– Chcemy wyjść poza środowisko branżowe i pokazać, że to, czym się zajmujemy, nie jest abstrakcją, ale ma wymiar społeczny, a nawet polityczny – mówi warszawa.ngo.pl Rene Wawrzkiewicz, grafik i współzałożyciel Stowarzyszenia Twórców Grafiki Użytkowej.
W 2003 roku na potrzeby powstającego artykułu w warszawskim „City Magazine” spotkało się kilku przedstawicieli nowej fali graficznej. Przypadkowe spotkanie stało się okazją do wymiany poglądów i początkiem wspólnych inicjatyw. Nieformalnie grupa spotykała się przez półtora roku, aż zdecydowano się założyć Stowarzyszenie Twórców Grafiki Użytkowej. Jedyne skupiające grafików-projektantów w Polsce i jedyne zajmujące się kwestiami etyki w dizajnie.
Stowarzyszenie pewnie nie powstałoby, gdyby nie upór i konsekwencja jednego z grafików, Marcina Wawrzkiewicza, znanego jako „Rene”. – To właśnie Rene najbardziej dążył do tego, żeby nasze działania sformalizować – mówi Grzegorz Laszuk, grafik, współtwórca teatru Komuna Otwock (obecnie komuna// warszawa) i członek STGU. – Radził sobie ze zbieraniem dokumentów, obdzwaniał wszystkich. Nie odstraszało go pisanie projektów, rezerwacja sali czy spotkania z paniami w urzędach. Graficy na co dzień mają dużo własnej roboty papierkowej i rozliczeń, nikomu nie chce się brać na głowę kolejnych. A jemu się chciało i chce do tej pory. On też wymyśla merytorycznie dużą część programu stowarzyszenia – dodaje.
Wyciągnąć grafików sprzed komputerów
Zdaniem Grzegorza Laszuka największą zasługą Rene Wawrzkiewicza jest to, że udało mu się wyciągnąć wielu grafików sprzed komputerów, pobudzić do działania i do dyskusji na temat wymiaru społecznego ich działań. – To dosyć niezwykłe, bo nasze środowisko, ze względu na specyfikę zawodu, jest dosyć zamknięte, a sami graficy nie są osobami skłonnymi do działań społecznych – mówi Grzegorz Laszuk. – A tak dzięki np. Targom Wiedzy Graficznej siadają przy stolikach i rozmawiają ze studentami.
Ponieważ STGU to pierwsza organizacja tego typu, jej działania są często pionierskie, a cele – jak podkreśla Rene Wawrzkiewicz – „zasadnicze i totalne”. – Budujemy na wielu płaszczyznach środowisko projektantów w Polsce. Poczynając od spraw podstawowych, takich jak kwestie związane z etyką zawodową, regulacje prawne i zasady branżowe, a kończąc na projektach opisujących historie projektowania graficznego lub analizujących współczesny dizajn graficzny w Polsce – tłumaczy.
Stowarzyszenie skupia ponad 200 członków w największych miastach w kraju. Stara się reagować na to, co się dzieje w dziedzinie dizajnu w Polsce. Jedną z takich udanych interwencji było doprowadzenie do zmiany loga Roku Korczakowskiego zainicjowanego przez Rzecznika Praw Dziecka.
– Według nas ten znak był, delikatnie mówiąc, niewłaściwy i nieudany, zwłaszcza że organizacją odpowiedzialną za niego była instytucja publiczna – mówi Rene Wawrzkiewicz. – Jako stowarzyszenie wystosowaliśmy oficjalny list do Rzecznika oraz zainicjowaliśmy skierowaną do grafików akcję wysyłania maili do niego.
Odzew środowiska był duży i przyniósł pozytywny skutek. Rzecznik zdecydował się logo zmienić, biorąc pod uwagę głos profesjonalistów. – Dla mnie największym sukcesem było jednak to, że udało się wciągnąć projektantów w tę aktywność. Pokazać, że możemy mieć wpływ na sferę publiczną – podkreśla grafik.
Dizajn to nie tylko czysta estetyka
Pod egidą STGU odbywa się też coroczny „Projekt Roku” – konkurs, który opisuje projektowanie graficzne w Polsce i wartościuje kulturę graficzną, ale pod zupełnie innym względem niż to jest ogólnie przyjęte. – Staramy się myśleć o projektowaniu nie tylko pod względem estetycznym i formalnym – mówi Rene Wawrzkiewicz.
