Na prace społeczne skazuje się z różnych przyczyn. Student chciał ukraść znak drogowy, babcia kradła prąd, facet ukradł złom albo jechał na rowerze po pijaku. Takich kar będzie jednak więcej, bo zmieniły się przepisy dotyczące wyroków ograniczania wolności. I to może być nowa rola NGO.
O jaką rolę chodzi? O taką, jaką pełni Stowarzyszenie Pomocy „Ludzie Ludziom”. Pełni ją od 2007 roku, więc jest absolutnym pionierem w kwestii organizowania i nadzorowania prac na cele społeczne przez skazanych. Przejmuje od kuratorów osoby, którym zasądzone zostały godziny pracy na rzecz społeczeństwa, i szuka miejsc, w których taka praca będzie przydatna. No i nadzoruje tę pracę, bo zdarza się, że nie ma wielkiej woli w skazanym, by ją wykonywać. Nie chcą, nie mogą, lenią się, zaniedbują. Ale, jak mówi Ewa Humienna, ze stowarzyszenia, w jej organizacji wiedzą, jak sobie z tym radzić.
– Od blisko dwudziestu lat prowadzimy Dom Socjalny dla Mężczyzn dla osób opuszczających zakłady karne. Wiemy więc, jak rozmawiać z ludźmi po wyrokach wszelkiej wysokości i rodzaju. Dlatego zabraliśmy się za organizację prac na cele społeczne dla skazanych – opowiada. – No i dlatego, że w toku naszej pracy zobaczyliśmy, jak często jest to lepsze rozwiązanie niż więzienie, niż pozbawianie wolności.
NGO lepiej się nadają
Dobra wiadomość jest taka, że w związku ze zmianami w przepisach Kodeksu Karnego wprowadzonych 1 lipca 2015 roku, skazanych na prace społeczne będzie więcej. – Praktycznie zlikwidowano kary w zawieszeniu. Często zdarzało się, że jedna osoba miała takich kar zasądzonych kilka (a dwoje rekordzistów nawet po 27 razy) i nic z tego nie wynikało. Teraz sądy w wielu sytuacjach, gdzie byłaby orzeczona kara w zawieszeniu, będą stosowały właśnie to rozwiązanie, czyli karę w postaci prac społecznych – mówi Marek Solon-Lipiński, ekspert w Departamencie Strategii i Funduszy Europejskich Ministerstwa Sprawiedliwości.
W związku z tym będzie trzeba znaleźć dla skazanych więcej miejsc, w których ich praca się przyda. Bardzo pomocne mogą być w tej sytuacji organizacje trzeciego sektora, które charakteryzuje nieszablonowe działanie i bardzo często znacznie bliższy, lepszy kontakt z sąsiedztwem czy z instytucjami publicznymi. NGO łatwiej i szybciej niż kuratorzy znajdą takie miejsca, gdzie kary będą mogły się odbywać. Organizacje często też dysponują doświadczeniem w pracy z osobami wykluczonymi społecznie, bo gro skazanych boryka się z takim właśnie problemem.
Tak było w 2007 roku we Wrocławiu. Zastępca kuratora okręgowego w Sądzie Okręgowym we Wrocławiu, Grzegorz Miśta opowiada, że współpraca kuratorskiej służby sądowej ze Stowarzyszeniem Pomocy Ludzie Ludziom, zrodziła się spontanicznie. W stolicy Dolnego Śląska brakowało wówczas podmiotów gotowych przyjmować do pracy osoby skazane przez sądy na prace społeczne.
– Tę lukę doskonale wypełniła oferta stowarzyszenia – mówi kurator. – Jesteśmy z tej współpracy bardzo zadowoleni. Stowarzyszenie jest dla kuratorów sądowych profesjonalnym partnerem w procesie organizowania wykonywania kar ograniczenia wolności. Pracownicy tego podmiotu mając wieloletnie doświadczenie w pracy z osobami zagrożonymi wykluczeniem społecznym wnoszą do systemu wykonywania kar autorskie metody pracy – dodaje.
– Wybraliśmy to stowarzyszenie w wyniku procedury konkursowej – dodaje zastępca dyrektora Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych Urzędu Miejskiego Wrocławia, Jadwiga Ardelli-Książek. – Jego przedstawiciele zaprezentowali nam najciekawszą ofertę pod względem merytorycznym, ujmując te zagadnienia, o które nam chodziło, czyli organizację i nadzór prac społecznych, ale także prowadzenie działań korekcyjno-edukacyjnych.
