Przeglądarka Internet Explorer, której używasz, uniemożliwia skorzystanie z większości funkcji portalu ngo.pl.
Aby mieć dostęp do wszystkich funkcji portalu ngo.pl, zmień przeglądarkę na inną (np. Chrome, Firefox, Safari, Opera, Edge).
Regionalne programy operacyjne się w Polsce sprawdzają i powinny pozostać także w nowej perspektywie finansowej – uważa Jan Olbrycht, wiceprzewodniczący nowej komisji budżetowej Parlamentu Europejskiego. Marcin Przybylski z Serwisu Samorządowego PAP pyta europosła o nowy budżet unijny oraz perspektywy rozwoju polskich regionów i miast.
We wtorek rząd przyjął Krajową Strategię Rozwoju Regionalnego, od której będzie zależeć m.in. podział unijnych funduszy w latach 2010-2020. Dokument zakłada np. że do 18 największych miast trafi ok. 60 proc. środków. Mniejsze i biedniejsze ośrodki dostaną tylko 30 proc. Czy to sprawiedliwy podział?
Jan Olbrycht: - Jest za wcześnie żeby móc powiedzieć jak ten podział wpłynie na samorządy ponieważ nie wiemy jeszcze jak będzie wyglądał unijny budżet na lata 2014-2020. Dopiero się do niego przymierzamy. Oczywiście chcielibyśmy, żeby tych pieniędzy było jak najwięcej.
Nie można jednak patrzeć na KSRR tylko przez pryzmat jednego określonego typu funduszy. Ważne jest to jak będą realizowane różnego rodzaju polityki na obszarze całej Polski, jak chociażby polityka transportowa. Powtarzam, to dotyczy nie tylko wykorzystania funduszy europejskich, ale również, a może przede wszystkim funduszy polskich.
Oczywiście obszary wielkomiejskie z definicji wymagają większych środków, głównie z uwagi na charakter inwestycji prowadzonych w dużych skupiskach ludzkich. Tam jest np. kwestia transportu miejskiego, są problemy przeciwdziałania nieefektywności energetycznej itd.
W takim razie ile będzie tych pieniędzy w nowym budżecie UE? Czy w kontekście rosnącego eurosceptycyzmu w Niemczech i kryzysu w Grecji uda się utrzymać duży i solidarny budżet?
- Bardzo byśmy chcieli, żeby to był duży budżet. Przede wszystkim będziemy się starać przekonać państwa członkowskie żeby nie proponowały cięć wydatków na politykę regionalną, ale także nie dążyły do zniesienia unijnego budżetu w ogóle. Te rozmowy są jeszcze przed nami.
Spodziewamy się jednak tendencji do pokazywania tego jak dużo pieniędzy wydano na walkę z kryzysem. Mamy nadzieję, że budżet związany z polityka regionalną będzie co najmniej taki sam jak do tej pory.
Biorąc pod uwagę to co Pan mówi, może to nie być łatwe.
- Na razie trudno wyrokować. Myślę, że dla nas w kraju najważniejsze jest przygotowanie się do frontu inwestycyjnego bez względu na dyskusje toczone na poziomie UE.
Dzisiaj najważniejsze jest, aby Polska wykorzystała ten okres do nowej perspektywy unijnej na bardzo dokładne strategiczne zaplanowanie.
W Brukseli mówi się o tworzeniu funduszy sektorowych, wspierających konkretne obszary problemowe. Czy wobec tego formuła regionalnych programów operacyjnych zniknie w nowej perspektywie finansowej?
- To jest kwestia naszej wewnętrznej dyskusji w kraju. To państwa członkowskie będą same decydować, czy chcą realizować programy, poprzez programy regionalne, czy np. poprzez rządowe.
Owszem na poziomie Unii toczy się dyskusja na temat powołania nowych sektorowych funduszy. Jest np. pomysł wydzielenia w ogóle z polityki regionalnej, Europejskiego Funduszu Społecznego, co dla nas jest zupełnie niekorzystne. Niedawno przez Parlament Europejski przetoczyła się dyskusja na temat utworzenia funduszu transportowego. Mówi się też o nowym funduszu środowiskowym, itd.
My uważamy, że to jest bardzo zły pomysł, bo prowadzi w sposób nieunikniony do tego, że nie dyskutuje się na temat kwot narodowych, a zaczyna się dyskutować nad podziałem funduszy na poziomie całej Unii. W takim przypadku dostęp do funduszy europejskich i uzyskanie solidarnego efektu będzie bardzo utrudnione.