W zeszłym roku w konkursie w kategorii "Etyka" została wyróżniona marka odzieżowa „Pan Tu Nie Stał” – kolektyw pracujący z peerelowską popkulturą. Jego twórcy posługują się jedynie polskimi zwrotami i symbolami z tamtego okresu. Cała produkcja odbywa się w Łodzi, gdzie projektanci mieszkają i pracują. Innymi wyróżnionymi byli Towarzystwo Projektowe wraz z władzami Bielska-Białej za spójny system miejskiej komunikacji wizualnej. – Zazwyczaj w polskich miastach wygląda to przypadkowo i nikt nie zwraca uwagi na spójność kolorów, proporcje, tabliczki z nazwami ulic, drogowskazy. W Bielsku-Białej władze miasta same wyszły z inicjatywą ujednolicenia systemu i my to doceniliśmy – wyjaśnia Rene Wawrzkiewicz.
Rene Wawrzkiewicz jest również jednym z kuratorów i pomysłodawcą przekrojowej wystawy pokazującej trzy dekady polskiego projektowania „Design dla wolności, wolność w designie”. – Wystawa opisuje transformację kultury wizualnej w Polsce od lat 80. do dziś. Na różnych przykładach pokazuje, jak dizajn stał się zwierciadłem przemian politycznych. – Tymi wszystkimi działaniami chcemy wyjść poza środowisko branżowe, pokazać, że to, czym się zajmujemy, nie jest abstrakcją, ale ma wymiar społeczny, a nawet polityczny – zaznacza Rene Wawrzkiewicz.
– Rene ma mnóstwo pomysłów i jest w stanie poświęcić dużo swojego życia i czasu na ich realizację – opowiada Anna Banaś, koordynatorka Targów Wiedzy Graficznej w STGU. – On wie, że jego pomysły są świetne, ale podchodzi demokratycznie do ich realizowania. Kiedy pracuje nad jakimś projektem, nie zajmuje się rzeczami, takimi jak własna pozycja czy osobista korzyść. Dla niego najważniejszy jest temat. Widać, że to, co robi, sprawia mu prawdziwą frajdę – dodaje.
Podobnie jak Grzegorz Laszuk, Anna Banaś uważa, że zacięcie społeczne jest tym, co wyróżnia Rene Wawrzkiewicza spośród wielu innych osób zajmujących się dizajnem. – Rene poza profesjonalnym projektowaniem zajmuje się również animowaniem środowiska grafików. Prowokuje dyskusje o dizajnie i kulturze wizualnej w Polsce – mówi Anna Banaś. – Dzięki projektom i wystawom pobudza do refleksji na temat zawodu projektanta, jego wyborów politycznych i etycznych. Dla niego ważne jest to, co o nas mówi grafika, która jest wokół nas. Co mówi o jej twórcy, który dokonuje wyboru między potrzebami autoekspresji i funkcjonalności, potrzebą zarobkowania a etyką – dodaje.
– Wśród dizajnerów w Polsce i na świecie dominuje przeświadczenie, że to, co robimy, ma niewielki wpływ na rzeczywistość – uważa Rene Wawrzkiewicz. – Większość projektantów jest zdania, że po prostu robi zamówiony projekt i cała reszta ich nie dotyczy. Kilka lat temu w branżowym portalu „Design Observer” ukazał się artykuł opisujący, w jaki sposób dizajnerzy są współodpowiedzialni za kryzys gospodarczy i polityczny, biorąc bezrefleksyjnie udział w działaniach reklamowych i napędzając machinę konsumpcji. Ja się osobiście z tym zgadzam.
Za sukces swojej organizacji uważa to, że STGU działa i to coraz prężniej, że ma już ponad 200 członków. A za porażkę to, że w 40-milionowym kraju, na kilkanaście tysięcy projektantów to jednak niewiele. – Definicja projektanta jest nadal czymś dziwnym, nie do końca zrozumiałym i nadal dyskusyjnym w naszej części Europy. Chcielibyśmy, żeby twórcy grafiki użytkowej byli widoczni i rozumiani, a ich potencjał w pełni wykorzystywany. Chcielibyśmy także wyjąć ich z szuflady "reklamy". Pokazać ludziom, że to nie jest działanie, które bierze się znikąd, że projekty nie rodzą się z powietrza, ale zawsze stoi za nimi czyjaś praca, wiedza i doświadczenia – przekonuje Rene Wawrzkiewicz. – Z drugiej jednak strony ostatnio jest dość spore zainteresowanie zwykłych ludzi tzw. dizajnem. Może to jest właśnie ten moment, w którym będziemy mogli się rozwijać.
– A skąd wziął się „Rene”? – pytam. – Nie stoi za tym żadna szczególna anegdota – odpowiada Wawrzkiewicz. – Tak przed studiami ktoś zaczął mnie nazywać i tak już zostało.
Źródło: inf. własna (warszawa.ngo.pl)