– Przykład współpracy Stowarzyszenia Pomocy Ludzie Ludziom we Wrocławiu z wymiarem sprawiedliwości pokazuje, że NGO mogą doskonale uzupełnić działania personelu sądowego – przekonuje Grzegorz Miśta. – Kuratorzy sądowi działają w ramach ściśle określonych w przepisach procedur. Ich działania cechuje zatem stosunkowo wysoki poziom formalizmu. Tymczasem organizacje pozarządowe mogą wspierać kuratorską służbę sądową w oddziaływaniach o charakterze wychowawczym, stosując mniej formalną komunikację i procedury. Niebagatelne znaczenie ma także możliwość realizacji projektów – dodaje.
Tak było na przykład w ramach projektu „Zaaprobowani”. Stowarzyszenie Pomocy „Ludzie Ludziom” umożliwiło grupie około stu skazanych na karę ograniczenia wolności współpracę z doradcą zawodowym, psychologiem, prawnikiem. Skazani otrzymali również wsparcie rzeczowe i porady.
– Takie kompleksowe podejście wychodzi naprzeciw celom kary. Ma ona bowiem z jednej strony umożliwić skazanym naprawienie wyrządzonych krzywd, z drugiej strony ma także mieć walor wychowawczy i readaptacyjny – przekonuje kurator.
Jak to działa?
Stowarzyszenie Pomocy „Ludzie Ludziom” rozwiązuje sprawy kompleksowo. Na przykład, gdy trafia się kobieta skazana za kradzież prądu, to ludzie z organizacji pomagają rozwiązać problem zadłużenia rodziny. Bo w trakcie rozmowy okazuje się, że proceder kradzieży prądu dziedziczony jest w tej rodzinie z babci na matkę, a z matki na córkę.
– Dziś ta pani pracuje na trzy czwarte etatu jako pomoc kuchenna i jest przeszczęśliwa. Gdy trafiła do nas, była bezrobotna i zadłużona – mówi Ewa Humienna.
Ci, którzy chcą pomocy, chcą zmienić swoje życie, otrzymują w Stowarzyszeniu wsparcie wszelkiego rodzaju. Od 2007 do 2014 roku w ramach „Programu Prac Społecznie Użytecznych PER SALDO””, wsparcie rzeczowe otrzymało już 731 osób, merytoryczne – 1553. W tym samym czasie Stowarzyszenie zagospodarowało już prawie 2000 osób skazanych na prace społeczne. Ale liczbą, która o mierzalnych wymiarach pracy organizacji mówi najwięcej, jest suma oszczędności dla budżetu państwa z tytułu zastosowania tychże kar nieizolacyjnych. Wyniosły one osiem milionów osiemset tysięcy złotych.
Za tymi liczbami kryje się mozolna praca. Bo skazani często już na poziomie wypełniania kwestionariusza osobowego odmawiają współpracy. To jest zresztą najczęstszy problem – niechęć i bunt. Jak rozwiązuje się w Stowarzyszeniu ten problem.
– U nas jest krótka piłka, stosujemy takie zasady, jak w naszym Domu Socjalnym dla Mężczyzn – opowiada Ewa Humienna. – We wszystkich kwestiach, przewinieniach, zaniedbaniach, dyscyplinujemy kilka razy, a potem kierujemy tę osobę do kuratora. Wielu woli pracować z nami niż pójść do więzienia. Choć są i tacy, co wolą jednak siedzieć za kratkami – przyznaje.
Jedną z największych zalet Stowarzyszenia jest elastyczność w poszukiwaniu instytucji, w których będą realizowane prace społeczne. Zazwyczaj są to placówki edukacyjne, jak przedszkola, żłobki, szkoły, ale też i zdrowotne, czyli przychodnie i szpitale. Skazani malują, remontują, sprzątają, odśnieżają albo walczą ze skutkami powodzi lub zalań.
