Przy bibliotece w Rozdrażewie powstał Oddział Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii. Pozostałe są w dużych ośrodkach miejskich, ten – jedynym na wsi. O planach rozwoju kulturalnego Rozdrażewa rozmawiamy z Alicją Banaszek, dyrektorką Biblioteki Publicznej.
Pani największe marzenie?
– Biblioteka z obserwatorium astronomicznym.
Tu? Na wsi?
– Jak mówiłam o tym podczas spotkania w siedzibie Stowarzyszenia Trenerów Organizacji Pozarządowych, to wszyscy też otwierali oczy ze zdziwienia. A my mamy nawet gotową koncepcję architektoniczną Centrum Kultury w Rozdrażewie, przygotowaną na konkurs ogłoszony przez Instytut Książki oraz Oddział Warszawski Stowarzyszenia Architektów Polskich. Biblioteka wspólnie z kawiarnią i obserwatorium astronomicznym jest w nim wpisana w plan układu słonecznego. Najbardziej podoba mi się w nim oszklona przestrzeń, bo dziś mam biuro bez okna. Projekt w konkursie nie wygrał, bo koncepcja była tak rewolucyjna, że profesor oceniający prace powiedział: „to nie jest na wieś”. Faktycznie, u nas na pewno byłby rewolucją. Ale nasza biblioteka byłaby faktycznie „trzecim miejscem”.
I powstałoby pierwsze obserwatorium astronomiczne w małej miejscowości – 1718 mieszkańców.
– Na pewno byłoby to pierwsze w Polsce obserwatorium afiliowane przy bibliotece. Inwestowanie w nie oddzielnie nie miałoby sensu. Co prawda mieszka w Rozdrażewie astronom, ale związany z biblioteką. To w naszej placówce narodziło się najpierw kółko astronomiczne, a potem oddział Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii – jedyny funkcjonujący poza dużym ośrodkiem miejskim. Obserwatorium to duża inwestycja, więc biblioteka jako samorządowa instytucja kultury mogłaby zagwarantować jego trwałość i funkcjonowanie.
Na razie w bibliotece stoi olbrzymi teleskop.
– Kupiliśmy go z grantu „Aktywna biblioteka” Programu Rozwoju Bibliotek. Służy nam podczas imprez astronomicznych.
Jak się tu znalazł?
– Był 2010 rok, kiedy przeszedł na emeryturę i zamieszkał w Rozdrażewie astronom, dr Ireneusz Włodarczyk. Wcześniej państwo Włodarczykowie pojawiali się w bibliotece jedynie w trakcie wakacji, mieli tu dom po rodzicach. Zawsze wypożyczali sporo książek. Wtedy, w 2010, pojawili się wyjątkowo w styczniu – wyjaśnili, że zostają. Nie wiem, czy pan Ireneusz miał w planach popularyzowanie astronomii, ale od razu postanowiłam o to zapytać. Pierwsze warsztaty astronomiczne zorganizowaliśmy w bibliotece latem 2010. To był hit na skalę powiatu.
Jak wyglądały?
– Zajęcia teoretyczne odbywały się przed południem, natomiast wieczorem spotykaliśmy się w ogrodzie państwa Włodarczyków. Pojawiło się ponad 40 osób, trzeba było pilnować grządek przed zadeptaniem! Biblioteka nie miała teleskopów, więc każdy przywiózł własny. Okazało się, że jest ich wśród naszych użytkowników sporo, bo to czasem prezent komunijny. Ale ani dzieci, ani rodzice nie wiedzą, jak z niego korzystać. Włodarczykowie mają piękny taras. Biblioteka zapewniła kawę i ciasto, trwała wieczorowa pora – wszystko sprzyjało temu, że z obserwacji robiło się angażujące spotkanie towarzyskie. Zainteresowanie było tak duże, że nie można było tego tak zostawić. W bibliotece rozpoczęły się comiesięczne spotkania koła astronomicznego. Rok później oglądaliśmy zaćmienie słońca. Był styczeń, chłód. Byliśmy zadziwieni, że zimno nikogo nie zniechęciło – przyszło ponad 30 osób. Wtedy napisaliśmy wniosek na zakup teleskopu, a niedługo potem powstał Oddział Polskiego Towarzystwa Miłośników Astronomii.
Z inicjatywy biblioteki?
– Pomysłodawcą był pan Ireneusz, ale to my znaliśmy środowisko, więc organizacją pierwszego walnego zgromadzenia i rejestracją organizacji zajęłam się ja jako szefowa biblioteki. Przygotowałam dokumenty, zachęciłam 15 członków. Na walne przyszli rodzice dzieci, które chodziły na zajęcia w kółku astronomicznym. Zależało im, żeby się rozwijało, to się zapisali. Jesteśmy teraz jednym z 17 oddziałów. Pozostałe są w dużych ośrodkach miejskich, nasze – jedynym na wsi.
