O problemach i potrzebach wsi z gminy Pieniężno rozmawiano 6 maja 2011 podczas spotkania sołtysów z animatorką Centrum Organizacji Pozarządowych w Braniewie – Beatą Jarosz. Było to pierwsze tak robocze spotkanie informacyjne, wzięło w nim udział 12 osób. Za obecność i twórczą pracę animatorka dziękuje, a na łamach serwisu dzieli się swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi obrazu współczesnej wsi.
„(…) Księżyc idzie srebrne chusty prać
świerszczyki świergocą w stogach
czegóż się bać
Przecież siano pachnie snem
a ukryta w nim melodia kantyczki
tuli do mnie dziecięce policzki
chroni przed złem”
Józef Czechowicz
Jaka jest nasza wieś? Wiele się mówi o jej problemach i potrzebach. Potrzeba inwestycji, które poprawią warunki życia mieszkańców (drogi, ławeczki, boiska, chodnik), ale potrzeba też pamiętać o ludziach – dużych i małych. I to będę podkreślała póki wystarczy sił.
Sołtys to lider, osoba na której spoczywa olbrzymi zakres odpowiedzialności. Ma wiele obowiązków, niewiele praw, a środków finansowych na swoją wieś – w ogóle. Sołtysi uczestniczący w spotkaniu to osoby zarówno nowe, piastujące to stanowisko od niedawna, jak również te z wieloletnim doświadczeniem. Widzą nie tylko braki w chodniku, ale przede wszystkim zauważają, że ludzie na wsi się zmienili. Nowoczesność spowodowała, że ludzie coraz mniej się spotykają, nie ma w większości wspólnych prac polowych i spotkań wiejskich. Sianokosy z wiersza Czechowicza robią maszyny, zboże kosi kombajn, a ziemniaki zbiera również maszyna. Nie jest to, broń Boże, moje veto przeciw nowoczesności, bo to odciążyło człowieka z ciężkiej pracy fizycznej. Moim wspomnieniem z dzieciństwa (pochodzę ze wsi i jestem z tego dumna) są żniwa z tradycyjną snopowiązałką, bose nogi i zawody z rodzeństwem – kto szybciej postawi rządek. Nagrodą była zabawa w chowanego, wspólny obiad z rodzicami na polu, a na deser – poziomki. Chylę czoła przed rolnikiem, bo wiem, ile ludzkiej pracy wymaga bochenek chleba – tego nauczyli mnie rodzice i dziadkowie.
Wieś się zmienia, szybciej przychodzi nowoczesność, nowy trend życia, ale coraz trudniej przychodzi zmiana świadomości w kontekście wspólnoty, tożsamości, lokalnego patriotyzmu i poczucia więzi z daną społecznością. Minęły lata a ludzie coraz bardziej pozamykali się w domach. Buduje się świetlice, chwała samorządowi za to, ale pamiętajmy, iż przede wszystkim robimy to dla ludzi i po to, aby „przywrócić” ich do społeczności. O to należy dbać.
W trakcie spotkania w Pieniężnie mówiono również o szansach dla wsi, środkach pieniężnych, które służyć mają pobudzeniu aktywności, wyrównywaniu szans i rozwojowi polskiej wsi. Wiele padło pytań jak angażować ludzi, jak motywować i jak współpracować z samorządem, który de facto jest decydentem w wielu ważnych kwestiach na wsi.
Ważnym i bolącym tematem są fundusze sołeckie. Ustawodawca nie przemyślał do końca praktycznej realizacji inicjatyw, a w moim odczuciu zabrakło szeroko pojętych konsultacji i pomocy prawnej dla sołtysów. Efekt – niewiele inicjatyw jest tworzonych, większość wydatków to inwestycje – małe, ale potrzebne. Budżety naszych samorządów nie są w stanie udźwignąć realizacji inicjatyw z funduszy sołeckich. Jest to klęska, w naszym powiecie, postrzegam to jako niewykorzystanie narzędzi do zwiększenia aktywności społeczności wiejskiej.
Zapowiedziano kolejne spotkanie, pojawiły się pomysły i chęci, żeby wiedzieć. A to już kolejny etap…
Źródło: Centrum Organizacji Pozarządowych w Braniewie