Edukacja seksualna w formie gry miejskiej? Na taki pomysł wpadło Stowarzyszenie Program STACJA. Miasto doceniło pomysł i realizację projektu – przyznało organizacji "S3KTOR-a" za najlepszą inicjatywę pozarządową w kategorii: edukacja.
Wystartowali na tak zwanej „patelni” przy metrze Centrum. Rzucali pluszowym plemnikiem do celu – kosza, ucharakteryzowanego na komórkę jajową. Na oczach warszawiaków doszło do około 150 pluszowych zapłodnień. Skandaliczne? Tak jak cała gra miejska – „Let’s talk about sex”. Zabawa składała się z ośmiu etapów. Uczestnicy otrzymali legitymację szkolną z miejscem na pieczątki, potwierdzające prawidłowe wykonanie zadania. Najmłodsi mieli po 15 lat, najstarsi byli po trzydziestce i – jak zapewniają organizatorzy – także czegoś się dowiedzieli.
Inną atrakcją gry miejskiej było magiczne pudełko. Uczestnicy wkładali do niego ręce, nie wiedząc, co jest w środku. Wykorzystując zmysł dotyku, a czasem i zapachu (w pudełku znajdowały się m.in. prezerwatywy zapachowe), odgadywali, jaki przedmiot trzymają w ręku. W środku, oprócz prezerwatyw, były też żele intymne oraz wibrujące nakładki na penisa. Prawdziwym utrudnieniem była lateksowa chusteczka do kontaktów waginalno-oralnych. Niewielu uczestników gry miejskiej spotkało się z czymś takim kiedykolwiek wcześniej. – I oto właśnie chodziło. Chcieliśmy pokazać różne metody zabezpieczenia się, także te mniej popularne – mówi Wojciech Gola ze Stowarzyszenia. – Taka chusteczka chroni m.in. przed opryszczką, rzeżączką czy kiłą.
Kolejny punkt gry znajdował się w skłocie Syrena, a tam szkolna sala i lekcja biologii. Uczestnicy pisali kartkówkę z męskich i damskich narządów płciowych. – Dla rozładowania stresu na ławkach i krzesłach można było rysować penisy. W szkole podstawowej też były takie pokusy, ale tam było to surowo zabronione. U nas można było wyżyć się za wszystkie czasy – śmieje się Zuzanna Włodarczyk, koordynatorka gry miejskiej. Umysł wysilić trzeba było także w Warsztacie przy Placu Konstytucji 4. Rozmawiano o różnych rodzajach miłości, a zadanie, które przygotowano dla uczestników, polegało na rozszyfrowaniu tajemniczego skrótu LGBT.
Próbie poddawano także umiejętności praktyczne. W siedzibie Stowarzyszenia sprawdzano, czy uczestnicy zabawy potrafią prawidłowo założyć prezerwatywę. Do dyspozycji były gumowe i drewniane fantomy penisa. – Okazało się, że nie jest to takie oczywiste. Wiele osób popełniało karygodne błędy, ale trudno się dziwić – w szkole nikt tego nie uczy – mówi Wojciech Gola. O czym więc warto pamiętać? – Najpierw trzeba sprawdzić, czy opakowanie prezerwatywy nie jest uszkodzone. Ściskając je, będziemy mogli łatwo przekonać się, czy w środku znajduje się powietrze. Jeśli tak, wszystko jest w porządku – tłumaczy. – Równie ważne jest to, aby w trakcie nakładania prezerwatywy ścisnąć palcami wystający kapturek – tak, aby nie dostało się do niego powietrze.
Na mecie był czas na poważne dyskusje. Uczestnicy gry miejskiej bez obawy o obyczajowy skandal, mogli zadawać nawet te najbardziej wstydliwe pytania. – Młodzi nie mają zbyt wielu okazji, by porozmawiać o seksie na poważnie – zauważa Zuzanna Włodarczyk. – W efekcie, wiele osób ma duży problem, by rozmawiać o tym swobodnie, nawet ze swoim partnerem czy partnerką. Kolejna okazja do rozmów i zabaw już niedługo – 27 września. Organizacja pracuje już nad kolejną edycją gry.
Ulica i prostytutki
Stowarzyszenie Program STACJA od wielu lat prowadzi również streetworking. – Wchodzimy w mniejsze uliczki Śródmieścia i nawiązujemy kontakt z osobami, które świadczą usługi seksualne. Mamy już kilkuletnie doświadczenie, potrafimy rozpoznać takie osoby – opowiada Wojciech Gola. – Przedstawiamy się, mówimy, że jesteśmy z organizacji pozarządowej i że możemy pomóc. Najczęściej spotykamy się z pozytywnymi lub obojętnymi reakcjami. Wiele kobiet jest zaskoczonych, że są organizacje jak nasza, które chcą im cokolwiek zaoferować. Streetworkerzy mają do zaoferowania darmowe prezerwatywy oraz informacje na temat bezpiecznych zachowań seksualnych. – Pytają nas najczęściej o to, gdzie można pójść do ginekologa, gdzie zrobić test na HIV albo na ile niebezpieczne są pewne zachowania seksualne. Czasem po prostu opowiadają o swoich problemach. Potrzebują rozmowy, najzwyczajniej chcą się wygadać – opowiada Wojciech Gola.
Klub i pigułka gwałtu
Trzy razy w tygodniu członkowie STACJI odwiedzają kluby. Rozstawiają stoisko, rozdają prezerwatywy, mówią o bezpiecznym seksie i zasadach bezpiecznego imprezowania. – Informujemy o konsekwencjach łączenia narkotyków i rozdajemy testy na tak zwaną pigułkę gwałtu, które pozwalają sprawdzić, czy nasz drink na pewno jest bezpieczny – opowiada Zuzanna Włodarczyk. – Zwracamy uwagę klubowiczów na to, że pigułki gwałtu wykorzystywane są nie tylko w celu, na który wskazuje ich nazwa. Podaje się je kobietom i mężczyznom także po to, by ich okraść. W końcu mówimy o tym, by nigdy nie zostawiać swoich drinków i nie przyjmować otwartych napojów od osób trzecich.
Młodzież z centrum
Stowarzyszenie prowadzi również projekt uliczny skierowany do młodzieży z centrum Warszawy. – Docieramy do młodych ludzi, którzy spędzają czas na ulicy, by pokazać im, że jest wiele ciekawszych rzeczy niż siedzenie na murku. Chcemy zapełnić jakoś ich czas: zabieramy ich na kręgle, przychodzimy do nich z bębnami – opowiada Wojciech Gola. – Z drugiej strony, przychodzimy do nich po to, by edukować. Rozdajemy ulotki, rozmawiamy o tym, jak bezpiecznie się bawić i jak bezpiecznie uprawiać seks. Uświadamiamy, że jedna nieprzemyślana decyzja może wpłynąć na całe życie. STACJA dwa razy w tygodniu (w poniedziałki od 18 do 20, w piątki od 18 do 21) prowadzi również dyżury dla młodzieży w siedzibie organizacji przy Hożej 62/69. Młodzi mogą przyjść, zagrać w grę planszową, przyłączyć się do wspólnego gotowania i zjeść ciepły posiłek. Mogą liczyć także na wsparcie terapeutyczne i darmową prezerwatywę.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)