Co dawało założenie oddziału Towarzystwa?
– Samodzielność, więcej możliwości. Biblioteka ma 60 m2, trudno tu zrobić spotkanie dla dużej liczby osób. A tak – pozyskaliśmy na regularne spotkania starą salę szkolną. Towarzystwo wnioskuje również samodzielnie o dofinansowanie własnych projektów edukacyjnych czy rozwojowych. Dotyczą głównie obserwacji astronomicznych.
Usamodzielnili się.
– Nie do końca. Biblioteka w dużym stopniu nadal „matkuje” każdemu przedsięwzięciu. Żyjemy w symbiozie. To ma sens, bo z oferty Towarzystwa w dużej mierze korzystają użytkownicy biblioteki. Nasz ostatni hit – piknik astronomiczny. Urządziliśmy obserwację późnym wieczorem, na kocach. Pachniało latem i trawą. Od razu usłyszałam od ludzi, że mało, że chcą jeszcze. Śmiałyśmy się, że tak przyjdzie do Rozdrażewa moda z Danii: czytelnia przeniesie się na koce, a my uruchomimy sprzedaż koszy piknikowych! Teraz czytelnicy chcieliby jeszcze przed końcem lata zorganizować kino w plenerze. Już organizuje się dyskusyjny klub filmowy. Trzeba będzie nimi tak pokierować, żeby poszli na swoje, bo siłami bibliotekarek nie damy rady. O projekcie Wielkopolska-Rewolucje, w którym uczestniczymy opowiedzieć?
Koniecznie.
– To w tej chwili nasz okręt flagowy. Prowadzi go Urząd Marszałkowski w Poznaniu i zaprosił do niego w tym roku Bibliotekę w Rozdrażewie. Polega na tym, że pierwszoligowi artyści realizują na „prowincji” przedsięwzięcia z dziedziny sztuki wysokiej. Kuratorką projekt jest Agata Siwiak, nominowana do „Paszportów” Polityki. U nas odbędzie się premiera widowiska związanego z astronomią i czasem, w którym wezmą udział osoby związane z kółkiem astronomicznym. Realizują je Roman Pawłowski, krytyk teatralny i Wojtek Ziemilski, autor instalacji m.in. dla TR Warszawa. Muzykę przygotowuje duet Aabzu. Spektakl będzie wystawiany w Poznaniu.
Wypłynęliście na szerokie wody.
– Twierdzę, że biblioteki, szczególnie małe, uruchomiły swój uśpiony potencjał dzięki Programowi Rozwoju Bibliotek. U nas, poza tym, o czym już mówiłyśmy, zaowocowało to stworzeniem przy bibliotece Partnerstwa na rzecz rozwoju społeczno-kulturalnego. Deklarację współpracy w tej sprawie podpisało 22 partnerów: wójt, radni, dyrektorzy szkół, dyrektor przedszkola, szefowie organizacji pozarządowych i aktywiści – liderzy opinii publicznej.
Do czego zobowiązuje deklaracja?
– Do niczego wiążąco nie zobowiązuje, bo nie jest umową. Ale pozwala wspierać się organizacyjnie przy rozmaitych przedsięwzięciach. Wypożyczamy sobie sprzęt, wynajmujemy sale, więc to dla biblioteki duża korzyść. Wszyscy wiedzą, że w bibliotece jest ciasno, więc bez współpracy niewiele moglibyśmy zrobić.
A co by się Pani w związku z partnerstwem naprawdę marzyło?
– Głęboka analiza sytuacji społecznej w Rozdrażewie i długofalowy plan polityki kulturalnej. Widzę w społeczności ogromny potencjał –uaktywniło się ostatnio wiele grup i można by podyskutować, co wokół tego zbudować. Stowarzyszenie CAL i „idea CAL-owska” powstawała od 1997 r, a ja zaczęłam pracować w bibliotece w 1991 r. i od razu widziałam, że biblioteka musi być centrum aktywności lokalnej. Nie ma sensu dzielić się na drobne, skoro to takie małe środowisko.
Co Pani najładniejszego wypatrzyła na niebie?
– Przejście Wenus przed tarczą słoneczną. O czwartej rano spotkaliśmy się na polu w pobliżu wsi, mnóstwo ludzi, niezwykłe przeżycie. Chociaż jest dużą planetą, to w teleskopie kropeczką, a oglądanie tego wspólnie? Niezwykłe przeżycie.
Źródło: Program Rozwoju Bibliotek