– Jeśli osoby wykonujące karę mają jakieś szczególne umiejętności, to w miarę potrzeb je zagospodarowujemy. Pierwszy pan, który do nas trafił w 2007 roku, po odbyciu kary został zatrudniony na stanowisku konserwatora w przedszkolu. A był skazany za kradzież złomu. To jest, nota bene, najsurowiej karane przestępstwo pośród tych, za które skazuje się na prace społeczne – wyjaśnia Ewa Humienna.
Do Stowarzyszenia trafiało też mnóstwo osób skazanych za jazdę rowerem pod pływem alkoholu. Było też mnóstwo takich, którzy skazywani byli za takie niewielkie przewinienia na karę bezwzględnego więzienia.
– Obserwowaliśmy, jak ludzie, zwłaszcza młodzi, wychodzą po pół roku odsiadki bardziej zdemoralizowani niż ci, co siedzieli po piętnaście lat. Wtedy zdaliśmy sobie sprawę, jak ważnym elementem systemu resocjalizacji powinny być kary nieizolacyjne. I postanowiliśmy się nimi zająć – wyjaśnia Ewa Humienna.
Uczą ich pracy
Skazani, którzy trafiają do Stowarzyszenia Pomocy Ludzie Ludziom, przystępując do pracy, muszą być trzeźwi. Badani są też na obecność narkotyków. Uzależnieni stanowią poważną część ich podopiecznych.
I tu też ujawnia się ludzka twarz trzeciego sektora w zajmowaniu się tymi ludźmi, bo wszystkim, którzy chcą, którzy potrzebują, stowarzyszenie załatwia terapię. Zajmuje się człowiekiem, a nie grupą ludzi. Jest możliwość rozmowy, jest możliwość nawiązania więzi, ale bywa, że dochodzi do ostrej rozmowy.
Jako inne zalety Marek Solon-Lipiński wylicza odciążenie kuratora na pewnym polu działań, by mógł on się skupić na innych elementach swojej pracy, uproszczenie procedur w kontaktach ze skazanymi i tym samym zmniejszenie biurokracji, no i dodatkowe wsparcie pozyskiwane dla skazanych przez NGO.
– Dla wielu osób wykonywanie prac na cele społeczne stanowi swoisty staż pracy, bo przychodzą tacy, którzy nigdy w życiu nie trzymali w rękach ścierki, nie zamiatali podłogi – mówi Ewa Humienna. – Czasem to jest kwestia tego, że nie było nikogo, kto by im to pokazał. Kto nauczyłby ich wartości i szacunku do pracy. A w zasadzie to uczą ich tego na przykład dyrektorzy placówek, do których ich odsyłamy. Doradzają, pokazują, ale i wymagają. Aż do skutku.
Bywają niepowodzenia. Jak na przykład wtedy, gdy jedna z placówek wynajęła za duże pieniądze kontenery na gruz na godziny, a ekipa, która miała ów gruz do nich wrzucać, się nie pojawiła. Ale więcej jest korzyści. Jak na przykład wtedy, gdy student skazany za usiłowanie kradzieży znaku stop, świetnie odnalazł się w pracy w przedszkolu.
– Albo wtedy, gdy nasi podopieczni jeszcze przez kilka tygodni po zakończeniu kary chodzą do miejsc pracy, żeby dokończyć rozpoczęte zadania. Jesteśmy wtedy niezmiernie dumni, gdy zamieniają się ze skazanych w wolontariuszy – mówi Ewa Humienna.
A kurator Grzegorz Miśta chwali, że rozwiązania stosowane we Wrocławiu są uznawane w naszym kraju jako modelowe.
– W Toruniu i Białymstoku Fundacja Court Watch uruchomiła w tym roku Centra Sprawiedliwości Naprawczej, których jednym z podstawowych zadań ma być organizacja procesu wykonywania kary ograniczenia wolności we współpracy z kuratorską służbą sądową – wyjaśnia kurator. – Pracownicy tych Centrów korzystają z doświadczeń Stowarzyszenia Pomocy Ludzie Ludziom i wrocławskich kuratorów sądowych. NGO mogą być nie tylko „podwykonawcą” usługi, ale podmiotem zaangażowanym na zasadach partnerskich, z dużym poczuciem sprawstwa i odpowiedzialności za realizację pożądanych efektów. Strategia modernizacji przestrzeni sprawiedliwości w Polsce na lata 2014-2020 wiąże duże nadzieje z udziałem organizacji pozarządowych w działaniach jej sygnatariuszy.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)