Rady starosty. Partycypacja to bardzo wygodne narzędzie - mówi Robert Fila
(PAP) Z punktu widzenia sprawowania władzy partycypacja to – w dobrym tego słowa znaczeniu – bardzo wygodne narzędzie – mówi Robert Fila, starosta stalowowolski.
W powiecie stalowowolskim, przy czynnym współudziale mieszkańców, udało się stworzyć program promocji zdrowia i profilaktyki.
Robert Fila, starosta stalowowolski: - To kwestia innej struktury. Gmina jest naturalnym tworem, a powiat bardziej administracyjnym. My bardziej skupiamy się na zadaniach, które realizujemy. Służba zdrowia jest jednym z naszych priorytetów. Chcieliśmy się więc w tej tematyce obracać, ale jednocześnie naszą działalność rozszerzyć – oprócz tego, że leczymy, chcemy przekonywać ludzi do tego, żeby dbali o siebie.
A jak nam się udało - wystosowaliśmy zaproszenie do grup zawodowych związanych z profilaktyką zdrowotną, stowarzyszeń osób zawodowo związanych ze służbą zdrowia, klubów sportowych. Co ciekawe, odzew ze strony lekarzy był prawie żaden.
Do stowarzyszeń - czyli zapraszali Państwo osoby już aktywnie działające, na co dzień udzielające się gdzieś. A zwykli mieszkańcy –czy do nich też były skierowane zaproszenia?
- Nie, to duży powiat, trudno było każdego indywidualnie zaprosić. Informowaliśmy i zachęcaliśmy mieszkańców za pomocą telewizji, radia. Przychodzili więc też i zwykli mieszkańcy, niezwiązani z żadnymi organizacjami, często starsi, bo w pewnym wieku się o zdrowiu więcej myśli.
Ile osób przychodziło na spotkania?
- Była rotacja – w zależności od tematyki, jaka była poruszana, ale zazwyczaj było to około 30 osób uczestniczących w spotkaniach i pracujących nad programem.
To dużo?
- To pierwszy taki program w naszym powiecie, który został zaakceptowany, ale i wdrożony jako oficjalny dokument przyjęty przez radę powiatu. Myślę, że kolejne tego typu działania przyniosą większy odzew. A już wiemy, że jesteśmy wiarygodni, bo na przykład podczas festiwalu promocji zdrowia, jaki zorganizowaliśmy, udało się wykryć kilkanaście przypadków cukrzycy wśród mieszkańców, którzy pewnie wcale by się o tej chorobie nie dowiedzieli, bo same z własnej woli nie poszłyby na badania. Poza tym podczas prac nad projektem zgłaszały się do nas kolejne organizacje, które chciały włączać się w działania.
Jak zachęciłby Pan innych samorządowców do współpracy z mieszkańcami?
- Z punktu widzenia sprawowania władzy partycypacja to – w dobrym tego słowa znaczeniu – bardzo wygodne narzędzie. Na początku wymaga większego nakładu pracy, ale z drugiej strony upraszcza wiele procesów decyzyjnych. Mając projekt przygotowany przez mieszkańców, wiem, że mam legitymację społeczną do podjęcia tych działań. Wiem, że przedsięwzięcie jest aktualne i w pełni akceptowalne.
Nawet gdy 30 osób było na spotkaniach?
- Ale to jest bardzo dużo. Trzydzieści aktywnych osób, które chcą coś zrobić, sypią pomysłami, nawet w takim mieście jak Stalowa Wola, które liczy 60 tys. mieszkańców – to jest bardzo dużo. To grupa, o którą trzeba dbać, i którą należy motywować do działania.
Czyli Pana rada dla i inych powiatów i gmin to…
- … nie bać się współpracy.
Dziękuję za rozmowę.
Staroście Stalowej Woli Robertowi Fili i animatorowi Philippowi Zalewskiemu ze starostwa, wspólnie z grupą mieszkańców, udało się przygotować program promocji i profilaktyki zdrowia. Starosta myśli teraz o stworzeniu podobnej inicjatywy związanej z oświatą.
Kkż/ Serwis Samorządowy PAP
Źródło: Serwis Samorządowy PAP