ja dzięki temu zrozumiałam, że dokumentowanie historii nawet małych społeczności może okazać się w przyszłości ważnym źródłem informacji dla historyków czy szerzej – pasjonatów szperania w przeszłości oraz to, że takie dokumentowanie może mieć różną formę: pisaną, graficzną czy inną. Wszystko to razem, co dzieje się na warsztatach, może pozwoli lepiej rozumieć Podlasie, które jest bardzo skomplikowaną materią. Nawet dla kogoś, kto stąd pochodzi
Ostatnie spotkanie cyklu warsztatowego odbędzie się 16 grudnia, także w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Hajnówce. W grudniu czekamy na premierę spektaklu opartego na bieżeńskich historiach. Sporo tych spotkań. Niech tylko pojawią się ludzie. Tropinka zadba o dialog.
Materiał powstał w ramach projektu „NGO Media Hub. Podlasie”, który został dofinansowany z programu Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach Rządowego Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich PROO na lata 2018-2030 w Priorytecie 3 – Rozwój instytucjonalny lokalnych organizacji strażniczych i mediów obywatelskich.