Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
O rowerach, rowerzystach i jeszcze więcej o rowerach z Aleksandrem Wiąckiem rozmawia Wojciech Piesta.
Wojciech Piesta: - W czym rower jest lepszy od samochodu?
Aleksander Wiącki: - Przede wszystkim w tym, że w normalnych warunkach ulicznych to najszybszy środek transportu. Jeżeli jeździmy rowerem przez centrum miasta w godzinach szczytu będziemy poruszać się o wiele szybciej niż samochodem. Jest też kwestia wygody i bezpieczeństwa. Wiadomo, że jazda rowerem w dużych korkach może być dla części rowerzystów problematyczna, ale te utrudnienia rekompensuje szybkość docierania do celu.
A wygoda nie jest ważna?
A.W.: - Dla mnie jazda na rowerze sama w sobie jest wygodna. Wygodę można rozpatrywać też w taki sposób, że na dwóch kółkach szybciej poruszamy się po mieście, więc sama podróż trwa krócej.
Co jazda rowerem daje samemu rowerzyście?
A.W.: - Przede wszystkim bardzo dużą niezależność. Rowerzysta nie musi stać w korkach, nie zatrzymują go wypadki, zepsuta sygnalizacja świetlna, remonty, objazdy. W ostateczności można przecież wziąć rower na przysłowiowe plecy, przenieść go kawałek, a potem jechać dalej. Dodam jeszcze, że w Kopenhadze jakieś 60 procent mieszkańców porusza się po mieście rowerem, bo jest najszybciej.
A jak na tym korzysta miasto?
A.W.: - Znaczenie roweru dla miasta również jest niebagatelne, niestety w Polsce jeszcze niedoceniane. Rower to przede wszystkim jakość życia. W rankingach, które zestawiają najlepsze do życia miasta na świecie, przodują te, w których udział ruchu rowerowego w ruchu drogowym jest duży. Każdy kolejny rowerzysta zwiększa jakość przestrzeni samego miasta, chodzi tu o czyste powietrze, brak hałasu, mniej wypadków drogowych, większe bezpieczeństwo. Jazda rowerem sprzyja też międzyludzkim kontaktom, o co trudno jeżdżąc samochodem, gdyż dwóch kierowców nie może jechać obok siebie i rozmawiać, podobnie jak zatrzymać się w dowolnym miejscu po zobaczeniu kogoś znajomego.
Potrafię sobie wyobrazić młodych ludzi na rowerach. Ale jak przekonać szefów firm i ludzi starszych do poruszania się po mieście w ten sposób?
A.W.: - Tu potrzebujemy wielu lat zmiany nawyków i mentalności. W krajach zachodnioeuropejskich dyrektor wielkiej korporacji, który dojeżdża do pracy rowerem, nie jest niczym dziwnym, podobnie jest z politykami. Żeby nie patrzeć tylko na Holandię czy Danię, warto znać szczególnie dwa przykłady z Anglii i Włoch. Pierwszym jest Boris Johnson, burmistrz Londynu, który do pracy jeździ na rowerze i za punkt honoru postawił sobie zrobienie z niego rowerowego miasta. Drugi przykład to upalny Rzym, gdzie burmistrz Ignazio Marino nawet swoją ochronę przesadził na rowery; całości dopełnia Mateo Renzi, rowerowy były burmistrz Florencji a obecnie premier Włoch. Jak widać mokry czy gorący klimat nie jest żadną przeszkodą w jeździe na rowerze nawet w garniturze, ale dla nie-chcącego może być świetną wymówką. Na szczęście i w naszym kraju to się zmienia. Są firmy, które nawet płacą pracownikom za to, że zamiast samochodu wybiorą rower. Z tym się wiąże wiele korzyści, bo firma nie musi płacić za miejsca parkingowe, na których stają jej pracownicy, koszty chorobowego są niższe, bo pracownicy są zdrowsi. Jest też mniej spóźnień.
Na polskich ulicach rowerzystów widać coraz częściej.
A.W.: - Tak. We wszystkich polskich miastach udział ruchu rowerowego w ogólnym ruchu drogowym rośnie. Myślę, że za kilka, kilkanaście lat będzie to wynik dwucyfrowy, obecnie liderami w Polsce są Wrocław i Gdańsk.
Dlaczego Lubelski Rower Miejski cieszy się tak wielką popularnością?
A.W.: - Przede wszystkim to wspaniała sprawa, że mieszkańcy Lublina tak chętnie wypożyczają rowery. Ludzie zobaczyli, że rowerem można jeździć po mieście szybciej niż samochodem, ale przede wszystkim że rower to znakomity środek komunikacji a nie tylko rekreacji. I to właśnie uważam za największą wartość dodaną całego projektu, wbrew pojawiającym się krytycznym głosom o dużych kosztach uruchomienia wypożyczalni. Każdy mieszkaniec, który w najbliższych latach ograniczy jazdę samochodem po mieście i częściej wybierze rower, albo miejski albo własny, da miastu realne oszczędności finansowe. Do sukcesu Lubelskiego Roweru Miejskiego przyczyniła się też pogoda, gdyż mieliśmy w tym roku wspaniałą jesień, zachęcającą do ruchu na świeżym powietrzu.
Jakie są plany na przyszłość?
A.W.: - W przyszłym roku ilość stacji i rowerów zostanie podwojona, obecnie trwają prace nad uzgadnianiem nowych lokalizacji. Mam nadzieję, że to nie będzie nasze ostatnie słowo i z roku na rok Lubelski Rower Miejski będzie się rozwijał.
