Pokazujemy, że ludzie niewidomi to nie kosmici. To Kowalscy, Wiśniewscy, ludzie obok nas. Wiele potrzebują, ale też wiele mogą dać - mówił Roman Roczeń przy Niewidzialnym Labiryncie, który stanął przed metrem centrum w ramach akcji związanej z Międzynarodowym Dniem Białej Laski.
Labirynt budził duże zainteresowanie. Śmiałkowie wchodzili do niego w specjalnych goglach. Za pomocą białej laski starali się pokonać dystans 12 metrów. - Synchronizacja laski z nogą nie jest łatwa. Zmysły szaleją, bo jestem skazany tylko na dźwięk i dotyk, a jednocześnie czuję się rozproszony - opowiada Nikon, uczestnik eksperymentu.
Przejście przez labirynt jest wyjątkowym doświadczeniem. Wytężają się zmysły słuchu, równowagi, węchu. Bardzo szybko traci się orientację przestrzenną. - Uczucie niewidzenia jest straszne. Jest się samemu w czarnej dziurze - komentował inny uczestnik eksperymentu.
Wojtek: - Nie było łatwo. Na pewno pomogło nam to, że widzieliśmy wcześniej trasę. Było to pouczające i na pewno otwiera umysł.
Adam: - W prawdziwym życiu musi być o wiele trudniej.
- Pokazujemy, że ludzie niewidomi to nie kosmici. To Kowalscy, Wiśniewscy, ludzie obok nas - mówi muzyk Roman Roczeń. - Od 2006 r. zajmujemy się projektem żeglarskim "Zobaczyć morze". Organizujemy rejsy na Zawiszy Czarnym. Załoga składa się zarówno z ludzi widzących, jak i niewidomych. Na morzu niewidomy przestaje nim być, a zaczyna być partnerem.
Jolanta Kramarz, prezes zarządu fundacji Vis Maior: - Dzięki takim akcjom świat osób niewidomych staje się bardziej bliski, przyjazny, nie ma tej sztucznej granicy. Stworzyliśmy dziesięć zasad bardziej przyjaznej komunikacji z niewidomymi. Po pierwsze, zawsze trzeba spytać, czy i jakiej pomocy oczekują. Jeśli przyjmiemy, że niewidzenie to cecha drugorzędna, zobaczymy prawdziwego człowieka.
Źródło: warszawa.gazeta.pl