Squatting (spolszczone: skłoting) to w Europie Zachodniej zjawisko popularne i dość powszechne. Polega na nielegalnym zajęciu, zasiedleniu pustostanu lub całych kompleksów opuszczonych budynków. W Hiszpanii, Holandii, Danii czy Szwajcarii możemy znaleźć zaskłotowane ulice i kwartały bądź całe zespoły kamienic – tak jak w Wielkiej Brytanii czy Norwegii.
Na skłotach zatrzymują się często z Europy
Środkowo-Wschodniej, jadące na Zachód do pracy. To pozwala im
oszczędzać wydatki związane z wynajmem mieszkania czy pokoju.
Nie samą pracą u podstaw jednak skłot żyje. Za bogatą ideą
skłotowania stoi również chęć mieszkania w „jednolitej”
społeczności, skalibrowanej według określonego stylu życia oraz
wspólnej wizji świata. Wbrew niektórym opiniom, nie ma to jednak
nic wspólnego z sektą. Te dwa zjawiska łączy jedynie (złośliwi
powiedzą „aż!”) ta sama litera początkowa s. Pomijając już fakt, że
sekty mają wyłącznie charakter religijny bądź wyznaniowy, to
sprawowana w nich władza jest wybitnie autorytarna. Już te dwa
argumenty stanowią silne zaprzeczenie idei skłotu. Skłot (z
wyjątkami od reguły) jest oparty na zasadach wolnościowych, gdzie
priorytetem jest poszanowanie drugiego człowieka bez względu na
kolor skóry, orientację seksualną, wyznanie, płeć czy status
społeczny. Decyzje podejmowane są poziomo na zasadzie wspólnego
konsensusu – nie w hierarchii pionowej, bez centralizacji. Jak
mówią mieszkańcy i mieszkanki skłotów, ta filozofia podejmowania
decyzji wynika z przekonania, że hierarchia zazwyczaj idzie w parze
z opresją i dyskryminacją wynikającą z posiadanej władzy. Władzy,
która daje szerokie pole do popisu manipulacji i upokorzeniu.
Zatem, gdy jedni i jedne skłotują z czysto użytecznych powodów,
drudzy i drugie upatrują w tym możliwość stworzenia choćby
namiastki alternatywnrgo społeczeństwa.
Owa chęć życia i mieszkania w takiej wspólnocie (obok
ideologii i/lub warunków ekonomicznych) jest jednym z fundamentów
skłotowania. Szczególnie cenną zaletą takiej społeczności o
zbieżnych dążeniach autonomicznych jest jej nieprzypadkowość i,
nazwijmy to, antymasowość, gdzie najważniejsza jest wolność
jednostki i relacje międzyludzkie. Gdzie nie jesteśmy anonimowymi
lokatorami mijającymi się tylko na klatkach schodowych, ale zwartą
grupą ludzi świadomych swoich wspólnych relacji i odpowiedzialnych
za swoje czyny. To utopia, ale kolejne próby tworzenia społeczności
alternatywnych, antysystemowych do tej utopii zbliżają.
Źródło: inf. własna