Samorząd powstał po to, aby lepiej zarządzać państwem
- Trudno mi ocenić, kto jest ważniejszy – administracja centralna, czy samorządy, bo wszyscy jesteśmy po to, aby budować państwo demokratyczne – w ten sposób prof. Jerzy Regulski powitał uczestników konferencji „Samorząd terytorialny w Polsce a implementacja prawa wspólnotowego i polityka regionalna Unii Europejskiej – szanse i wyzwania”, zorganizowanego przez Fundację Rozwoju Demokracji Lokalnej (FRDL) 11 marca 2005 w Warszawie.
Konferencja była podsumowaniem i przedstawieniem rezultatów
pilotażowego projektu "Samorządowe Ośrodki Europejskie" realizowanego przez FRDL we
współpracy z Agencją Współpracy Międzynarodowej Związku Gmin Holenderskich VNG International, a
także okazją do dyskusji na temat kondycji polskiego samorządu w 15 lat po przeprowadzeniu reformy
samorządowej oraz wyzwań jakie się pojawiły przed samorządem terytorialnym po wstąpieniu Polski do
UE
Zdaniem Danuty Huebner, Komisarz ds. polityki regionalnej, to właśnie
wejście do Unii Europejskiej było ostatnim akordem, który prawdziwie upodmiotowił polskie smorządy.
- Samorządy mogą już nie tylko marzyć o samodzielności, ale mogą poczuć się do końca gospodarzami,
odpowiedzialnymi za to, co się u nich dzieje, ponieważ mogą sięgnąć po środki europejskie -
przekonywała D. Huebner, dodając, że ze strony polskiej wszystko co było konieczne do tego, aby
nasze wejście do UE zostało dobrze wykorzystane, zrobiono na czas. - Jest oczywiście problem z
nadmiarem projektów wobec ograniczonych jeszcze funduszy. Rozumiem, że dla wielu gmin może to być
dramat, gdy nie wszyscy, którzy na to liczyli dostaną środki, ale przecież przed nami jeszcze wiele
lat korzystania z funduszy Unii Europejskiej i myślę, że powoli te pomysły na lepsze życie zostaną
jeszcze wykorzystane.
Komisarz Danuta Huebner przedstawia zebranym obecny stan prac nad nową unijną polityką spójności oraz jej podstawowe założenia. Obecnie toczą się negocjacje budżetowe, w których po raz pierwszy biorą udział przedstawiciele 25 państw europejskich, co sprawia, że rozmowy są trudne.
- Niezwykle istotne w tym wszystkim jest nie tylko to, aby zapewnić odpowiednią ilość środków odpowiadających ambicjom politycznym w Europie, ale także, aby decyzje zapadały szybko, w czerwcu, żeby mogło nastąpić gładkie przejście z obecnego budżetu do nowej perspektywy finansowej - wyjaśniała D. Huebner.
Równolegle toczą się negocjacje dotyczące kształtu polityki w sensie
prawnym (regulacje te nie mogą być przyjęte, dopóki nie wiadomo ile środków będzie do dyspozycji)
oraz konsultacje z państwami członkowskimi na temat strategicznych priorytetów polityki
regionalnej. Do tej pory konsultacje zakończyło 16 krajów. W maju konsultacje mają się skończyć, a
następnie Komisja przystąpi do uzgadniania priorytetów narodowych. Punktem wyjścia do tych ustaleń
mają być Narodowe Plany Rozwoju. Późną jesienią z kolei mają się odbyć negocjacje dotyczące
programów operacyjnych.
- Jeśli ten kalendarz zostanie zachowany, to pozwoli na łagodne przejście do nowej perspektywy
finansowej - mówiła Danuta Huebner.
W nowej polityce spójności Komisja Europejska pragnie się skupić na
trzech najważniejszych sprawach: tworzeniu nowych miejsc pracy, dobrych jakościowo i trwałych;
modernizacji, która powinna być szczególnie interesująca dla polskich samorządów ciągle cierpiących
na głód inwestycji oraz wspieraniu innowacyjności.
- W Europie jest niedostateczny duch innowacyjności - stwierdziła D. Huebner. - Jest to między
innymi związane ze starzeniem się społeczeństw europejskich, które przez to są bardziej
zachowawcze, coraz mniej otwarte na zmiany i konserwatywne.
