13 i 14 listopada 2013 w Poznaniu odbyła się międzynarodowa konferencja "Cities of change – cooperation of cities in the field of city development". Uczestnicy mogli dowiedzieć się o poznańskim doświadczeniu z partycypacją obywatelską; sądzie obywatelskim, sondażu deliberatywnym czy kawiarenkach obywatelskich.
Wspólnie z prelegentami - często reprezentującymi bardziej doświadczone demokracje była okazja zastanowić się nad miejską demokracją przestrzenną i – co ciekawe, wziąć udział w konsultacjach społecznych pozaustawowego projektu planu miejscowego. Oczywiście porównując poznańskie doświadczenia z dajmy na to doświadczeniem miasta Hagi – Poznańskie doświadczenia nie są imponujące. Porównując jednak działania miasta na tle innych miast Polski – Poznań nie wypada najgorzej.
Poznań może pochwalić się swego rodzaju perełką związaną ze współpracą z organizacjami pozarządowymi, o której nie było mowy na konferencji. W myśl wdrażanego powszechnie wśród polskich miast „Modelu współpracy administracji publicznej i organizacji pozarządowych - wypracowanie i upowszechnienie standardów współpracy Roczne programy współpracy powinny być konsultowane z lokalnymi organizacjami pozarządowymi. Poznański magistrat już od dwóch lat idzie krok dalej: nie oddaje organizacjom pozarządowym „gotowca” rocznego programu do konsultacji. Miasto Poznań po raz kolejny zaprosiło lokalne organizacje do tworzenia rocznego programu współpracy. To one krok po kroku tworzyły cele, zasady, przedmiot formy i priorytetowe zadania. W spotkaniach warsztatowych wzięło 43 przedstawicieli organizacji pozarządowych.
Wypracowany przez lokalne ngo projekt poddawany był konsultacjom, tak aby każdy zainteresowany podmiot (zwłaszcza ten który nie uczestniczył w tworzeniu projektu), mógł wyrazić swoje uwagi. Z tej możliwości skorzystało 10 organizacji, zgłaszając 31 propozycji zmian.
Poznań Miasto know-how. Uczy się i dzieli się zdobytą wiedzą. Konferencje, międzysektorowe spotkania są niezbędne. Nie tylko po to aby nauczyć się czegoś od bardziej doświadczonych sąsiadów. Także po to aby pokazać lokalnym krytykom własne osiągnięcia. „Cudze chwalicie, swego nie znacie”. Wypada mieć nadzieję, że ukazując lokalną – być może mało spektakularną – ale wykraczającą poza stosowane standardy praktykę na polu partycypacji, lokalne organizacje podejmą się korzystania z narzędzi, które mają. Jeśli by się tak stało, być może na udział w tworzeniu, a potem w konsultacjach kolejnego rocznego programu współpracy zdecyduje się nie 40 organizacji, a przynajmniej 400.