Pracodawcy osób z niepełnosprawnościami alarmują
Rząd podnosząc najniższe wynagrodzenie w 2020 roku nie wziął pod uwagę sytuacji zatrudnienia osób z niepełnosprawnościami, które chcą być aktywne zawodowo, tym samym zmniejszając ich realne możliwości na rynku pracy. Pracodawcy oceniają, że rząd zamiast wspierać chęci do pracy, a nie pobieranie zasiłków, zafundował im kolejny problem.
O zmianę tej sytuacji i zwolnienie pracodawców zatrudniających osoby z niepełnosprawnościami z podwyższonych wysokości pensji i składek ZUS apelują zrzeszeni w Turkusowym Klubie Przedsiębiorstw Społecznych, którzy zatrudniają często osoby niepełnosprawne ruchowo lub intelektualnie. W nich ta zmiana od stycznia uderza najbardziej.
W Polsce są tysiące przedsiębiorstw społecznych, które w ramach swojej misji społecznej zatrudniają osoby mające trudności na rynku pracy, w tym z niepełnosprawnościami. Sprzyja to idei włączania osób np. z autyzmem, na wózkach inwalidzkich, z niedowładem ręki, głuchych czy niedowidzących do społeczeństwa w aspekcie życia zawodowego.
– Te osoby chcą być częścią społeczeństwa tak samo jak inni, wstawać rano, pracować, mieć kolegów i koleżanki w firmie oraz godnie zarabiać – mówi Janusz Konerberger, prezes Spółdzielni Socjalnej Nasielczanie, która działa w Nasielsku na Mazowszu od ponad dwóch lat. Obecnie Spółdzielnia zatrudnia aż 75 osób z niepełnosprawnością, zwolnionych wcześniej z lokalnych zakładów pracy. Jednak wraz z wprowadzeniem podwyżek w składkach ZUS od stycznia 2020 roku spółdzielnia szacuje, że będzie musiała odprowadzać co miesiąc 40 000 złotych więcej, co może poskutkować zwolnieniami. – Zamiast możliwości rozwoju rząd kładzie nam kłody pod nogi. Tak nie powinno być, ponieważ to takie spółdzielnie, jak nasza zatrudniają ludzi z niepełnosprawnościami, dając im szanse na odnalezienie się w zawodowej rzeczywistości. Zatrudniamy tak wiele osób głównie dzięki dotacji PFRON. Od nowego roku osoby te będą musiały zwiększyć swoją wydajność średnio o 600 złotych. Obawiam się, że nie ma takiej możliwości, aby osoby z orzeczeniem specjalnym mogły osiągnąć taki wynik. My nie startujemy w wyścigu na wydajność, ale na obecność na rynku pracy – dodaje Konerberger i pokazuje listy, które wysyłał do posłanki Anity Czerwińskiej, Premiera Mateusza Morawieckiego i Krajowej Rady Spółdzielczości oraz wielu instytucji zajmujących się sprawami niepełnosprawnych. – Martwi mnie, że nasza praca na rzecz tego środowiska zostanie zmarnowana – dodaje.
Rząd musi zapewnić dopływ funduszy, aby sfinansować programy socjalne. Od 1 stycznia wzrosną płaca minimalna dla pracowników i najniższa stawka godzinowa przy określonych umowach cywilnoprawnych. Prezes Spółdzielni Socjalnej Nasielczanie, jako jeden z przedstawicieli pracodawców osób z niepełnosprawnościami zapytał Premiera Mateusza Morawieckiego, czy jest możliwość zmniejszyć obciążenia ZUS dla spółdzielni socjalnych. Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej odpowiedziało, że nie przewiduje zmniejszenia ani zwolnienia z płacenia ubezpieczenia społecznego od osób niepełnosprawnych, które są zatrudnione. Ministerstwo odpowiedziało w liście, że “stoi na straży równego traktowania wszystkich ubezpieczonych”, jednocześnie wskazując, że zmiana opłat ZUS-owskich skutkować będzie dla tych indywidualnych osób niższą emeryturą w przyszłości lub rentą dla ich rodzin w przypadku śmierci niepełnosprawnego. – Ustawodawca zapomniał chyba, że osoba z niepełnosprawnością ma ustalony czas pracy maksymalnie do 7 godzin dziennie oraz dodatkowo 10 dni urlopu. To oznacza, że w ciągu roku pracuje o prawie dwa miesiące mniej od przeciętnego pracownika, a wynagrodzenie będzie pobierał takie same co inni pracownicy. Jeśli rząd ma taki gest to powinien te różnice pracodawcy sfinansować – komentuje Janusz Konerberger.
Faktem jest, że spółdzielnie socjalne mogą starać się o środki finansowe w postaci częściowych refundacji czy przeszkoleń pracownika. Są to jednak niewystarczające fundusze do prowadzenia tak specyficznego przedsiębiorstwa. Dlatego też, prezes Spółdzielni Socjalnej Nasielczanie podkreśla, że podwyższenie pensji minimalnej od stycznia 2020 roku spowoduje, że zamiast zatrudniać kolejne osoby z niepełnosprawnością, odciążając przy tym władze państwowe, będzie musiał zwolnić pracowników. Ten przykład nie jest odosobniony. Jak podaje Spółdzielnia 10 miesięczne koszty odprowadzanych podatków łącznie PIT, VAT i ZUS wyniosły ponad 680 tys. złotych.
Właśnie ruszyła petycja dotycząca alarmującej sytuacji pracodawców osób z niepełnosprawnościami, którą można podpisać na https://www.petycjeonline.com
Źródło: Turkusowy Klub Przedsiębiorstw Społecznych