W nowej polityce spójności wyznaczono także trzy grupy, które
będą traktowane priorytetowo przy rozdziale środków. Najwięcej pieniędzy (78% wszystkich środków
funduszu spójności) Komisja Europejska ma zamiar przeznaczyć na tzw. konwergencję (spójność), czyli
dla najuboższych regionów na pokonywanie barier rozwojowych, podniesienie konkurencyjności oraz
innowacyjność. Regiony zamożniejsze mogą skorzystać ze środków przeznaczonych na podniesienie
konkurencyjności oraz zatrudnienia (17%), zaś reszta funduszy (4%) ma być przekazywana na projekty
z zakresu europejskiej współpracy transgranicznej i wymiany doświadczeń między regionami.
Zdaniem D. Huebner tak pomyślana nowa polityka spójności ma szanse się
utrzymać podczas negocjacji międzyrządowych.
Komisarz zwróciła jednak uwagę, że mówiąc o wykorzystaniu funduszy strukturalnych, mówimy tak naprawdę o inwestycjach, a nie o pieniądzach wykorzystywanych na bieżące "łatanie dziur".
- Będzie to miało sens, jeśli na poziomie lokalnym powstaną strategie - mówiła D. Huebner. Jej zdaniem konieczna jest mobilizacja i wykorzystanie potencjału w regionach, zaś powodzenie decentralizacji polityki spójności zależy w dużej mierze od tego czy będzie dobry, klarowny podział kompetencji między władzami centralnymi, regionalnymi i samorządowymi.
- W Europie to różnie wygląda, często nasze przekonanie o sprawnym funkcjonowaniu administracji regionalnej i samorządowej w innych państwach europejskich jest mitem - mówiła D. Huebner. - Nie trzeba mieć kompleksów, ale trzeba to dobrze w Polsce poukładać.
Wejście do Unii Europejskiej nałożyło na samorządy wiele nowych
obowiązków, często trudnych, a ich skala będzie wzrastała. Tym bardziej zatem konieczne jest
inwestowanie w zdolności administracji samorządowej.
- Wykorzystajcie w pełni fundusze na pomoc techniczną, aby dobrze przygotować się do nowego okresu
programowania - apelowała unijna komisarz do przedstawicieli samorządów. Zachęcała również do
nawiązywania dialogu i kontaktów z sektorem prywatnym, a także do tego, aby pamiętać o zwykłych
ludziach.
- Wszyscy mają obecnie szanse, aby aktywnie włączyć się w kształtowanie polityki regionalnej
poprzez wspólne projekty.
O nowych wyzwaniach, jakie stawia przed samorządem wejście do Unii Europejskiej mówił także eurodeputowany Jan Olbrycht. Przede wszystkim zwrócił uwagę na konieczność podniesienia kultury prawnej.
- Wiedza prawnicza jest potrzebna już nie tylko do tego, aby tłumaczyć przepisy, ale aby je tworzyć - mówił J. Olbrycht podkreślając rolę lobbingu (w pozytywnym tego słowa znaczeniu) w procesie tworzenia prawa na poziomie europejskim, ale także konieczność interesowania się debatami toczącymi się w Europie na tematy bardziej (np. usługi publiczne) lub mniej (np. Traktat Europejski czy kwestie migracji) bezpośrednio dotyczące samorządów w Polsce.
Zdaniem J. Olbrychta czas najwyższy zmienić myślenie o samorządzie lokalnym, należy wyjść poza bieżące administrowanie, a zająć się raczej zarządzaniem publicznym.
- Nie wystarczy już dobrze obsługiwać mieszkańców - przekonywał poseł samorządowców. Jednak, aby podjąć zadania związane z zarządzaniem publicznym w gminach potrzebni są stratedzy. A takich najpierw trzeba wykształcić. Z tym wiążą się między innymi postulaty wprowadzenia elementów służby cywilnej do samorządu terytorialnego.
Inną kwestia, na którą zwrócił uwagę eurodeputowany jest konieczność współpracy między poszczególnymi samorządami, a także z władzami centralnymi.
- Wiem, że w ustach samorządowca to może zabrzmieć jak herezja, ale mamy wspólne cele z rządem i trzeba to poważnie potraktować.
