Zapraszamy do lektury najnowszego raportu Instytutu Spraw Publicznych, poświęconego udziałowi kobiet w wyborach samorządowych w 2010 roku.
Wewnętrzna działalność partii politycznych już od dłuższego czasu koncentruje się w dużej mierze na układaniu list wyborczych przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Komentatorzy życia publicznego i dziennikarze obserwujący ten proces wnikliwie przyglądają się przede wszystkim temu, na ile partie będą przestrzegać wprowadzonej na początku roku 35% kwoty dla kobiet i mężczyzn. Słusznie zwracają uwagę nie tylko na to, ile kandydatek znajdzie się na listach, ale także jakie miejsce zostanie im przydzielone – czy jedno z pierwszych, najbardziej widocznych, czy raczej to mało eksponowane, na końcu listy.
Doświadczenia z zagranicy pokazują, że bardzo ważna dla obecności kobiet w wybieralnych organach władzy jest pozycja na liście, z jakiej startują w wyborach. W Polsce trudno prowadzić tego typu badania, ponieważ partie wystawiają polityczki na pierwszych miejscach równie niechętnie, niezależnie od opcji politycznej, co uniemożliwia analizy porównawcze. Patrząc na wybory samorządowe z zeszłego roku, można stwierdzić, że na szczeblu wojewódzkim – najbliższym polityce ogólnokrajowej – kobiety na „jedynkach” wystawiane są w ok. 15% przypadków. W jednych partiach, np. PO częściej (18%), a w innych, takich jak PiS rzadziej (11%).
Miejsce na liście jest oczywiście ważne i brak mechanizmu suwakowego może zdecydowanie obniżyć efektywność wprowadzonych w tym roku kwot, ale równie ważny jest dobór kobiet na listy. Nawiązując ponownie do wyników analiz ISP z wyborów samorządowych, możemy zauważyć, że nawet jeśli partia nie wystawiła wielu kandydatek na miejscach najbardziej pożądanych - od pierwszego do piątego, to efektywność ich kampanii mogła być mimo to wysoka. Tak było w przypadku SLD, które spośród swoich kandydatek na radne do sejmików umieściło na pierwszych pięciu miejscach tylko 38% kobiet – dla porównania PSL 41% swoich kandydatek umieścił na wysokich pozycjach, a PO aż 45%. Mimo to w efekcie to z list SLD do sejmików województw dostało się najwięcej kobiet (12,5 %).
Źródło: Instytut Spraw Publicznych