Rozwój Lokalny Kierowany przez Społeczność – piękne marzenia, szara rzeczywistość
Z przykrością można obserwować degradację modelu, który miał potencjał, by stać się motorem rozwoju i wzorcem działań na terenach wiejskich. Jego podstawą jest kooperacja, zaufanie i praktyczne wdrożenie zasad społeczeństwa obywatelskiego. Na naszych oczach dochodzi jednak do jego powolnej destrukcji, co pokazuje, że mentalność urzędnicza często góruje nad zdrowym rozsądkiem i rzeczywistymi potrzebami mieszkańców.
Społeczeństwo prawdziwie obywatelskie
Idea rozwoju lokalnego kierowanego przez społeczność (RLKS) brzmi pięknie. Zakłada współpracę mieszkańców, organizacji społecznych, przedsiębiorców i administracji samorządowej. Przy jednym stole, na podstawie badań i analiz, wspólnie określają oni najpilniejsze potrzeby lokalnej społeczności oraz sposoby ich zaspokojenia.
Spójny model wraz z finansowaniem
Model ten, zgodny z politykami unijnymi, oferuje finansowanie niespotykane w innych oddolnych mechanizmach partycypacyjnych. Jego realizację wspierają Lokalne Grupy Działania (LGD), powoływane specjalnie w tym celu dla poszczególnych obszarów. Idea, narzędzia, środki i struktury organizacyjne – wszystko wydaje się być na swoim miejscu.
Od idei do praktyki
Czy tak dobrze zaprojektowany model mógłby się nie sprawdzić? Niestety, tak właśnie się dzieje. Warto przyjrzeć się problemom technicznym, trudnościom w kooperacji oraz nowym regulacjom, które podważają fundamenty systemu.
Biurokratyczna pułapka
Pieniądze z LGD miały być najprostszym źródłem finansowania działań na wsi. Tymczasem już od początku pojawiły się trudności. Jednym z przykładów jest wymóg zdobycia trzech ofert na etapie wnioskowania oraz ponownego ich uzyskania (w tej samej kwocie) podczas realizacji projektu, często po upływie roku. W rezultacie przedsiębiorcy niechętnie uczestniczą w takich procedurach, co zmusza wnioskodawców do poszukiwania „zaprzyjaźnionych” firm, by zdobyć niezbędne dokumenty. Cała procedura, mająca na celu racjonalne wydatkowanie środków, przypomina farsę. Jej efektem jest góra dokumentów i rosnąca frustracja.
Nierówność partnerów
Chociaż RLKS zakłada współpracę społeczeństwa, biznesu i samorządu, w praktyce równość tych partnerów jest pozorna. Środki unijne wymagają wkładu własnego, na który większości organizacji zwyczajnie nie stać – szczególnie przy projektach inwestycyjnych. Samorządy, dysponując większymi zasobami, często dominują w procesie decyzyjnym. Długie procedury i wysokie nakłady administracyjne dodatkowo utrudniają równoprawne uczestnictwo. Dochodzi nawet do patologicznych sytuacji, w których sterowanie LGD praktycznie przejmują samorządy.
Bezstronność i brak powiązań – „gwóźdź do trumny”
Nowe przepisy nakładają wymóg składania oświadczeń o braku powiązań między osobami oceniającymi projekty (zasiadającymi w trójsektorowej Radzie Decyzyjnej LGD) a podmiotami te projekty realizującymi. To bezrefleksyjne przeniesienie zasad bezstronności z konkursów ocenianych przez zewnętrznych ekspertów do RLKS podważa jego istotę. Skoro projekty mają realizować ci, którzy uzgodnili lokalne potrzeby, wyłączenie ich z procesu oceny niszczy fundamenty modelu. Co gorsza, powiązania są pojmowane bardzo szeroko, co sprawia, że w niewielkim lokalnym środowisku praktycznie wszyscy powinni się wyłączyć z oceniania wszystkiego. W efekcie może zabraknąć osób kompetentnych i zaangażowanych do realizacji podstawowych założeń RLKS.
Co dalej?
Najbliższa przyszłość pokaże, czy RLKS stanie się kolejną zmarnowaną szansą. Niestety, istnieje duże ryzyko, że zamiast rozwoju społeczeństwa obywatelskiego powstanie kolejna warstwa biurokracji. LGD-y staną się bardziej zależne od samorządów, a organizacje, które miały być filarem systemu, wycofają się z jego kształtowania. Czy istnieje jeszcze nadzieja na naprawę tego modelu? Czas pokaże.