Przez reformę w śmieciach już 200 osób straciło pracę
Sterty zalegających śmieci to niejedyne skutki reformy śmieciowej na Ursynowie. Od soboty posegregowanych odpadów nie zbierają tam już niepełnosprawni intelektualnie pracownicy ze stowarzyszenia Ekon. 200 osób straciło pracę.
– To jest nieludzkie. Musieliśmy zwolnić 200 pracowników. Są to osoby niepełnosprawne intelektualnie, z chorobami psychicznymi. Przez lata odbierali posegregowane odpady z 30 tys. lokali na Ursynowie. Właśnie się to skończyło. Większość z nich innej pracy nie znajdzie. Nie udało nam się porozumieć z firmą SITA, która od początku lutego odbiera odpady z Ursynowa – mówi Marta Jabłońska, przewodnicząca zarządu stowarzyszenia Ekon.
To przedsiębiorstwo społeczne do zbiórki i segregacji odpadów zatrudnia niepełnosprawnych intelektualnie i chorych psychicznie. Na Ursynowie działali od 2004 roku. Polegało to na tym, że pracownicy Ekonu, którzy sami siebie nazywają "mrówkami", raz w tygodniu odbierali za darmo od mieszkańców, chodząc od drzwi do drzwi, posegregowane śmieci. Trafiały one do sortowni Ekonu. Stowarzyszenie utrzymywało się ze sprzedaży surowca wytworzonego z tych śmieci i dopłat, m.in. z PFRON. Marta Jabłońska mówi, że sortowanie wciąż działa, ale na dużo mniejszych obrotach. Zostało tylko 80 zatrudnionych.
– Wszyscy nasi pracownicy mieli umowę o pracę. Płaciliśmy im 1,680 zł brutto plus premie. Ale nie tylko o pieniądze tu chodzi. Ci ludzie czuli się potrzebni, dla nich to była przede wszystkim rehabilitacja zawodowa i społeczna. Niektórzy zżyli się z mieszkańcami Ursynowa, byli zapraszani przez nich na herbatę. Teraz nie potrafią się odnaleźć – opowiada Marta Jabłońska. Twierdzi, że władze stowarzyszenia próbowały skontaktować się z kierownictwem Sity. – Usłyszeliśmy, że nie mają dla nas czasu – mówi Jabłońska. – Firma bała się, że będziemy dla niej konkurencją.
W środę na stronie Ekonu pojawiło się oświadczenie. Czytamy w nim m.in.: "Mając wsparcie ze strony władz miasta, do ostatnich chwil próbowaliśmy osiągnąć porozumienie z firmą Sita. Niestety, propozycje EKON-u i władz Warszawy nie zostały przyjęte przez firmę SITA".
Wcześniej "Wyborcza" pisała o kłopotach na starcie reformy śmieciowej na Ursynowie. Firma SITA nie wszędzie podołała z wywozem śmieci i zapewnieniem nowych pojemników na odpady do segregacji. Mieszkańcy Pasażu Ursynowskiego skarżyli się, że od 1 lutego nikt nie odbiera odpadów, które wysypują się już z kubłów i zalegają w altankach śmieciowych. SITA tłumaczyła się, że jej pracownicy nie byli w stanie przed 1 lutego dostarczyć pojemników, bo w altanach nie było miejsca, poprzednia firma nie zabrała jeszcze swoich. Zapewniała, że sukcesywnie dostarcza nowe kubły, ale nie wszędzie udało się skontaktować z administratorami domów. Benjamin Vauthier, dyrektor ds. eksploatacji Grupy SITA w Polsce, przekonywał, że jego spółka dotarła już do 95 proc. altan śmietnikowych z terenu Ursynowa.
Jednak po publikacji wczorajszego tekstu czytelnicy z Ursynowa informowali o innych lokalizacjach w dzielnicy, gdzie jest ten sam problem, m.in. śmieci od soboty nie wywożono ze śmietników na osiedlu Natolin. – We wtorek SITA miała odebrać od nas pierwszy raz odpady suche. Nikt z tej firmy się nie pojawił. Śmieci leżą – donosi też Mariusz Wlazło z ulicy Pląsy, z osiedli domków jednorodzinnych. Do lutego do niego również zgłaszali się po posegregowane odpady pracownicy Ekonu. – Nie rozumiem, dlaczego stowarzyszenie nadal nie może odbierać moich śmieci. Chłopcy z Ekonu zgłaszali się po nie raz w tygodniu. Nigdy nie było z nimi żadnych problemów – opowiada.
Firma SITA nie skomentowała wczoraj oświadczenia Ekonu. – Nie chcemy załatwiać delikatnych spraw pomiędzy nami, władzami Warszawy a Ekonem na łamach mediów – stwierdziła Beata Nasiadka z firmy SITA.
Pomoc stowarzyszeniu zaoferował ratusz. – Wspieraliśmy Ekon w rozmowach z firmą SITA, ale niezależnie od finału zaoferowaliśmy już stowarzyszeniu propozycję nowej współpracy – mówi Agnieszka Kłąb, rzeczniczka urzędu miasta. Na razie nie chce zdradzić szczegółów, urzędnicy czekają na odpowiedź Ekonu.
Mariusz Wlazło: – Na razie wszystko to wygląda mniej więcej tak: SITA nie odbiera śmieci, a komuś drugiemu nie pozwala. Przez to 200 niepełnosprawnych osób straciło pracę.
Źródło: warszawa.gazeta.pl