Zdaniem J. Olbrachta należy sobie uświadomić, że polityka regionalna
Unii to nie jest polityka regionów, tylko Unii. Regiony powinny mieć swoją. Kształtuje ją rząd, ale
powinien to czynić razem z partnerami i wspólnie decydować jakie zadania będzie wykonywać z
samorządami, a jakie bez ich udziału.
- Fundusze strukturalne nie są dla samorządów, ale są kierowane tam, gdzie zostaną najlepiej
wykorzystane - mówił J. Olbrycht.- To nie są pieniądze dla regionów, ale na regiony.
Jan Olbrycht, podobnie jak D. Huebner, namawiał przedstawicieli
samorządów do szerszego spojrzenia na swoją rolę i zmiany sposobu myślenia.
- Namawiam, aby wykorzystać wejście do UE na poszerzenie perspektywy, a nie ograniczanie się do
tego, kto i ile weźmie, kto jest ważniejszy. Samorząd powstał po to, aby lepiej zarządzać
państwem.
Aby wszystkie te postulaty udało się wypełnić konieczne są zmiany legislacyjne, w tym między innymi rozszerzenie korpusu służby cywilnej. Zagadnienia te zostały opisane w projekcie programu operacyjnego "Dobre Państwo", który został przygotowany przez ekspertów zaproszonych przez FRDL do współpracy.
Projekt programu operacyjnego odpowiada między innymi na konieczność wprowadzenia lub zaostrzenie zasad etycznych w polskich samorządach, czy też ogólniej polskim dyskursie politycznym.
- Działania antykorupcyjne, poprawa wizerunku samorządu, państwa, instytucji publicznych są ważnymi elementami profesjonalizacji administracji, oddzielenia sfery politycznej od administracyjnej. Postulowane przez nas zmiany w prawie, budowa korpusu służby cywilnej w samorządzie będzie służyło ograniczaniu korupcji i nepotyzmu - mówiła B. Imiołczyk, prezes zarządu FRDL, zapraszając do dyskusji nad tym projektem.
Na inną patologię, która dotyka polskie samorządy zwrócił uwagę Jan
Olbrycht. Jego zdaniem w polskich regionach pokutuje całkowicie mylne podejście do korzystania z
funduszy strukturalnych.
- Polityka korzystania z funduszy strukturalnych sprowadza się do konkursów. Składajcie wnioski,
zobaczymy co przejdzie. Tymczasem Komitet Sterujący musi na samym początku powiedzieć jakich
projektów oczekuje.
Z jego obserwacjami zgodziła się przedstawicielka Urzędu Miejskiego w Zabrzu, która ubolewała, że
nigdy nie usłyszała jakie są priorytety i jakie projekty powinny być składane, aby przyczynić się
do rozwoju swojego województwa. Jednocześnie zgłosiła także konieczność edukacji na tematy
europejskie nie tylko urzędników samorządowych, ale także radnych, którzy nierzadko nie mają
zielonego pojęcia o czym przychodzi im dyskutować i decydować.
- Jedynym narzędziem, jakim mierzą skuteczność urzędnika jest ilość złożonych projektów, które
przeszły - denerwowała się przedstawicielka z Zabrza.
Zarówno komisarz Danuta Huebner, jak i poseł do parlamentu Europejskiego Jan Olbrycht przestrzegali przedstawicieli samorządów przed lekceważącym podejściem do etapu rozliczania się z funduszy uzyskanych w UE.
- Na razie idzie nam dobrze, ale przed nami jeszcze rozliczenie, które jest niezwykle rygorystyczne. Wszystkim nam się to przyda. Będzie to trudne doświadczenie, ale wykorzystajmy je, aby lepiej się przygotować do nowej perspektywy finansowej - apelował J.Olbrycht.
O tym jak w praktyce wygląda lobbing na rzecz instytucji samorządowych na poziomie europejskim opowiadał lobbysta VNG w Brukseli.
- Jeśli chcecie działać w Brukseli musicie mieć dobrą i skuteczną organizację, występować w imieniu jak największej liczby podmiotów - tłumaczył F. Hilterman, zachęcają do łączenia sił. Jednocześnie dodał, że uprawianie lobbingu polega przede wszystkim na solidnym odrobieniu "zadania domowego", a więc dokładnej analizie dokumentów, tego kto i jak głosuje, wyznaczeniu priorytetów.
