Organizacje pozarządowe współpracujące na co dzień z samorządami lokalnymi na ogół są zadowolone z tej współpracy. Jeśli pojawiają się problemy, to raczej wynikają z braku doświadczeń niż ze złej woli urzędników. Trudności jakie napotykają obie strony są konsekwencją niedoskonałych ustaw, ale jak ktoś bardzo chce, to się z urzędnikiem dogada.
Po tym, jak opisałam stosunek przedstawicieli samorządów i kandydatów do lokalnych władz wobec organizacji pozarządowych, postanowiłam zapytać również wybrane organizacje, jak wygląda współpraca z ich perspektywy. Co ciekawe, prowadząc sondę wśród różnego rodzaju fundacji i stowarzyszeń z całej Polski napotkałam takie, które nie chciały wypowiadać się na temat współpracy z lokalnymi władzami lub robiły to bardzo niechętnie. Niektórzy łagodzili swoje wypowiedzi w trakcie autoryzacji. „To są delikatne sprawy“, „Urzędnicy też czytają ngo.pl“, „Żeby się nikt nie obraził“ – tłumaczyli. Oto co powiedzieli.
Suwałki
Fundacja Miasto ma swoją siedzibę w Suwałkach. Suwałki leżą w północno-wschodniej Polsce, tuż nad rzeką Czarna Hańcza, miasto liczy prawie 70 tys. mieszkańców, jest siedzibą władz powiatu. Celem Fundacji Miasto jest szeroko rozumiana działalność na rzecz mniejszych miast i ich mieszkańców, tworzenie i wzbogacanie kultury miejskiej.
- Współpraca z władzami Suwałk układa się różnie. Mam wrażenie, że władze miasta są otwarte na nasze propozycje, zazwyczaj jesteśmy wysłuchani – mówi Adam Pogorzelski, prezes zarządu fundacji. – Najbardziej brakuje nam jednak wypracowanego wspólnie systemowego modelu współpracy. Obecnie nie wiadomo do kogo (prezydenta, zastępców, radnych?) i w jakiej formie powinniśmy się zwrócić w razie potrzeby. Dlatego, w mojej opinii, działające w naszym mieście organizacje pozarządowe kontaktują się z władzami, używając własnych, nieformalnych kanałów komunikacji. W Suwałkach osobą mającą najwięcej uprawnień wykonawczych w Urzędzie Miasta jest prezydent. Dlatego zwracamy się do prezydenta, pisemnie. Zazwyczaj na odpowiedź czekamy około 2 tygodni. W odpowiedzi otrzymujemy konkretny termin spotkania. Mimo że prośby o spotkanie kierujemy do prezydenta, dotychczas nie udało nam się z nim spotkać, zawsze ktoś go zastępował. Inne zagadnienie to obowiązkowe dla urzędników konsultacje programu współpracy z organizacjami pozarządowym. W tym roku odbyły się drogą mailową. Nie otrzymaliśmy jednak żadnej informacji o ich terminie – dostępna była na stronie urzędu, ale nie wiedzieliśmy o tym. W zeszłym roku konsultacje wyglądały tak, że na spotkaniu z urzędnikami, zamiast konsultowania programu instruowano nas, jak wypełniać wnioski o dofinansowanie naszych działań przez miasto. Nie ma zwyczaju debaty, potrzeby dialogu – kończy Adam Pogorzelski.
Brylant-Kórnik
Stowarzyszenie biegowe Brylant-Kórnik mieści się w gminie Kórnik, położonej w środkowej części Wielkopolski. Gmina liczy 17 tys. mieszkańców, w jej skład wchodzi miasto Kórnik i 30 wsi. Podstawowym celem sowarzyszenia, mówiąc w skrócie, jest upowszechnienianie biegania.
– Współpracujemy z władzami miasta, przede wszystkim z burmistrzem i każdemu życzyłbym takiej współpracy. Oceniam ją bardzo pozytywnie i nie wyobrażam sobie istnienia naszego stowarzyszenia bez niej – opowiada Krzysztof Buszkiewicz, prezes stowarzyszenia. – Naszym glównym biegiem jest półmaraton papieski. Odbywa się 2 kwietnia, w rocznicę śmierci Jana Pawła II, liczy symbolicznie 21 km 370 m w nawiązaniu do godziny śmierci papieża. W maratonie bierze udział wielu radnych, burmistrz zawsze jest w sportowym stroju, czasem przebiegnie jedno lub dwa kółka na stadionie. Jak wygląda nasza współpraca? Kiedy zbliża się termin maratonu, spotykam się z burmistrzem i mówię: „Panie burmistrzu, zbliża się 2 kwietnia, czy możemy liczyć na jakąś pomoc?“. A burmistrz mówi: „Panie Krzysztofie, czy pan żartuje? Oczywiście!“. Potrzebne są pochodnie, wsparcie logistyczne i nigdy z tym nie ma problemu. Półmaraton to duże przedsięwzięcie – biegnie w nim 500 – 700 osób – kończy prezes.
