W Domu Sąsiedzkim Gościnna Przystań każda przestrzeń ma swoje przygody, nawet toaleta. Jesteśmy sercem społeczności. Nie jest to ani luksusowy hotel, ani anonimowa galeria handlowa, tylko miejsce, w którym krzyżują się ścieżki bardzo różnych ludzi: młodych i starszych, rodziców z dziećmi, a czasem osób mieszkających na ulicy. Z tego wynikają historie, w których wspólna toaleta ma nieoczywistą rolę.
Godność młodych
Gdy w okolicy działała szkoła, młodzi przychodzili do nas na długiej przerwie, bo w szkolnych toaletach nie było szans na chwilę intymności. Ktoś palił, ktoś kopał w drzwi, ktoś wołał zza ściany. A przecież każdy nastolatek ma prawo spokojnie i godnie zrobić kupę: bez stresu, że zaraz cały korytarz będzie o tym wiedział. U nas znajdowali ten spokój. Michał* przez całe gimnazjum bywał u nas kilka razy w tygodniu. Niby zwyczajne, a w praktyce bezcenne.
Badacze, od Abrahama Maslowa po współczesnych socjologów, zwracają uwagę, że bez zaspokojenia podstawowych potrzeb fizjologicznych nie sposób mówić o bezpieczeństwie, przynależności czy rozwoju. Toaleta staje się więc pierwszym krokiem do uczestnictwa w życiu społecznym.
Dom Sąsiedzki Gościnna Przystań od 2010 roku działa na gdańskiej Oruni jako serce dzielnicy Orunia–Św. Wojciech–Lipce. Współtworzony przez mieszkańców i Gdańską Fundację Innowacji Społecznej, jest przestrzenią aktywizacji i organizowania społeczności lokalnej. Wspiera dzieci, młodzież, rodziny i seniorów, towarzyszy osobom w kryzysie, a jednocześnie rozwija sąsiedzką solidarność poprzez świetlicę, Klub Rodzica, programy senioralne, przedszkole i różnorodne inicjatywy społeczne. Więcej informacji: gfis.pl/dom-sasiedzki.
„Teraz!”
Rodzice z maluchami to inna historia. Dzieci bawią się na placu zabaw przy Domu Sąsiedzkim, nagle krzyk „teraz!” i sprint do nas. Toaleta ratuje sytuację: i cały dzień. Seniorzy? Dla nich możliwość zatrzymania się po drodze to często różnica między spokojem a upokorzeniem. Publicznych toalet w okolicy po prostu brakuje.
Raport Najwyższej Izby Kontroli z 2020 roku pokazał, że w wielu polskich miastach liczba dostępnych toalet jest dramatycznie niska, a ich standard często nie spełnia wymogów higieny. Seniorzy i osoby z niepełnosprawnościami są w tej sytuacji najbardziej narażeni na wykluczenie.
3 fakty o toaletach publicznych w Polsce
1. Za mało i za daleko – raport NIK z 2020 roku wykazał, że w wielu polskich miastach liczba publicznych toalet jest dramatycznie niska. W dużych miastach jedna toaleta przypada nawet na kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców.
2. Brak dostosowania – większość istniejących obiektów nie spełnia standardów dostępności dla osób z niepełnosprawnościami. Dla seniorów czy rodziców z dziećmi to realna bariera w korzystaniu z przestrzeni publicznej.
3. Paradoks finansowania: badacze urbanistyki mówią o „paradoksie toalety publicznej”: każdy jej potrzebuje, ale nikt nie chce jej utrzymywać. Toalety traktowane są jako koszt, a nie jako element infrastruktury społecznej.
Trudne momenty
Są też sytuacje, które stawiają nas na baczność. Pan Stefan*, osoba w kryzysie bezdomności, wysmarował całą łazienkę fekaliami akurat wtedy, gdy w drzwiach „Gościnnej Przystani” pojawił się grantodawca z kontrolą (wspominając ten moment, kłaniam się nisko naszej pedagożce – S., która zamknęła się w łazience i w rękawiczkach wyszorowała kafelki).
Pan Edward*, osoba z niepełnosprawnością ruchową, wyszedł na korytarz ze spuszczonymi spodniami, bo zwyczajnie nie dał rady ich sam podciągnąć: akurat wtedy, gdy obok przechodzili na zajęcia rodzice z dziećmi.
Pani Marlena* odwiedza nas pachnąc tak intensywnie i ciężko, że cała przestrzeń wypełnia się zapachem, który zostaje z nami na długo. Wtedy inkluzywność to nie abstrakcja ani książkowa teoria, ale wyzwanie dla wszystkich, którzy akurat mijają się w korytarzu.