Czyli Pan pozostawiłby programy regionalne?
- W państwie wielkości Polski takie programy się po prostu sprawdzają. Tak jak wspomniałem, to wymaga, aby wcześniej uzyskać podział kwot na państwa członkowskie, a nie podział na poziomie Unii na programy sektorowe.
Rozmawiał Marcin Przybylski, Serwis Samorządowy PAP
Jan Olbrycht: - Jest za wcześnie żeby móc powiedzieć jak ten podział wpłynie na samorządy ponieważ nie wiemy jeszcze jak będzie wyglądał unijny budżet na lata 2014-2020. Dopiero się do niego przymierzamy. Oczywiście chcielibyśmy, żeby tych pieniędzy było jak najwięcej.
Nie można jednak patrzeć na KSRR tylko przez pryzmat jednego określonego typu funduszy. Ważne jest to jak będą realizowane różnego rodzaju polityki na obszarze całej Polski, jak chociażby polityka transportowa. Powtarzam, to dotyczy nie tylko wykorzystania funduszy europejskich, ale również, a może przede wszystkim funduszy polskich.
Oczywiście obszary wielkomiejskie z definicji wymagają większych środków, głównie z uwagi na charakter inwestycji prowadzonych w dużych skupiskach ludzkich. Tam jest np. kwestia transportu miejskiego, są problemy przeciwdziałania nieefektywności energetycznej itd.
W takim razie ile będzie tych pieniędzy w nowym budżecie UE? Czy w kontekście rosnącego eurosceptycyzmu w Niemczech i kryzysu w Grecji uda się utrzymać duży i solidarny budżet?
- Bardzo byśmy chcieli, żeby to był duży budżet. Przede wszystkim będziemy się starać przekonać państwa członkowskie żeby nie proponowały cięć wydatków na politykę regionalną, ale także nie dążyły do zniesienia unijnego budżetu w ogóle. Te rozmowy są jeszcze przed nami.
Spodziewamy się jednak tendencji do pokazywania tego jak dużo pieniędzy wydano na walkę z kryzysem. Mamy nadzieję, że budżet związany z polityka regionalną będzie co najmniej taki sam jak do tej pory.
Biorąc pod uwagę to co Pan mówi, może to nie być łatwe.
- Na razie trudno wyrokować. Myślę, że dla nas w kraju najważniejsze jest przygotowanie się do frontu inwestycyjnego bez względu na dyskusje toczone na poziomie UE.
Dzisiaj najważniejsze jest, aby Polska wykorzystała ten okres do nowej perspektywy unijnej na bardzo dokładne strategiczne zaplanowanie.
W Brukseli mówi się o tworzeniu funduszy sektorowych, wspierających konkretne obszary problemowe. Czy wobec tego formuła regionalnych programów operacyjnych zniknie w nowej perspektywie finansowej?
- To jest kwestia naszej wewnętrznej dyskusji w kraju. To państwa członkowskie będą same decydować, czy chcą realizować programy, poprzez programy regionalne, czy np. poprzez rządowe.
Owszem na poziomie Unii toczy się dyskusja na temat powołania nowych sektorowych funduszy. Jest np. pomysł wydzielenia w ogóle z polityki regionalnej, Europejskiego Funduszu Społecznego, co dla nas jest zupełnie niekorzystne. Niedawno przez Parlament Europejski przetoczyła się dyskusja na temat utworzenia funduszu transportowego. Mówi się też o nowym funduszu środowiskowym, itd.
My uważamy, że to jest bardzo zły pomysł, bo prowadzi w sposób nieunikniony do tego, że nie dyskutuje się na temat kwot narodowych, a zaczyna się dyskutować nad podziałem funduszy na poziomie całej Unii. W takim przypadku dostęp do funduszy europejskich i uzyskanie solidarnego efektu będzie bardzo utrudnione.
Czyli Pan pozostawiłby programy regionalne?
- W państwie wielkości Polski takie programy się po prostu sprawdzają. Tak jak wspomniałem, to wymaga, aby wcześniej uzyskać podział kwot na państwa członkowskie, a nie podział na poziomie Unii na programy sektorowe.
Rozmawiał Marcin Przybylski, Serwis Samorządowy PAP
Teksty opublikowane na portalu prezentują wyłącznie poglądy ich Autorów i Autorek i nie należy ich utożsamiać z poglądami redakcji. Podobnie opinie, komentarze wyrażane w publikowanych artykułach nie odzwierciedlają poglądów redakcji i wydawcy, a mają charakter informacyjny.