Kończy się druga kadencja Rady Działalności Pożytku Publicznego (RDPP). Zapytaliśmy zasiadających w niej przedstawicieli trzeciego sektora, jak oceniają jej działalność, czy sprawdza się jej formuła, a także o wyzwania stojące przed RDPP trzeciej kadencji.
Marzena Mendza-Drozd ze Stowarzyszenia na rzecz Forum Inicjatyw
Pozarządowych, członkini ustępującej RDPP, zwraca uwagę, że obecny
kształt funkcjonowania Rady i umocowanie jej przy Ministrze Pracy i
Polityki Społecznej nie są fortunne. – Jeżeli pożytek publiczny
traktować poważnie, to działalność Rady przy Ministerstwie Pracy i
Polityki Społecznej jest błędem – twierdzi. – W naturalny sposób
wskazuje, że sprawy pożytku publicznego dotyczą tylko ministra
pracy, a nie np. innych resortów, i w związku z tym ich
przedstawiciele nie widzą powodu, aby się z nią kontaktować czy
zasięgać jej opinii. Takie umocowanie Rady sprawia, że nie do końca
wiadomo, czy jest to tylko organ ministra pracy, czy także innych
ministrów. I to może wpływać na jej marginalizowanie.
Podobne spostrzeżenia ma Tomasz Schimanek z Forum Darczyńców w
Polsce, także członek RDPP drugiej kadencji. – Rada nie jest
skutecznym instrumentem dialogu obywatelskiego. Z różnych przyczyn.
Przede wszystkim Rada nie mówi w imieniu organizacji pozarządowych,
gdyż złożona jest także z przedstawicieli administracji rządowej i
samorządowej. Z założenia, jej głos miał być wspólnym głosem trzech
stron, wypracowanym w toku prac. Taka formuła okazała się
niemożliwa do realizacji m.in. z powodu zbyt słabej pozycji Rady.
Jak można toczyć dyskusje i wypracowywać wspólne rozwiązania między
przedstawicielami – organizacji pozarządowych, największych
organizacji samorządowych i np. Ministra Finansów czy też Ministra
Rozwoju Regionalnego, w formule ciała doradczego dla Ministra Pracy
i Polityki Społecznej? – pyta T. Schimanek.
– Trójstronność rady, która miała być jej atutem, okazała się jedną z największych przeszkód w jej działalności. Objawia się to choćby tym, że zasiadający w Radzie przedstawiciele różnych ministerstw z założenia nie krytykują propozycji złożonych przez członków innych resortów, co automatycznie nie pozwala uwspólnić stanowiska rady na dany temat – wyjaśnia Marzena Mendza-Drozd.
– Niejasne jest także to, czy Rada ma funkcje reprezentacyjne
czy eksperckie. Jeżeli popatrzymy na jej kompetencje i sposób
wyboru członków, to wyraźnie widać, że nie jest to żadna
reprezentacja, ale z drugiej strony rząd, zwłaszcza kiedy jest mu
to na rękę, traktuje głos Rady jako stanowisko przedstawicieli
trzeciego sektora – zauważa T. Schimanek. – Kolejny problem to brak
zobowiązania do zasięgania opinii Rady w istotnych sprawach. Wydaje
się, że zasięganie opinii RDPP w takich kwestiach, jak zmiany prawa
dotyczące działalności organizacji pozarządowych czy też projekt
budżetu Ministra Pracy, powinno być obligatoryjne. Ale tak nie
jest.
– Trzeba także rozstrzygnąć, jaki status mają opinie Rady, tzn.
czy traktowane są jako jeden z głosów w dyskusji, czy też ich ranga
jest dla kogoś, choćby dla Ministra Pracy, znacznie wyższa. Jeżeli
takiej jasności kompetencji nie będzie, to wciąż działalność Rady
zależeć będzie od dobrej lub złej woli przedstawicieli rządu –
dodaje M. Mendza-Drozd.
– Sukcesów było kilka. Z pewnością Rada przyczyniła się do tego, że rząd przyjął w końcu – pomimo różnych wątpliwości – Program Operacyjny Fundusz Inicjatyw Obywatelskich. Sukcesem jest też z pewnością ocalenie odpisów od darowizn od osób prawnych, które swego czasu, w 2006 r., rząd chciał zlikwidować – wylicza T. Schimanek.
– Dobrze, że Rada w ogóle przetrwała – uważa Marzena
Mendza-Drozd. – Jej kadencja była szczególna, gdyż mieliśmy do
czynienia ze zmianami rządów i z kilkoma kolejnymi ministrami
pracy, pochodzącymi z różnych partii. Kładło się to cieniem na
sposobie funkcjonowania Rady, bo kiedy udało się nam wypracować
jakieś rozwiązanie, to akurat wtedy następowała zmiana rządu i
trzeba było wszystko zaczynać od początku. Ale jednocześnie dzięki
temu trudnemu przecież doświadczeniu, jak w soczewce skupiały się
okazje do obserwowania zmieniających się nastrojów politycznych,
które nie pozostawały bez wpływu na zakres i skalę działań Rady. W
formie anegdoty można przypomnieć, że ministra wywodzącego się z
Samoobrony trzeba było przekonywać, że błędnie czyta zapisy w
ustawie. A przecież nie do tego Rada jest powoływana.