Kto najczęściej wypożycza rowery?
A.W.: - Takich informacji w tym momencie nie mam, ale sam fakt, że firma Nextbike otworzyła za Bramą Krakowską stacjonarny punkt obsługi klientów pokazuje, że LRM nie służy wyłącznie osobom młodym i posiadającym Internet.
A jak starsi ludzie radzą sobie w ruchu ulicznym? Nie są zagrożeniem?
A.W.: - Myślę, że nie, bo starsze osoby zwykle jeżdżą w tempie bardzo rekreacyjnym. Jeżdżą też ostrożnie i z rozwagą. Same rowery, które można wypożyczyć w ramach Lubelskiego Roweru Miejskiego, są wręcz dla nich stworzone, bo mają wygodne siodełko i kierownicę, oraz obniżoną ramę. Martwiłbym się raczej o trasy, bo w Lublinie jest sporo dość ostrych podjazdów, z którymi z trudnością radzą sobie nawet młodzi.
Jakie są relacje rowerzystów, kierowców i pieszych w Lublinie?
A.W.: - Ogólnie w Polsce mamy panujący stereotyp o wojnie między pieszymi, rowerzystami i kierowcami, ale według mnie takiej wojny nie było i nie ma. Większość kierowców, rowerzystów i pieszych porusza się po ulicach normalnie z wzajemnym szacunkiem. Zawsze zdarzą się jakieś sytuacje negatywne, ale to raczej skutek niedostatecznej edukacji komunikacyjnej od najmłodszych lat, co się przekłada na dość niską kulturę jazdy. Dodam jeszcze, że w Europie Zachodniej piesi i rowerzyści są szczególnie traktowani przez kierowców samochodów, bo ci ostatni zdają sobie sprawę, że tych pierwszych nie chroni żadna metalowa maska ani poduszka powietrzna. Każdy kierowca w Holandii przechodził w szkole podstawowej praktyczne szkolenie rowerowe w ruchu ulicznym, więc rozumie zachowania rowerzystów. Karta rowerowa w obecnym systemie prawnym nie daje uczniom prawie żadnych umiejętności praktycznych, ale u nas w Lublinie pomału staramy się to zmienić, organizując zajęcia z edukacji rowerowej na ulicach dla dzieci i młodzieży szkolnej.
A piesi na ścieżkach rowerowych?
A.W.: - To często wynika z tego, że ścieżka i chodnik nie są w żaden sposób oddzielone. W kwestii infrastruktury mamy dużo do zrobienia.
Jak sensownie rozbudowywać infrastrukturę, żeby służyła ona nie tylko rowerzystom, ale wszystkim mieszkańcom?
A.W.: - Ważne jest, żeby sieć rowerowa tworzyła czytelny, jasny schemat. Nie może być w niej żadnych "wąskich gardeł".
Czyli?
A.W.: - Czyli przerw w infrastrukturze, które ograniczają ruch rowerowy, na przykład zakończenie ścieżki rowerowej na ruchliwej trasie wielopasmowej, po której rowerem jeździ się bardzo ciężko. Jeżeli chcemy by dzisiejszy kierowca jutro pojechał rowerem do pracy w garniturze, albo zawiózł dziecko rowerem do przedszkola, musimy dać mu atrakcyjną i bezpieczną alternatywę. To jest jeden z celów Polityki Rowerowej Miasta Lublin, która zakłada w 2025 roku 15% udział roweru w łącznej liczbie podróży.
Modernizując i rozbudowując infrastrukturę miejską nie można tylko skupiać się na wygodzie kierowców aut, poza tym europejskie miasta coraz mocniej ograniczają ruch samochodowy w centrach. Zgodnie z zapowiedziami prezydenta Krzysztofa Żuka centrum miasta ma pełnić reprezentacyjne funkcje, gdzie uprzywilejowany będzie transport zbiorowy, pieszy i rowerowy.
We francuskim Grenoble powstała sieć wypożyczalni małych samochodów miejskich. Czy jest szansa, że w Lublinie będzie podobnie?
A.W.: - W najbliższych latach jest to raczej nierealne, w perspektywie dziesięciu lat być może tak. Uruchamianie takich systemów wiąże się ze sporymi kosztami i zmianami w świadomości użytkowników. W tym momencie w Lublinie mamy prawie dwa razy więcej samochodów na tysiąc mieszkańców niż Berlin. U nas samochód jest traktowany prawie jak świętość, a na Zachodzie coraz więcej osób liczy koszty i dochodzi do wniosku że trzymanie samochodu pod domem nie ma sensu, skoro transport publiczny i rowerowy jest świetnie rozwinięty. Ja swój samochód sprzedałem na początku roku i jest mi z tym bardzo dobrze. Oprócz carsharingu o którym mówimy, świetną rzeczą jest carpooling, w którym udostępniamy miejsce w swoim samochodzie, lub dosiadamy się do innego kierowcy. Pozwala to obniżyć koszty podróży, a jednocześnie zmniejszyć zatłoczenie na drogach. Rynek oferuje nam mnóstwo rozwiązań, które sprawią że będziemy bardziej mobilni, trzeba tylko je znaleźć i zacząć z nich korzystać.
Aleksander Wiącek – Asystent Prezydenta Miasta Lublin ds. polityki rowerowej i zapalony rowerzysta; uczy mieszkańców Lublina jak poruszać się rowerami po mieście.
Źródło: lublin.ngo.pl
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.