Łączenie sił jest tym bardziej praktyczne, że - jak wykazały badania naukowe - lobbyści są w stanie wpłynąć na zmianę projektu prawnego wychodzącego z Komisji Europejskiej jedynie w 20%.
Istotna jest także współpraca ze szczeblem centralnym.
- W Holandii postawiliśmy na kompromis, negocjacje i porozumienie. Zmusiły nas do tego art. 10 i
226 zapisane w prawie europejskim - mówił Frank Hilterman. Artykuły te mówią o konieczności
przestrzegania prawa wspólnotowego na poziomie lokalnym, a także o odpowiedzialności za jego
nieprzestrzeganie, którą - na poziomie europejskim - ponosi administracja centralna, a nie lokalna.
Jednak władze lokalne muszą być poinformowane w jaki sposób prawo europejskie wpływa na ich
codzienną pracę. W Holandii zadanie to spełniają europejskie ośrodki informacyjne, których
działalność jest finansowana przez rząd centralny i VNG.
Przeniesieniu holenderskich doświadczeń na grunt polski służył pilotażowy projekt "Samorządowe Ośrodki Eurpopejskie" (SOE), realizowany przez FRDL. W wyniku projektu w Polsce powstały cztery takie ośrodki - w Białymstoku, Opolu, Rzeszowie i Zielonej Górze. SOE działają przy regionalnych ośrodkach FRDL. Ich zadaniem jest udzielanie przedstawicielom lokalnych samorządów, którzy w swoich kompetencjach mają zagadnienia europejskie, informacji nie tylko o tym, gdzie szukać i jak sięgać po fundusze europejskie, ale także jak dawać sobie radę z ustawodawstwem europejskim.
W pozostałych regionach Polski (12) działają zaś Fora Urzędników
Europejskich (FUE), które funkcjonują na zasadach podobnych jak inne fora urzędników samorządowych
od lat prowadzonych przez FRDL. W zamierzeniach Fundacji FUE mają stanowić podstawę działania SOE,
które w przyszłości mają powstać przy każdym ośrodku FRDL. Urzędnicy biorący udział w pracach FUE
korzystają ze szkoleń (np. na temat zamówień publicznych, ochrony środowiska), ale także mogą
dzielić się swoimi doświadczeniami, nawiązywać kontakty, tworzyć reprezentację interesów
samorządowych.
- Po wejściu do UE czuliśmy się zagubieni. Jak to robić? Jak sobie radzić w tej nowej
rzeczywistości? Teraz uczymy się tego w ramach FUE - mówił Damian Raczkowski, przewodniczący
podlaskiego FUE, wicestarosta powiatu białostockiego. Dla przykładu w Białymstoku w skład FUE
wchodzi 38 osób. Są to pracownicy jednostek samorządu terytorialnego lub instytucji im podległych
odpowiadający za realizację spaw europejskich, ale także są tam przedstawiciele organizacji
pozarządowych oraz świata akademickiego.
Z działania FUE zadowoleni są także szefowie urzędów. Józef Matela,
burmistrz gminy Kietrz (woj. opolskie) stwierdził, że działalność forum na jego terenie jest
niezwykle pożyteczna. Są jej pierwsze wymierne efekty: dzięki pomocy FUE, urzędnicy zmienili ofertę
dla inwestorów, co zaowocowało ich pojawieniem się na terenie gminy.
Uczestnicy projektu pilotażowego FRDL byli zgodni co do tego, że w
samorządzie lokalnym jest konieczny urzędnik europejski, czyli osoba, która będzie znała prawo
europejskie i umiała analizować przepisy wspólnotowe pod kątem ich wpływu na sytuację gminy.
- To nie jest osoba, która pisze projekty. Może ewentualnie szukać źródeł finansowania. Jej
zadaniem powinno być także kontaktowanie się z przedstawicielami samorządów w Brukseli -
uważa Piotr Buczek, koordynator SOE przy rzeszowskim ośrodku FRDL. - Jest to ideał, ale widać już
światełko w tunelu. Na Podkarpaciu, co światlejsi wójtowie dochodzą do wniosku, że opłaca się
zatrudnić osobę młodą, po studiach, posiadającą wiedzę o UE i umiejącą korzystać z nowoczesnych
technologii informacyjnych. To się opłaca i może wygenerować dla gminy zyski.
Źródło: inf. własna