Przejrzystość w NGO. Publikowanie wszystkiego nie leży w interesie NGO
WOJCIECHOWSKA: Nie mam potrzeby wiedzieć, ile pieniędzy wydaje dana organizacja na wynagrodzenia, a ile na tusz do drukarki. Powinniśmy dać jej prawo do prywatności w tym aspekcie i nie popadać w obsesję na punkcie transparentności.
W prowadzonej na portalu ngo.pl dyskusji na temat przejrzystości nie doszukałam się dotąd odpowiedzi na ważne pytania zadane przez Ignacego Dudkiewicza w zapowiedzi debaty: Co organizacja powinna chronić? Czego lepiej nie podawać do publicznej wiadomości?
Spróbuję to rozgryźć, opierając się na spostrzeżeniach, które wynikają z badań naukowych przeprowadzonych przeze mnie rok temu wśród polskich organizacji strażniczych, czyli watchdogów.
Co zazwyczaj się publikuje?
Społecznikom nie zadawałam wprost tak sformułowanych pytań. Prześledziłam jednak ponad 100 stron internetowych prowadzonych przez organizacje strażnicze. Dzięki temu mam pewien pogląd na to, co publikują, a co wolą chronić.
Żadnych problemów nie stwarzało odnalezienie na ich stronach takich treści jak: dane kontaktowe i rejestrowe organizacji, statut, linki do mediów społecznościowych, krótki opis działalności organizacji i realizowanych projektów, a także informacje o grupie docelowej.
To by jednak było na tyle. Moim zdaniem, to dość skromna lista, ale przynajmniej pokazuje, do jakich kwestii organizacje są zgodne. Powyższe dane na pewno należy upubliczniać.
Czego się nie publikuje?
Ciekawe było dla mnie to, czego nie potrafiłam odnaleźć w większości zbadanych przypadków. Są to informacje, które moim zdaniem powinny być na każdej stronie, a już na pewno na stronie organizacji strażniczej. A jednak ich nie było. Czego dokładnie?
Chodzi na przykład o:
- Sprawozdania finansowe (wszystkie sprawozdania widnieją tylko na połowie prześledzonych przeze mnie portalach).
- Sprawozdania merytoryczne.
- Informacje o źródłach finansowania – ogólne, jak i przypisane do poszczególnych projektów.
- Charakterystyka czy opis doświadczenia osób działających w organizacji (żeby obywatele wiedzieli, kim są).
- Jasny przekaz (na przykład manifest) o swojej niezależności (bądź zależności na przykład światopoglądowej).
- Sprawozdania i raporty z przeprowadzonych działań z uwzględnieniem wykazu poniesionych kosztów.
Dlaczego nie publikują?
Organizacje, które nie zamieszczały powyższych danych, w indywidualnych wywiadach pogłębionych często tłumaczyły, że albo brakuje im na to czasu, albo (uwaga!) nie widzą takiej potrzeby. Bardzo często zasłaniały się również tym, że źródła finansowania są umieszczone w opublikowanych sprawozdaniach finansowych. Sprawozdań merytorycznych nie ma zaś na stronie, bo „nie ma takiego obowiązku”.
Prowadząc wywiady, dowiedziałam się też, że publikowanie wszystkiego nie leży w interesie organizacji. Mam na myśli dane takie jak na przykład wykaz podpisywanych umów czy koszty realizacji projektów finansowanych ze źródeł prywatnych. Zdaniem jednego z moich respondentów, „pensje to wewnętrzna sprawa organizacji, a upublicznianie takich informacji może prowadzić do wykreowania fałszywego wizerunku organizacji, bo nikt z obserwatorów zewnętrznych do końca nie wie, czy prezes zarządu zarabiający na przykład 8 000 złotych brutto jest sumiennym, wykwalifikowanym pracownikiem, czy leniem, który wysługuje się podwładnymi”.
Jak to oceniasz, Czytelniku?
Chciałbyś, aby rodzina i znajomi byli w stanie łatwo policzyć, ile zarabiasz? Napisz, proszę, w komentarzu. Wypowiem się jako praktyk, a nie badacz.
Uzyskując te i podobne wypowiedzi, zadałam sobie pytanie: czy od tego typu informacji (na przykład wykaz umów) powinno zależeć to, czy organizacja jest wiarygodna, rzetelna i transparentna? Myślę, że niekoniecznie. Osobiście nie mam potrzeby wiedzieć, ile pieniędzy wydaje dana organizacja na wynagrodzenia, a ile na tusz do drukarki. Tak, jak zaufanie do firm prywatnych nie buduje się na podstawie tego, ile zarabia prezes spółki, tak i w przypadku organizacji pozarządowych – powinniśmy dać im prawo do prywatności w tym aspekcie i nie popadać w obsesję na punkcie transparentności.
Przedstawiłam oczywiście jedynie wycinek badań, który niestety nie da czytelnikowi pełnego obrazu przestrzegania zasady transparentności przez watchdogi. Mimo to, jest to dobry punkt wyjścia do dyskusji nad tym, co rzeczywiście trzeba publikować, a co niekoniecznie. Jestem przekonana, że tę kwestię da się rozwiązać i ustalić wspólne standardy jawności całego III sektora.
Czym żyje III sektor w Polsce? Jakie problemy mają polskie NGO? Jakie wyzwania przed nim stoją. Przeczytaj debaty, komentarze i opinie. Wypowiedz się! Odwiedź serwis opinie.ngo.pl.
Jestem przekonana, że da się ustalić wspólne standardy jawności całego III sektora.