„Zgoda buduje, niezgoda rujnuje” – reguła ta choć powszechnie znana, rzadko kiedy znajduje zastosowanie w życiu społeczno-politycznym. A osiąganie kompromisów jest istotne z wielu względów. Po pierwsze, respektuje wielopodmiotowość i różnorodność poglądów. Po drugie, promuje partnerstwo. Po trzecie, służy zachowaniu demokratycznego ładu.
Wszelkie próby marginalizowania roli debaty publicznej muszą
budzić niepokój. W końcu służy ona różnym i równym partnerom w
uzyskiwaniu oraz definiowaniu wspólnie przyjętego punktu widzenia,
który powinien być zgodny z oczekiwaniami reprezentowanych grup.
Żaden interes z mocy prawa nie jest ważniejszy od innych, tak jak
żadna ze stron dialogu nie może być uprzywilejowana. Najważniejszym
celem rokowań pozostaje wypracowanie wzajemnych ustępstw możliwych
do osiągnięcia na drodze niwelowania różnic zdań.
Zgłębiając problematykę dialogu, należy rozróżnić jego dwa
rodzaje: społeczny oraz obywatelski. Pierwszy dotyczy komunikacji
władz sektora państwowego ze związkami zawodowymi i organizacjami
pracodawców. Przedmiotem sporu są zwykle kwestie zbiorowego prawa
pracy. Strona rządowa ma za zadanie wytrwale dążyć do porozumienia
z reprezentantami różnych grup społecznych, rozpatrując ich
interesy i żądania. Taka procedura postępowania została
zatwierdzona w Konstytucji RP z 2 kwietnia 1997 roku. Preambuła
ustawy zasadniczej zalicza kategorię dialogu społecznego do
podstawowych praw państwa, natomiast art. 20 reguluje rolę dialogu
jako instrumentu rządzenia, który władza publiczna jest
konstytucyjnie zobowiązana stosować.
Dialog obywatelski ma nieco szerszą funkcję. Nie skupia
się wyłącznie na rozwiązywaniu problemów miejsca pracy jednego
sektora gospodarki, ale podejmuje debatę na temat miejsca
wszystkich grup obywateli w państwie. Uczestnikami dyskusji są
ograna władzy państwowej oraz przedstawiciele trzeciego sektora.
Organizacje pozarządowe zabierają głos w kwestii poprawnego
funkcjonowania administracji publicznej, uzupełniając społeczne,
ekonomiczne i zawodowe poczynania państwa w wymiarze
terytorialnym.
Debata ma służyć rozwiązywaniu konfliktów społecznych.
Ścieranie się poglądów i interesów politycznych nie jest niczym
niepożądanym. Spór wynika z chęci przezwyciężenia napotkanych
przeszkód i jest skierowany na zneutralizowanie przeciwnika.
Niemiecki socjolog Georg Simmel twierdził nawet, że konflikt jest
wszechobecny, a pozbawione go, w pełni zintegrowane społeczeństwo
nie wykazywałoby „żadnych procesów życiowych”. Istnieje tylko jeden
warunek. Sprzeczność interesów musi być zastąpiona ugodą, a dialog
ma w tym mechanizmie pośredniczyć.
Dojście do porozumienia nastręcza jednak wiele trudności.
Polityczni przeciwnicy zamiast polemizować z poglądami swych
oponentów, najczęściej usiłują ich personalnie zdyskredytować,
pogwałcając zasady debaty publicznej. Przeciwko takim praktykom
protestował Carl Schmitt, który w książce „Pojęcie polityczności”
przedstawił własną wizję dialogu społecznego. Niemiecki myśliciel
rozróżnił zwaśnione strony sceny politycznej na przyjaciół i
nieprzyjaciół, zastrzegając że nie jest to podział na moralnie
dobrych i złych, a jedynie na konkurentów. Nieprzyjaciel to ktoś
obcy, reprezentujący odmienne od naszych poglądy. Musi być
precyzyjnie zdefiniowany, ponieważ zatarcie różnic między
uczestnikami dialogu nie służy demokracji. Debata publiczna zdaniem
Schmitta to wymiana poglądów mająca na celu przekonanie przeciwnika
(nieprzyjaciela) do naszego punktu widzenia na temat prawdy i
sprawiedliwości w nurtującej kwestii, jak również gotowość nas
samych do bycia przekonanym przez wspomnianego oponenta.
Merytoryczna dyskusja powinna więc zastępować polityczną
walkę.
O owocną debatę w polskich realiach demokratycznych niezwykle
trudno. Dotyczy to zwłaszcza dialogu obywatelskiego, który rzadko
jest prowadzony. Tak było w czasie rządów PIS, LPR i Samoobrony,
kiedy partie te usiłowały zmienić ordynację wyborczą (zblokowanie
list) bez konsultacji ze społeczeństwem, odrzucając instytucję
wysłuchania publicznego. Za sukces w tej dziedzinie można natomiast
uznać wprowadzenie w życie ustawy o działalności pożytku
publicznego i o wolontariacie z 2003 roku – wspólnym porozumieniu
władzy państwowej oraz organizacji pozarządowych. To jednak wciąż
za mało. A przecież dialog jest niezbędny, ponieważ zapobiega
ekskluzji grup zawodowych jak również promuje znaczenie demokracji
uczestniczącej, intensyfikując działanie społeczeństwa
obywatelskiego.
Źródło: inf. własna