Toaleta to także zwykła logistyka. Papier i środki czystości znikają w tempie, którego nie przewidzieliśmy w żadnym budżecie. Różowa skrzyneczka wymaga uzupełniania. A my, choć nie mamy personelu sprzątającego na miejscu, codziennie dbamy, by dało się tu wejść bez wstydu.
Badania urbanistyczne mówią wręcz o „paradoksie toalety publicznej”: każdy jej potrzebuje, ale nikt nie chce jej utrzymywać. Organizacje społeczne, takie jak nasz dom sąsiedzki często stają się nieformalnym rozwiązaniem tego problemu, choć bez dodatkowego finansowania.
Co mogą zrobić NGO i grantodawcy w sprawie toalet?
Dla NGO:
1. Planuj w budżecie: uwzględniaj papier, środki czystości i uzupełnianie różowej skrzyneczki jako koszty bieżące.
2. Ustal zasady korzystania: np. godziny otwarcia, informacja przy wejściu, jasna komunikacja z sąsiadami.
3. Dbaj o solidarność: zachęcaj użytkowników, by wspierali skrzyneczkę lub dorzucali się do wspólnej puli środków.
4. Traktuj trudne sytuacje jako doświadczenie zespołu – nie wstyd, a element codziennej pracy społecznej.
5. Pokazuj rolę toalety jako narzędzia merytorycznego – pokazu ciężką pracę zespołu.
Animacja z mopem
Bywa śmiesznie, strasznie, niezręcznie, albo trudno do opowiedzenia, i w tym kryje się sens. Toaleta jest naszym najbardziej prozaicznym narzędziem animacji społecznej. Zespół Gościnnej Przystani pokazuje, że praca z ludźmi to nie tylko warsztaty czy sąsiedzkie pikniki, ale czasem także sprzątanie awaryjne. Najlepiej ujęła to nasza wychowawczyni świetlicy, kiedy z uśmiechem powiedziała, zmywając ślady po trudnej wizycie: „a w ogłoszeniu o pracę tego nie było!”.
Teoretycy animacji społecznej podkreślają, że wspólnota rodzi się nie tylko w czasie świąt i warsztatów, ale też w prozie dnia codziennego: przy kawie, na ławce, a nawet… w kolejce do toalety. A jednak, mimo wszystkich perypetii, toaleta jest dla nas atraktorem. Ktoś wchodzi tylko na chwilę, korzysta, ale przy okazji zerka na plakaty, pyta o zajęcia, czasem wraca już nie tylko „na chwilę”. Obok sedesu i umywalki wisi różowa skrzyneczka, która działa – ktoś weźmie, ktoś inny dołoży. I tak zwykłe pomieszczenie staje się przestrzenią solidarności.
Różne miejsca, różne wyzwania
Nie ma jednej recepty na wspólne/publiczne toalety w miejscach otwartych. W nowych budynkach łatwiej o przestrzeń spełniającą standardy BHP i dostępności, w starych kamienicach czy lokalach poprzemysłowych często jest tylko jedna łazienka na wszystkich.
W niektórych miejscach toaleta jest zadbana, ale zamykana na klucz i trzeba prosić w biurze o dostęp – wtedy dostępność staje się pozorna. W innych drzwi stoją otworem, lecz brakuje środków na bieżące sprzątanie i uzupełnianie papieru. Każda organizacja musi więc po swojemu szukać równowagi między gościnnością, obowiązkami pracodawcy a realnymi możliwościami.
Dla grantodawców i samorządów:
1. Włącz koszty utrzymania toalet do konkursów i dotacji, niekoniecznie jako koszty pośrednie. Bez tego organizacje społeczne ponoszą ciężar samodzielnie.
3 Uwzględniaj dostępność: toalety to element polityki senioralnej i prorodzinnej, a nie „dodatek”.
4. Doceniaj codzienność: kontrolując projekty, pamiętaj, że mop i rękawiczki bywają równie ważne jak flipchart i projektor.
Na zakończenie
W Gościnnej Przystani toaleta jest i będzie. To nasza codzienna przygoda – trochę śmiechu, trochę wzruszeń, trochę mopowania. Ale także lekcja, że praca społeczna zaczyna się od podstawowych rzeczy. Dlatego pytamy: jakie przygody mają toalety w Waszych organizacjach?
Literatura i źródła
Maslow, A. (1943). A Theory of Human Motivation. Psychological Review, 50(4), 370–396.
Najwyższa Izba Kontroli (2020). Informacja o wynikach kontroli: Funkcjonowanie szaletów publicznych w miastach. Warszawa.
Greed, C. (2003). Inclusive Urban Design: Public Toilets. Architectural Press.
Krajewski, M. (2019). Miasto w kawałkach. Publiczność i wspólnota w przestrzeni miejskiej. Wydawnictwo Naukowe UAM.
*Imiona zostały zmienione w celu zapewnienia anonimowości