Warszawa
Fundacja Azylu pod Psim Aniołem prowadzi schronisko dla zwierząt na terenie warszawskiej gminy Wawer.
– Obok schroniska wybudowano osiedle mieszkaniowe – opowiada Joanna Burakiewicz z fundacji – Urzędnicy wydali zgodę na jego budowę, mimo uwag ze strony fundacji. Teraz mieszkańcom przeszkadza szczekanie psów, skarżą się, a urzędnicy rozkładają ręce, że nic nie można zrobić. Jesteśmy za to częściej kontrolowani z przestrzegania różnych praw oraz przez straż miejską. Rozmawialiśmy na ten temat zarówno z radnymi, jak i urzędnikami z wydziału gospodarki komunalnej, wydziału nieruchomości, wydziału ochrony środowiska. Ale nikt nie ma pomysłu, co dalej. Na szczęście w innych sprawach dogadujemy się lepiej.
Celem stowarzyszenia Moje Miasto A w Nim jest „obrona polskich miast przed inwazją reklam“, działa ono na terenie całej Polski.
– Współpracujemy zazwyczaj z miejskimi wydziałami architektury i estetyki, i chyba dlatego nie mamy żadnego problemu z komunikacją – mówi Elżbieta Dymna, prezes stowarzyszenia. – Wspólnie organizujemy wykłady, na których opowiadamy o naszych celach, szukamy poparcia u mieszkańców miast. Radni i urzędnicy są zazwyczaj po naszej stronie. Co innego Ministerstwo Infrastruktury – dodaje.
Legnica
Fundacja Ekologiczna Zielona Akcja z Legnicy prowadzi m.in program wspierania partnerstw lokalnych tworzonych przez sektor samorządowy, organizacje pozarządowe oraz przedstawicieli biznesu, głównie na obszarach wiejskich. Kontakty z przedstawicielami samorządów to dla pracowników fundacji codzienność.
– Mamy dobry kontakt z samorządami. – mówi Krzysztof Szustka z Zielonej Akcji.– Czasami trudności sprawia mentalność urzędników. Osoby na stanowiskach decyzyjnych, czyli wójtowie, burmistrzowie czy sekretarze gmin to ludzie przygotowani do przyjmowania czyjejś argumentacji, ale niektórzy urzędnicy, piastujący swoje funkcje od wielu lat, nie widzą potrzeby współpracy czy dialogu z przedstawicielami organizacji pozarządowych. W obecnych czasach niezbędna jest dobra wola i chęć współdziałania pomiędzy obiema stronami. Wymaga to pracy i wytrwałości, ale przynosi zamierzony skutek. Nie wolno się bać, zawsze trzeba próbować rozmawiać – mówi Szustka .
Cegłów
Fundacja Sławek pomaga na wolności osobom, które opuszczają zakłady karne. Prowadzi m.in. ośrodki, w których takie osoby mogą mieszkać zanim poukładają sobie życie. Jeden z ośrodków mieści się w Cegłowie, gminie położonej na wschód od Mińska Mazowieckiego.
– Wszystko załatwiam osobiście z wójtem – mówi Marek Wdowiński, kierownik ośrodka Fundacji Sławek w Cegłowie. – Nasza współpraca układa się dobrze. Czasem dostajemy od gminy węgiel na opał, jedzenie dla podopiecznych, możemy liczyć na przyspieszenie jakichś spraw urzędowych. W zamian nocujemy w ośrodku jednego czy dwóch gminnych bezdomnych, gdy nadchodzi zima. A radni? A czego ja bym mógł chcieć od radnych? Radni nie są władni – żartuje.
Dziękujemy Krzysztofowi Szustkowi za udostępnienie zdjęcia.
Pobierz
-
201010061803370915
592460_201010061803370915 ・38.72 kB
Źródło: inf. własna (ngo.pl)