Fundacja Bęc Zmiana uruchomiła internetową mapę, która stworzy panoramę opuszczonych lokali w mieście. Dzięki niej mieszkańcy będą mogli nie tylko w łatwy sposób dowiedzieć się, dlaczego konkretny budynek stoi pusty, ale też sprawdzić: w jaki sposób, na jakich warunkach i czy w ogóle można skorzystać z jego przestrzeni.
Co rok o sześć więcej
W Warszawie jest obecnie około tysiąca nieużytkowanych lokali. Pustostan, mówiąc najprościej, to miejsce, które straciło swojego najemcę i nie może doczekać się nowego. Może być nim garaż, suterena, stanowisko biurowe na wysokim piętrze, ale też lokal na parterze o bardzo atrakcyjnej lokalizacji – mówił Michał Olszewski, wiceprezydent Warszawy. – Opuszczone lokale są naturalną częścią miasta, niemniej jednak niebezpieczną sytuacją jest ta, w której nieużytkowane budynki stoją puste przez bardzo długi czas albo jeśli ich liczba rośnie zbyt szybko.
Biuro Polityki Lokalowej na bieżąco analizuje, jak wygląda sytuacja pustostanów w poszczególnych dzielnicach Warszawy. Najwięcej niezagospodarowanych lokali jest w Śródmieściu, ale to żadna niespodzianka. – Śródmieście to dzielnica z największą liczbą lokali. Niestety, liczba opuszczonych budynków wzrasta. Z każdym rokiem jest ich średnio o sześć więcej.
Po co komu mapowanie?
Mapa ma pomóc zrozumieć mieszkańcom, dlaczego konkretny obiekt stoi pusty. Będzie można w łatwy i szybki sposób dowiedzieć się: czy budynek jest miejski, czy prywatny. Będzie można również sprawdzić, czy dany obiekt stoi pusty, bo czeka na najemcę, który byłby w stanie zapłacić komercyjny czynsz, czy może dlatego, że jego sytuacja prawa jest niejasna – są do niego roszczenia wynikające z dekretu Bieruta.
– Jest wiele pustostanów, które są w trakcie reprywatyzacji albo są zdegradowane, przez co ciężko wynająć je do celów komercyjnych. Takie obiekty można by oddawać w użytkowanie mieszkańcom, na przykład kooperatywie spożywczej, aby miała gdzie przechowywać swoje warzywa – mówiła Joanna Erbel, miejska aktywistka, która wierzy, że dzięki projektowi Bęc Zmiany wiele początkujących inicjatyw, które szukają przestrzeni, będą mogły znaleźć ją znacznie szybciej. – Mam też nadzieję, że efektem tego projektu będzie stworzenie modelowych rozwiązań i wzorów umów pomiędzy właścicielami lokali i potencjalnymi użytkownikami, co ułatwi korzystanie z tych miejsce.
Prywatny nieużytek
Część pustostanów to lokale prywatne. – Tu sytuacja jest dość trudna, ponieważ powody, dla których ich właściciele nie chcą ich udostępnić innym, mogą być bardzo różne – mówiła Bogna Świątkowska. – Jedni właściciele mogą czekać latami, aż wygrają w totka, inni mogli wyjechać za granicę i zapaść się pod ziemię. Dzięki mapie będziemy mogli przynajmniej dowiedzieć się, co jest grane.
To, że właścicielem nieużytkowanego obiektu jest osoba prywatna, nie oznacza jednak, że z tej przestrzeni nie będzie można w żaden sposób skorzystać. Przykładów nie trzeba szukać daleko: piątkowa debata odbyła się w prywatnym pustostanie przy Brackiej 25 za zgodą właścicieli kamienicy – państwa Jabłkowskich.
Joanna Erbel, jako przykład zagospodarowania prywatnego obiektu, wskazała skłot w Lublinie przy Cichej 4. – To ogromna, wielopiętrowa kamienica, która zastała odkupiona od miasta. Hiszpański właściciel chciał zrobić tam hotel, ale nie mógł ze względów formalnych. W tym zniszczonym budynku przez kilka najbliższych lat najprawdopodobniej nic nie będzie się działo. Grupa skłotersów dogadała się więc z właścicielem, który uznał, że dla niego będzie lepiej, jeśli oni będą przez tych kilka lat mieszkać w jego kamienicy, będą ją ogrzewać i po prostu dbać o to miejsce. Pozwolił im zajmować ją właściwie po kosztach.
Zamrożona przestrzeń
– Gdy robimy dogłębną analizę pustostanów, okazuje się, że lokali, które mogą być przedmiotem obrotu, a więc nie są zdegradowane i mają jasną sytuację prawną, nie ma do nich roszczeń, jest bardzo niewiele. Zaczęliśmy interesować się więc rozwiązaniami, które uelastyczniają trochę zarządzanie tymi zamrożonymi przestrzeniami. Jeżeli nie możemy wynająć lokalu w normalny sposób, to być może trzeba szukać jakieś alternatywnej metody? – zastanawiał się Michał Olszewski. – Mieliśmy ostatnio duży, mocno zdegradowany budynek przy ulicy Puławskiej, który ma niewyjaśnioną sytuację prawną. Nie jest tajemnicą, że postanowiliśmy wynająć go na skłot – opowiadał.
Sam Urząd Miasta dysponuje niewielką ilością pustostanów. – Podchodzimy do nich dość indywidualnie. Większością lokali zarządzają poszczególne dzielnice – wyjaśniał Michał Olszewski. – W 2009 roku, jako Urząd Miasta, poprosiliśmy dzielnice, aby zrobiły diagnozę swoich niezagospodarowanych obiektów, która pomoże zbudować im pomysł na to, jak zarządzać tymi lokalami. Efektem tamtych działań jest m.in. to, że niektóre dzielnice postanowiły zagospodarować część budynków na cele społeczne. Tak powstało Paca 40 czy Mokotowskie Centrum Integracji Mieszkańców przy Woronicza 44a. Wtedy zmusiliśmy dzielnice, aby odrobiły sobie taką lekcję. Teraz poprosiliśmy je ponownie o plany na najbliższe trzy lata, które mam nadzieję, zaowocują kolejnymi projektami.
Źródło: inf. własna (ngo.pl)