W lipcu 2008 r. RDPP przyjęła uchwałę w sprawie kierunku zmian w zapisach dotyczących RDPP w nowelizacji ustawy o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Uchwała mówi, że niezbędne jest wzmocnienie pozycji Rady oraz precyzyjne określenie jej kompetencji.
– Należy doprowadzić do zmian w formule działania Rady, które
pozwoliłyby wzmocnić jej pozycję i wyklarować jej rolę wobec
administracji rządowej. Jest to o tyle trudne, że inne strony
reprezentowane w RDPP nie wydają się być tym specjalnie
zainteresowane. Wydaje mi się jednak, że bez takich zmian, rola i
znaczenie Rady będą malały – mówi Schimanek.
– Trzeba tak umocować Radę, np. w Kancelarii Premiera, aby miała
ona większe znaczenie i kompetencje. Może powinna być ciałem
doradczym premiera składającym się tylko z przedstawicieli
organizacji pozarządowych. Jest też druga opcja: Rada zostaje przy
Ministrze Pracy i Polityki Społecznej, ale zwiększa się kompetencje
ministra właściwego ds. zabezpieczenia społecznego z
zagwarantowaniem koordynacji międzyresortowej. Zresztą wachlarz
możliwości, jak mogłaby funkcjonować Rada, jest dość duży. Dobrze
byłoby, żeby wśród przedstawicieli organizacji odbyła się poważna
debata w tej sprawie. Z drugiej strony także rząd powinien się
wypowiedzieć, czego oczekuje od Rady i w jaki sposób chce korzystać
z potencjału organizacji pozarządowych. Niestety wciąż się tego nie
doczekaliśmy – mówi M. Mendza-Drozd.
– Warto również zbudować trwałe mechanizmy uzgadniania stanowisk
w kwestiach kluczowych dla sektora pomiędzy przedstawicielami
organizacji pozarządowych umiejscowionych w różnych ciałach
doradczych czy konsultacyjnych. To ważne, bo z doświadczenia
wiadomo, że brak zgody w kwestiach zasadniczych osłabia pozycję
tychże przedstawicieli wobec rządu. Oczywiście takie wspólne
stanowiska powinny być wypracowane w toku dialogu wewnętrznego,
stąd istotne jest stworzenie mechanizmów do prowadzenia takiego
dialogu – apeluje Schimanek.
Rada Działalności Pożytku Publicznego ma pewnie tyle samo zwolenników, co przeciwników.
– Dobrze jednak, że w ogóle takie ciało istnieje. Niezależnie od
jego niedoskonałości, jest to forma instytucjonalizacji dialogu
rząd – organizacje pozarządowe, która z pewnością jest potrzebna do
wzmacniania słabego jeszcze dialogu obywatelskiego. Choćby po to,
aby na przykładzie Rady można było ocenić, co nie sprzyja
dialogowi, a czego brakuje, aby mógł się on rozwijać – mówi
Schimanek. – Z drugiej strony należy doprowadzić do pełnej
przejrzystości działania Rady. Tylko wtedy będzie ona mogła budować
mocną pozycję w środowisku organizacji pozarządowych.
Przejrzystość, włącznie z publikowaniem stenogramów z posiedzeń
Rady i jej zespołów, powodowałaby, że zarówno rząd, jak samorząd, a
także przedstawiciele organizacji traktowaliby o wiele poważniej,
rzetelniej i bardziej odpowiedzialnie swoje członkostwo w
Radzie.
– Życzę nowej Radzie wielu sukcesów. Nie wykluczam, że jeśli jej
skład będzie inny, to uda się przełamać wszystkie trudności
strukturalne. Należy jednak pamiętać o jednej ważnej rzeczy – dla
dobrego funkcjonowania Rady nie wystarczą zasiadające w niej silne
osobowości. Potrzebne są ramy prawne, które zagwarantują – nawet
przy braku woli politycznej do korzystania z jej potencjału – że
jako ciało powołane na podstawie tego prawa będzie sprawnie
funkcjonować, a jej głos dotyczący strategicznych kierunków rozwoju
państwa będzie brany pod uwagę – podkreśla Marzena
Mendza-Drozd.
– Wyraźne było zróżnicowanie w aktywności członków tej Rady. O ile np. przedstawiciele organizacji pozarządowych uczestniczyli w ramach prac zespołów roboczych, o tyle strona samorządowa czy rządowa nie przejawiała tym tak dużego zainteresowania. I to na pewno jest wyzwanie dla kolejnej Rady, aby równomiernie rozłożyć tę trójstronną aktywność. Zresztą, po zmianie ekipy rządzącej zainteresowanie działalnością RDPP przez różne resorty jest większe, co dobrze wróży na przyszłość – twierdzi K. Więckiewicz. – Na pewno działalność Rady jest bardzo potrzebna. W wielu sprawach jej głos doradczy był brany pod uwagę przez ministra, np. gdy chodziło o podatek VAT, problem zbiórek publicznych czy uproszczonej księgowości. Dobrze, że Rada rekomendowała kandydatów do rad oddziałów wojewódzkich NFZ, do komitetów monitorujących w programie Kapitał Ludzki oraz do Komitetu Ekonomiczno-Społecznego UE. Ważne jest to, aby Rada była właśnie takim ciałem opiniotwórczym przy konsultacjach ważnych kwestii dotyczących pożytku publicznego oraz trzeciego sektora – podsumowuje.
Źródło: dwumiesięcznik gazeta.ngo.pl 01(61)2009